[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myszka przełknęła następny kęs.Chleb i ser smakowały jak popiół.Serce jej się ścisnęło, gdy przypomniała sobie, jaki smaczny był ser, który wyrabiała mama.Może już nigdy nie zobaczy mamy, może nigdy nie skosztuje znów smacznego jedzenia… Nie! Nie wolno sobie pozwalać na takie myśli.Wprawdzie jedzenie jest niesmaczne, ale tylko nim można zaspokoić głód, wiec musi je zjeść.Musi zachować siły, żeby przeżyć.Zajęte jedzeniem dziewczynki nie zauważyły zbliżającego się Esguira w asyście kilku żołnierzy.— Potrzebuję usług którejś z was, małe wiedźmy — powiedział szorstko.— Tej tu.Weźcie ją.Świerszczyk cofnęła się przed wyciągniętym palcem Esguira i jego żołnierzami.Zjedzony do połowy suchar i kawałek sera wypadły z ręki na ziemię, kiedy złapali ją za ramiona i poprowadzili w ślad za Esguirem.— Co oni z nią zrobią? — zapytała ze strachem Seplenisia.Jej szeroko otwarte oczy wydawały się niezwykle duże w ściągniętej głodem twarzyczce.— Nic — odrzekła Płomyk.Podniosła z ziemi chleb i ser i otarła je z kurzu.— Nic, czemu mogłybyśmy zaradzić — poprawiła się.Seplenisia znów zaczęła pociągać nosem.— Och, przestań — powiedziała z irytacją Ptaszynka.— Gdyby chcieli ją zabić, zrobiliby to już dawno.Tak samo jak nas.— Ona ma rację.Było nie było, musimy zachować spokój — przytaknęła Gwiazdka.Do dziewczynek podeszło kilku Alizończyków.— Odjeżdżamy już — powiedział jeden.Dziewczynki w milczeniu pośpiesznie poutykały resztki jedzenia w opończach.Już dawno nauczyły się bez sprzeciwu robić, co im kazano, i to szybko.Płomyk ostrożnie włożyła chleb i ser Świerszczyka do oddzielnej kieszeni po wewnętrznej stronie płaszcza.Myszka nie mogła zapomnieć o kawałku suchara z serem w kieszeni opończy Płomyka.Nie zostawiłam sobie nic na później, pomyślała.Jej płaszcz jest już podniszczony.Mój również.Kiedy ta męczarnia się skończy?Nagle krzyk dziecka przeszył zasłonę mgły.Stanęły jak wryte, czując, że serce podchodzi im do gardła.Strażnicy szturchańcami popchnęli je naprzód.Szły potykając się w gęstej mgle, ledwie dostrzegając plecy mężczyzn, za którymi kroczyły.— Skręć na lewo — powiedział strażnik Ptaszynki.Prowadzili dziewczynki po śladach towarzyszy idących tuż za Esguirem i Świerszczykiem.— Uważaj, jeśli ci życie miłe, i idź po tropach tego, kto idzie przed tobą.— Obejrzał się na pozostałych żołnierzy i uśmiechnął szeroko.— Miejmy nadzieję, że ta mała wiedźma dobrze się spisze i odnajdzie miejsce, w które przesunęli się magiczni strażnicy.Słyszałem, że baron Esguir powiedział, iż jeśli będzie z niej zadowolony, dostaniecie dziś na kolację gorącą zupę.Jeżeli zawiedzie… — zawiesił głos i przesunął palcem po gardle w tak wymowny sposób, że Myszka się wzdrygnęła — wtedy koniec z nami wszystkimi.Trzęsąc się cała ze strachu, Myszka bardzo starała się iść śladami mężczyzny kroczącego tuż przed nią.Daremnie próbowała odgarnąć mgłę.Przypominało to zamiatanie pierza.Mgła była namacalna, ale zaraz wypełniała miejsce, które dziewczynka zdołała oczyścić.Nie odważyła się patrzeć na boki w obawie przed tym, co mogło jej się ukazać.Wyczuła czarne cienie wijące się i tańczące tuż poza zasięgiem jej wzroku.A może one ją naśladowały?Przeraźliwe zawodzenie jak krzyk potępionej duszy rozdarło mgłę i natychmiast odpowiedziało mu zajadłe ujadanie psów.Mała dziewczynka idąca na czele kolumny znów krzyknęła.Jakie okropności musiała przeżywać Świerszczyk, idąc tam zupełnie sama, jako żywa tarcza! Myszka była przerażona, wiedziała jednak, że nie sposób porównać jej uczucia z wrażeniami Świerszczyka.Nie wiedząc, jak się to robi, starała się przesłać Świerszczykowi tyle ze swej siły, ile mogła.Miała nadzieję, że pozostałe dziewczynki robiły to samo.Koncentrując się na tym, dokąd szli, i patrząc tylko w stronę, w którą miała iść.Myszka uświadomiła sobie, że już nie wędrują na wprost przed siebie.Za każdym razem, kiedy skręcali, robili to pod ostrzejszym kątem niż poprzednio.Pomyślała, że chyba zbliżają się do bagna.Wiał zimny, wilgotny wiatr.Zadrżała i ciaśniej okręciła się opończą.Wiatr, choć silny, wcale nie rozpraszał mgły.Słysząc z przodu następny głośny krzyk, podniosła oczy, choć nadal nic nie można było zobaczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]