[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.jak wszyscy będą szczęśliwi! Nie mogę doczekać się ranka, gdy wiadomość o tym się rozejdzie!Nagle z jego twarzy zniknęła radość.Musiało mi się to tylko wydawać, ale nawet ogień zdawał się przygasać.– Obawiam się, że wiadomość nie może się jeszcze rozejść – powiedział ponuro.– Czy – zaczęłam zdumiona – nawet jego matka i siostra nie mogą się o tym dowiedzieć? Dlaczego, na Boga, jeżeli jest już bezpieczny? Skoro opuścił Albanię, nie ma się już chyba czego obawiać? Wcale nie trzeba mówić o udziale Mila.właściwie nikt nie musi wiedzieć, że Spiro kiedykolwiek postawił nogę na albańskiej ziemi.Możemy coś wymyślić.– Już to przemyślałem.Powiemy, że został wyrzucony na wyspy Peristeroi w przesmyku i zdołał zasygnalizować, gdy łowiliśmy w pobliżu.Nie zmyli to greckiej policji ani doktora, ale ujdzie jako informacja do powszechnego użytku.Jednak nie o to chodzi.– Więc o co?Zawahał się, po czym powiedział powoli:– Może mu wciąż grozić niebezpieczeństwo.Nie na ziemi albańskiej, lecz tutaj.To co zdarzyło się jemu, zdarzyło się i Yanniemu.I Yanni zginął.Coś w jego twarzy – sama niechęć, z jaką to mówił – przeraziło mnie.Zaczęłam gwałtownie protestować, zbyt gwałtownie, jakbym tym sposobem mogła odepchnąć od siebie to, czego się zaraz miałam dowiedzieć.– Przecież wiemy, co przytrafiło się Spiro! Wypadł za burtę! Jak więc może być teraz w niebezpieczeństwie? A śmierć Yanniego była wypadkiem! Sam tak mówiłeś!Zamilkłam.Zapadła cisza tak intensywna, że można w niej było usłyszeć idiotyczne tykanie zegara z kukułką i szelest jedwabiu, gdy nerwowo zacisnęłam dłonie oparte na kolanach.Powiedziałam spokojnie:– Mów dalej.Powiedz to od razu, w końcu chyba możesz.Sugerujesz, że Godfrey Manning.– Niczego nie sugeruję – odparł krótko, a nawet szorstko.– Mówię to właśnie.Godfrey Manning wyrzucił Spira za burtę, by utonął.Znów zapadła cisza, ale innego rodzaju.– Max ja.ja nie mogę tego przyjąć.Przykro mi, ale to niemożliwe.– Jednak to fakt.Ni mniej, ni więcej.Tak twierdzi Spiro.Zapomniałaś o tym, że z nim rozmawiałem.Tak twierdzi i ja mu wierzę.Nie ma powodu kłamać.Sekundy wlokły się nieznośnie.Jak tylko zdecydował, że muszę znać fakty, szafował nimi brutalnie.– Ale.dlaczego?– Nie wiem.Chłopak też nie ma pojęcia.Co, jeżeli się głębiej zastanowić, tym bardziej dowodzi, że mówi prawdę.Naprawdę nie miał żadnego powodu, by wymyślić tę opowieść.Jest podobnie zaszokowany jak ty.– Następnie dodał łagodniejszym tonem: – Przykro mi, Lucy, ale obawiam się, że to prawda.Dobrą minutę lub dwie siedziałam w milczeniu nawet nie myśląc, wpatrywałam się natomiast w swoje ręce, obracałam na wszystkie strony wielki brylant i obserwowałam, jak błyski ognia załamują się olśniewająco na szlifowanych ściankach.Powoli uczucie oszołomienia mijało i zaczynałam myśleć.– Czy już przedtem podejrzewałeś Godfreya?– Nie – odparł.– Dlaczego miałbym go podejrzewać? Lecz gdy otrzymałem wiadomość od Yanniego, zastanowiło mnie, dlaczego miałem ją ukryć przed Godfreyem.W końcu wydawało się nawet rozsądne nie mówić niczego matce czy siostrze, ponieważ z nadmiaru podniecenia mogłyby wszystko przedwcześnie wygadać, zanim Yanni dokonałby przerzutu, jednak Godfrey.to inna sprawa.Można było założyć, że z pewnością zamartwia się o Spira, a poza tym ma bez wątpienia najlepszą łódź.Co więcej, jest doświadczonym żeglarzem, a ja przeciętnym.Raczej spodziewałbym się, że to on zostanie wezwany na ratunek, nie ja i Adonis.Nie było tego wiele, ale zacząłem się zastanawiać.Potem, gdy następnego dnia odnaleziono zwłoki Yanniego, i po dziwnym ostrzeżeniu Spira, jeszcze bardziej głowiłem się nad tym wszystkim.– Nie chcesz chyba powiedzieć.nie możesz sugerować, że Godfrey zabił Yanniego? Max.– To co zdarzyło się Spiro, jest faktem, natomiast możemy tylko zgadywać, co stało się Yanniemu.Według mnie, jedno morderstwo następuje po drugim, jak ranek po nocy.– Morderstwo.Chyba nie powiedziałam tego na głos, ale kiwnął głową, jakbym to uczyniła.– Jestem tego zupełnie pewien.Zresztą zastosował tę samą metodę.Chłopak został mocno uderzony w głowę i wyrzucony za burtę.Jak o tym pomyślę, to butelka wódki ouzo była niezłym pomysłem.– Został uderzony bomem.Policja stwierdziła, że były tam włosy.– Mógł również zostać uderzony bomem.Każdy może rąbnąć w głowę nieprzytomnego człowieka takim kawałem drewna, jaki ma pod ręką.I to dość mocno, by zabić, zanim wyrzuci zwłoki za burtę.Nie mówiąc o tym, że dość mocno, by pokryć uprzednie uderzenie, którym biedaka ogłuszył.Nie twierdzę, że tak było.Twierdzę tylko, że tak być mogło.– Dlaczego wróciłeś do ciała, gdy poszliśmy na górę?– Yanni opuścił nas w niedzielę nocą, słyszałem jeszcze, jak wypływa swoją łodzią.Zastanawiałem się, czy przypadkiem jak głupiec nie popłynął z powrotem i nie wpadł na straż przybrzeżną.Sami chcieliśmy sprawdzić, czy miał w ciele kulę, czy inny tego rodzaju dowód, którego obecność sprawiłaby, że wszczęto by poważne śledztwo.Obawiałem się, żeby nie zaczęli dokładniej patrolować wód przybrzeżnych, zanim zdołam przemycić Spira do domu.– Rozumiem.A twój nadgarstek.czy to straż przybrzeżna?– Tak, zabłąkana kula, i to daleka.Naprawdę to tylko draśnięcie, Adonis zabandażował mi, jak zmieniał opatrunek na nodze Spira.Ludzie ze straży musieli coś usłyszeć i wypalili na ślepo.Byliśmy już prawie poza zasięgiem kul, a zupełnie poza zasięgiem ich reflektorów.Dodałam znużonym głosem:– Myślę, że wiesz, co mówisz, ale to wciąż wydaje się.tak bardzo niemożliwe.I nic z tego nie rozumiem.– Mój Boże, a kto coś z tego rozumie? Ale powiem ci coś, chociaż to tylko teoria.Jeśli chodzi o Yanniego i tak nie ma sensu o tym teraz dyskutować.Przede wszystkim trzeba znowu porozmawiać ze Spirem.Ledwie zdążyłem wydobyć z niego kilka faktów i chciałbym usłyszeć resztę, zanim zdecyduję, co dalej czynić.Powinien już czuć się na tyle dobrze, by opowiedzieć nam ze szczegółami, co się zdarzyło.Może nieświadomie rzuci jakieś światło na przyczynę, dla której Godfrey próbował go zamordować.Może wyjaśni przy okazji powód śmierci Yanniego.Ale cokolwiek sprawiło, że ktoś uznał dwa morderstwa za konieczność.– Wyprostował się, gwałtownie odrywając plecy od gzymsu kominka.– Sama chyba pojmujesz, że musimy dostarczyć chłopaka bezpiecznie w ręce władz, razem z jego opowieścią, zanim Godfrey Manning zacznie choćby podejrzewać, że nie jest on równie martwy jak Yanni.Chcesz teraz pójść ze mną i go zobaczyć?Spojrzałam zaskoczona.– Ja? Chcesz, abym tam poszła?– Jeśli tylko tego pragniesz.Mówiłem ci, że chciałbym, byś mi pomogła i – jeżeli się zgodzisz – lepiej żebyś wiedziała jak najwięcej.– Oczywiście, zrobię, ile będę w stanie.– Kochanie moje.Chodź tutaj.A teraz przestań tak patrzeć i zamartwiać się.To zupełnie niemożliwe, jak twierdzisz, ale z drugiej strony takie rzeczy się zdarzają, jeśli ktoś się w coś zaplącze.Wszystko, co możemy teraz zrobić, to zapewnić sobie bezpieczeństwo, a to oznacza, że musimy przynajmniej na razie uwierzyć Spiro.Dobrze?Kiwnęłam głową, cud, że w ogóle mogłam to uczynić przytulona do jego ramienia.– A więc posłuchaj.Wygląda to tak, że jutro rano będę musiał dowieźć chłopaka prosto do Aten, najpierw do szpitala, potem na policję.Kiedy opowie swoją historię policji, będzie mógł bezpiecznie wrócić do domu.– Rozluźnił uścisk.– To co, idziemy?– A gdzie on jest?Parsknął śmiechem [ Pobierz całość w formacie PDF ]