[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Znasz drogę? drow spytał Regisa.Niziołek stanął bardzo prosto, wyglądając tak, jakby chciał zasalutować drowowi. Potrafię to znalezć zapewnił Drizzta i Robillarda.Czarodziej skinął głową. Dzień marszu, nie więcej rzekł. Tak więc wasza droga jest jasna.Jeśli. przerwałi popatrzył po nich po kolei, zatrzymując w końcu wzrok na Wulfgarze. Jeśli postanowicie niezajmować się tym teraz, Duszek Morski z chęcią powita was wiosną, gdy będziemy mogliznalezć lepszą możliwość, by odzyskać od Sheili Kree stracony przedmiot. Idziemy teraz powiedział Wulfgar. Z nadejściem wiosny nie będzie już żadnej Kree do ścigania rzucił kpiąco Bruenor, poczym, aby podkreślić swoje zdanie, wyciągnął topór i stuknął nim po otwartej dłoni.Robillard roześmiał się i pokiwał głową. Dobry Robillardzie rzekł Drizzt, stając przed czarodziejem jeśli wraz z DuszkiemMorskim zobaczycie Krwawy Kil na pełnym morzu, pozdrówcie go, zanim go zatopicie.Byćmoże to my sprowadzimy pirata do portu.Robillard znów się roześmiał, jeszcze głośniej. Nie wątpię powiedział do Drizzta, klepiąc drowa po ramieniu. Modlę się, abyście wynas nie zatopili, jeśli spotkamy się na otwartych wodach!Ten serdeczny humor został doceniony, lecz nie utrzymał się długo.Robillard minąłmrocznego elfa, by stanąć przed Wulfgarem. Nigdy cię nie polubiłem rzucił bezceremonialnie.Wulfgar parsknął a raczej zaczął, lecz powstrzymał się i pozwolił czarodziejowikontynuować.Wulfgar spodziewał się nagany, na którą zapewne zasługiwał, zważywszy naswoje czyny.Barbarzyńca wyprostował się i napiął ramiona, lecz nie wykonał żadnego ruchu, bymu przerwać. Lecz być może nigdy cię tak naprawdę nie poznałem przyznał Robillard. Być możemężczyzna, którym naprawdę jesteś, musi dopiero zostać znaleziony.Jeśli tak, i znajdzieszprawdziwego Wulfgara, syna Beornegara, to wróć, by z nami żeglować.Nawet marudny staryczarodziej, który widział zbyt wiele słońca i nawąchał się zbyt wiele soli, może zmienić zdanie.Robillard odwrócił się, by pomachać pozostałym, lecz obejrzał się za siebie, kierującw stronę Wulfgara chytre spojrzenie. Jeśli ma to oczywiście dla ciebie znaczenie powiedział, wydając się żartować. Ma Wulfgar powiedział z całą powagą, tonem, który sprawił, że czarodziej zesztywniał,a przyjaciele zdumieli się.Na twarzy Robillarda pojawiła się mina świadcząca o zaskoczeniu, lecz przyjemnym. A więc żegnajcie wszyscy czarodziej rzekł z głębokim ukłonem.Zakończył przechodzącbezpośrednio i płynnie do czaru teleportacji, powietrze wokół niego spieniło się niczymwielokolorowa woda, zasłaniając jego sylwetkę.I zniknął, a oni zostali tylko w piątkę.Jak niegdyś.ROZDZIAA 26NADSTAWIANIE POLICZKANiebo znów poszarzało, grożąc kolejnym podmuchem zimy, lecz niezrażeni tym przyjacielewyruszyli ze swego ostatniego obozowiska pełni nadziei i ducha, gotowi walczyć z wszelkimiprzeszkodami, jakie mogą znalezć na swej drodze.Znów byli razem i po raz pierwszy odnieoczekiwanego powrotu Wulfgara z Otchłani wydawało im się to przyjemne.Wydawało się.słuszne.Gdy Wulfgar po raz pierwszy do nich powrócił, w lodowej jaskini na Morzu RuchomegoLodu, w środku gwałtownej walki z demonem Errtu, była oczywiście radość, lecz w wieluaspektach było to niezręczne.Dostosowanie się do nowej rzeczywistości było szokiemi sprawdzianem.Wulfgar wrócił z grobu i wszelki żal, jaki czworo przyjaciół w sobiepielęgnowało został nagle odkryty, postanowienia zostały odrzucone na bok.Radość doprowadziła do wielu niezręcznych, lecz wielce potrzebnych zmian, gdy przyjacielepróbowali się na nowo poznać.Doprowadziło to do katastrofy, do humorów Wulfgara, dowściekłości Wulfgara, oraz w końcu do rozwiązania Towarzyszy z Hali.Teraz jednak byli znówrazem.Wpadli w odpowiedni rytm w swym zdecydowanym marszu, Bruenor prowadził głównągrupę, ryjąc szlak swym krzepkim ciałem.Regis szedł następny, obserwując górskie szczytyi prowadząc krasnoluda [ Pobierz całość w formacie PDF ]