[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Frontowe drzwi otwierały się na ulicę.Po niej maszerował oddział żołnierzy Posejdona.Zatrzymał się on przy wejściu do oberży i Ray wiedział, że tym razem szczęście opuściło go i że będzie musiał stawić czoła wrogowi.Rozejrzał się po pokoju.W pomieszczeniu tym były trzy stoły z ławkami po każdej stronie i drzwi wiodące do innego pokoju, czy pokoi, z których pochodził zapach jedzenia.Oprócz niego siedziało tam dwóch innych klientów.Jeden z nich wyglądał, jakby spędził tu całą noc.Leżał rozwalony na końcu jednego ze stołów z głową spoczywającą na ramionach.Dochodziło od niego miarowe gulgotanie i pociąganie nosem, które sugerowały, że spał głęboko.Mogło to być spowodowane wypróżnieniem zbyt dużej ilości kufli takich jak ten, który stał wciąż przed nim.Palce mężczyzny luźno go otaczały.Drugi mężczyzna siedział przy innym stole naprzeciwko Ray’a.Nosił on prawie taką samą poplamioną kamizelkę jak Ray, kiedy grał rolę Sydyka, jadł łapczywie, na przemian łyżkę sosu zaczerpniętego z miski i kęs chleba z kawałka, jaki trzymał w lewej ręce.Ray jednak zobaczył szybkie spojrzenie, jakie tamten rzucił na żołnierzy i pomyślał, że ten gość jest mniej zainteresowany jedzeniem, niż na to wygląda.Z drzwi wiodących do innego pomieszczenia wyszła szurając nogami kobieta.Jej włosy zostały najpierw splecione skórzanymi rzemieniami, a potem uformowane w wysoki kok na czubku głowy.Wyglądało to jak komiczna kopia wypracowanego stylu, jaki Ray widział u dam na dworze Posejdona.Miała na sobie sznurowaną do pasa suknię bez rękawów, wiszącą na jej kościstej sylwetce, a sięgającą jej do połowy łydki.Kiedyś miała ona jaskrawo pomarańczową barwę, ale teraz była wypłowiała smugami i gdzieniegdzie poplamiona.Jej twarz gruba i nadęta stanowiła kontrast dla jej szczupłej sylwetki.Kobieta więc prezentowała dziwny widok, jakby źle dobranej głowy i ciała.Dokoła rąk poniżej łokci nosiła miedziane bransolety, a pozłacany kolczyk ozdabiał nozdrza jej zbyt dużego nosa.Położyła obie pięści na stole przed Ray’em i pochyliła się nieco w jego stronę, by spytać: - Co będzie? Jej głos brzmiał jak jęk i Ray musiał prawie zgadywać jej słowa, tak były niewyraźne.- Jedzenie… wino… - był w gorszej sytuacji, nie wiedząc, jakie posiłki można zamówić w takim miejscu.Zaryzykował i wskazał na drugiego gościa.- Coś takiego -jeśli jest gotowe.Jej chrząknięcie mogło oznaczać zarówno zgodę jak i odmowę.Jakkolwiek zawróciła do pomieszczenia, z którego przyszła.Zanim wyszła, rozległ się ostry dźwięk i wszyscy zwrócili oczy w stronę wejścia.Stał tam dowódca straży z dwoma żołnierzami z tyłu.Miał on w sobie jakąś brutalną arogancję człowieka, który nie znosi sprzeciwu.Rzucił swój miecz na najbliższy stół, by zwrócić na siebie uwagę.Zaczyna się, pomyślał Ray.Ocenił odległość między sobą a drzwiami do wewnętrznego pomieszczenia, lecz na drodze stała kobieta.Skąd mógł jednak wiedzieć, że stamtąd jest jakieś wyjście.Mógłby rzucić się tam tylko po to, by znaleźć się w pułapce.Kobieta otarła sobie usta wierzchem dłoni.Uśmiechnęła się, a może tylko skrzywiła.- Wino dla panów?- Nie twoją zgniłą lurę - odparł dator.- Ty, tam…- wskazał na marynarza.- Kim jesteś i skąd przybywasz? Mężczyzna połknął to, co miał w ustach.- Rissak, mat na „Koniu Morskim”.Bywam w tym porcie więcej lat, niż ty hodujesz swoją brodę.- Na niewyparzone języki najlepsze lekarstwo to ostrze noża - odparł żołnierz, lecz nie kontynuował tematu.- A ty? - zwrócił się do Ray’a.- Ran–Sin - zaimprowizował Ray - Z północy.- Wstań - nakazał dowódca.Ray podniósł się.Załóżmy, że okrążyłby stół lub przewrócił go, czy mógłby wydostać się na ulicę? Prawie niemożliwe, jako, że reszta oddziału znajdowała się tam, gotowa bez wątpienia do zatrzymania wszystkich podejrzanych postaci, jakie ich dowódca mógłby wskazać.Ku jego zdziwieniu nie nakazał jednak swoim ludziom wejść i pojmać go.Przypatrywał mu się raczej lustrując go długimi spojrzeniami od stóp do głów.Być może znano tylko niektóre szczegóły stroju zbiega, a zmiana ubrania na to zabrane złodziejowi działała na korzyść Ray’a [ Pobierz całość w formacie PDF ]