[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sin się uśmiecha. Może ci się wydawać, że nie chcesz, ale ja myślę, że jednak tak.A z tego, co o tobiewiem, nigdy nie robisz czegoś, na co nie masz ochoty.Gapię się na niego, unikając odpowiedzi, ale w głębi duszy wiem, że ma rację& w obupunktach.Odwracam się, by odejść, ale jeszcze się waham. Naprawdę uważasz, że jest szczęśliwszy, odkąd się poznaliśmy? pytam wolno.Sin kiwa głową. Wiem, że tak jest.Wychodzę po cichu, zagubiona w myślach.Dominic obwinia się o śmierć Emmy? To dośćpoważnie różni się od zwykłego opłakiwania zmarłej dziewczyny.Przez głowę przemyka mimilion różnych scenariuszy, ale nigdy nie dowiem się prawdy, chyba że sam mi powie.A na to się nie zanosi.Z westchnieniem skręcam ku głównemu holowi i chwytam tacę z szampanem.Póki niedojrzę Dominica, mogę równie dobrze rozdawać napoje.Nie muszę czekać długo.W dwadzieścia minut pózniej czuję, że wchodzi do pomieszczenia.Czuję jego spojrzenie utkwione między moimi łopatkami.I rzeczywiście, kiedy się odwracam,zielone oczy Dominica spotykają się z moimi a w jego dostrzegam dziwny ogień.Odstawiam tacę i podchodzę prosto do niego.Nie porusza się, opiera się tylko o futrynę i czeka. Jacey wita mnie, skinąwszy głową. Czemu zawdzięczam tęprzyjemność? Taki uprzejmy, taki układny, taki odległy.Gardło mi się ściska.Może Sin się mylił. Sin mnie tu sprowadził tłumaczę, walcząc z ochotę, by wsunąć palce w jego włosy,odgarnąć mu z czoła tę modną grzywkę. Mam dziś obsługiwać wyłącznie ciebie.To Dominica interesuje.Widzę, że dziwny błysk w jego oczach rozjarza się jeszczemocniej, zmieniając się w prawdziwy płomień. Naprawdę? pyta, utkwiwszy spojrzenie w moich wargach.Oblizuję je z pełnymrozmysłem, a on uśmiecha się wilczo. A więc musisz dziś przebywać ze mną i nikim innym?Mam cię na wyłączność? Kładzie nacisk na ostatnie słowo, a ja przełykam ślinę. Tak.Szef zmusił mnie, żebym przyszła, a potrzebuję tej pracy.Więc oto jestem. A więc przyszłaś, bo szef ci kazał powtarza Dom wolno. I nie ma to nic wspólnego ztym, że chciałaś mnie zobaczyć? Czemu to, czego ja chcę, ma mieć jakieś znaczenie? pytam stanowczo. Zdawało się,że zupełnie cię to nie obchodziło, kiedy wczoraj kończyłeś nasz układ.Ale teraz jestem tu& ipłacą mi za to, żebym serwowała ci drinki. I zaspokajała moje potrzeby dodaje Dominic. To właśnie robisz z innymimężczyznami& Podsuwasz im cycki pod twarze i śmiejesz się z ich żartów.%7łyczę sobietakiego samego traktowania.Chcę dostać to, za co zapłaciłem.Jego twarz jest teraz mroczna, nachmurzona.Niebezpieczna.Przez chwilę rozważam, czy nie odejść inie zapomnieć o wszystkim.Ale nie mogę.Póki nie znajdę nowej pracy, potrzebuję obecnej,aby mieć na czynsz, który, tak się składa, należy opłacić w przyszłym tygodniu.Ale w duchuprzysięgam sobie, że gdy tylko wrócę do domu, przejrzę oferty pracy. W porządku odpowiadam ostro. Jeśli chcesz, żebym uwiesiła się twojego ramienia, tochyba mogę to zrobić.I jeśli naprawdę życzysz sobie, żeby moje cycki znalazły się przy twojejtwarzy, to chyba też jestem w stanie załatwić.Nie umiem nic odczytać z wyrazu twarzy Dominica.Nie potrafię stwierdzić, czy czuje sięrozczarowany faktem, iż tak łatwo się poddałam, czy też cieszy się na tę noc.Tak czy inaczej,jestem przygotowana.On szuka rozrywki.Ni mniej, ni więcej.Jakoś odbębnię dzisiejszązmianę i rzucę tę pieprzoną robotę tak szybko, jak się tylko da.Dominic wyciąga rękę.Spoglądam na niego z wahaniem. Chodz, księżniczko ponagla. Nie skrzywdzę cię.Przynajmniej tyle powinnaś już wiedzieć. A w każdym razie nie w widoczny sposób mamroczę, delikatnie kładąc palce na jegoramieniu.Dominic unosi brew, ale nic nie mówi.Wyprowadza mnie z holu, z domu, a potem kierujemy się kamienną ścieżką w stronę basenu.Gdydocieramy na patio, Dom siada na ławce i wskazuje gestem, bym zajęła miejsce obok niego. Dlaczego się we mnie zakochałaś? pyta wprost, wpatrując się we mnie w ciemności.Czuję się, jakby mnie spoliczkował tym tak otwartym pytaniem.Nie jestem do tego przyzwyczajona zjego strony.Zazwyczaj obiera taktykę uników.Odczekuję chwilę, biorę oddech, a potem kręcę głową. Nie zakochałam się.Kłamstwo.Zakochałam się cholerniemocno.Dominic unosi brew. Nie? Okłamujesz mnie, księżniczko?Wlepiam w niego wzrok, oddech utyka mi w gardle i stwierdzam, że nie chcę oszukiwać. Tak przyznaję więc prosto.Dominica zaskakuje moja szczerość, patrzy na mnie twardo.Prędko podejmuję: Zakochałam się w tobie, ponieważ sądziłam, że jest w tobie coś więcej.Sądziłam, że na dnieserca chowasz coś nieprzyjemnego, coś zepsutego, ale że ja będę potrafiła to naprawić.Sądziłam,że czujesz do mnie więcej, niż faktycznie czujesz.Ale myliłam się.Wiem, czym dla siebie jesteśmy.Niczym.Po raz kolejny dowiodłam, że nie powinnam ufać swojej ocenie.Kiedy dzisiejsza nocdobiegnie końca, byłabym wdzięczna, gdybyś przekazał Sinowi, żeby już więcej o mnie nie prosił.Nie wiem, jakim cudem udało mi się wymówić te słowa, biorąc pod uwagę sposób, w jaki on namnie patrzy.Ale robię to.Wypowiadam je, a one unoszą się między nami, ostre i nieprzyjemne.Dominic kiwa powoli głową, a ja znów nie potrafię odczytać wyrazu jego twarzy. Jacey, ty starasz się w każdym widzieć dobro.Na tym polega twój błąd.Wydaje ci się, żejeśli wystarczająco uważnie się przyjrzysz, dostrzeżesz je, że każdy ma w sobie coś, czymmoże sobie na ciebie zasłużyć.Ale to kurewsko nieprawdziwe założenie.Bardzo niewieleosób na ciebie zasługuje.Ja się do nich nie zaliczam.Serce ściska mi się na jego słowa, ponieważ tak się stara, by mnie podbudować, byskomplementować nawet moją najgorszą cechę.Serce mi pęka, bo wiem, że Dominic uważanie tylko, że nie zasługuje na mnie, ale że w ogóle na nikogo nie zasługuje. Jesteśmy tacy skrzywieni udaje mi się wykrztusić.Dominic kiwa z powagą głową. Ja bardziej niż ty.Nie odpowiadam [ Pobierz całość w formacie PDF ]