[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kapitan pożegnaÅ‚ mojÄ… paniÄ… bez Å›wiadków, w jej pokoju.Wszystko, coja dostaÅ‚am od mojego ukochanego, to szorstki, mocny pocaÅ‚unek w usta, kiedy RogerpochyliÅ‚ siÄ™ w siodle.Potem wyszedÅ‚ kapitan z ponurÄ… twarzÄ…. Dbaj o niÄ…, Agnieszko.Biegnij do niej szybko, żeby jÄ… pocieszać, kiedy my bÄ™-dziemy zjeżdżali z góry.I ucaÅ‚owaÅ‚ matkÄ™, która staÅ‚a na dziedziÅ„cu, i szepnÄ…Å‚ jej coÅ›, a z dzielnego uÅ›miechupani Ibbitson domyÅ›liÅ‚am siÄ™, że i ona bÄ™dzie tÄ™skniÅ‚a za synem.Potem wskoczyÅ‚ na sio-dÅ‚o, smagnÄ…Å‚ bok konia biczem, to samo zrobiÅ‚ mój Roger i obaj wyjechali z dziedziÅ„cana drogÄ™, machajÄ…c rÄ™kami sÅ‚użbie zgromadzonej przed domem.Ja natomiast poszÅ‚amprosto do mojej pani, która staÅ‚a w oknie pokoju, w którym spÄ™dzili ostatniÄ… wspólnÄ…noc, i chociaż Å‚zy jej spÅ‚ywaÅ‚y po policzkach, to staÅ‚a wyprostowana i z uÅ›miechem ma-chaÅ‚a kapitanowi na pożegnanie; ja stanęłam obok niej i robiÅ‚am to samo, aż w koÅ„cuobaj jezdzcy wyglÄ…dali jak Å‚ebki od szpilki, by wreszcie caÅ‚kiem zniknąć.Kiedy pani Ibbitson stanęła obok nas, objęła ramionami paniÄ… Earnshaw, kobietÄ™,101którÄ… pokochaÅ‚ jej syn, i zaczęła szeptać jej coÅ› do ucha i pomyÅ›laÅ‚am, że panienka Katyznajdzie w tej damie matkÄ™, której jej tak bardzo brakowaÅ‚o, i zostawiÅ‚am jesame, żebydać upust wÅ‚asnej tÄ™sknocie.I rzeczywiÅ›cie, przez kilka dni panowaÅ‚ spokój.ZajmowaliÅ›my siÄ™ codziennymi spra-wami, myÅ›lÄ…c caÅ‚y czas o dwóch jezdzcach, zdążajÄ…cych do Londynu.Moja pani dużoczasu spÄ™dzaÅ‚a w swoim pokoju, wyglÄ…dajÄ…c przez okno lub zabawiajÄ…c siÄ™ ha5àowaniemi daÅ‚abym sporo pieniÄ™dzy, gdybym je miaÅ‚a, żeby siÄ™ dowiedzieć, o czym myÅ›li, bo w jejpiersiach musiaÅ‚o siÄ™ zmagać wiele sprzecznych uczuć.Czy caÅ‚y ten czas rozmyÅ›laÅ‚ao kochanku, czy też wspominaÅ‚a czasem o dzieciach i mężu, którego niegdyÅ› kochaÅ‚a,a który z pewnoÅ›ciÄ… smuciÅ‚ siÄ™ i drÄ™czyÅ‚ w Drozdowym Gniezdzie? Pani Ibbitson tasprytna kobieta, która nawet nie zatrudniaÅ‚a gospodyni, tak ważne byÅ‚o dla niej, żebysamej decydować o sprawach domowych snuÅ‚a plany w zwiÄ…zku z rychÅ‚ym wyjaz-dem do Liverpoolu, gdzie postanowiÅ‚a spÄ™dzić zimÄ™.ZdążyÅ‚a już zrozumieć, że jej przy-szÅ‚a synowa nie posiadÅ‚a sztuki zarzÄ…dzania gospodarstwem, dlatego też mnie poleciÅ‚aspakować rzeczy pani, których nie byÅ‚o wiele, bo opuÅ›ciÅ‚yÅ›my Drozdowe Gniazdo tylkowÅ‚aÅ›ciwie z tym, co miaÅ‚yÅ›my na sobie.PomagaÅ‚am jej też przy sortowaniu bielizny;kilka dni po wyjezdzie kapitana byÅ‚yÅ›my w szwalni na tyÅ‚ach domu, kiedy usÅ‚yszaÅ‚y-Å›my stukot kopyt samotnego konia na dziedziÅ„cu.PodskoczyÅ‚am, myÅ›lÄ…c, że może ktoÅ›przywozi wiadomoÅ›ci o kapitanie i o Rogerze, pobiegÅ‚am, wiÄ™c do okna, a gdy wyjrza-Å‚am, krzyknęłam i zasÅ‚oniÅ‚am usta dÅ‚oniÄ…. ProszÄ™ pani, proszÄ™ szybko, to pan Hareton Earnshaw. Aha powiedziaÅ‚a, zdejmujÄ…c fartuch, który nosiÅ‚a na codziennej sukience. ZastanawiaÅ‚am siÄ™, kiedy go zobaczymy.Czy jest sam? Tak, proszÄ™ pani. W takim razie poÅ›piesz siÄ™, zejdz na dół i otwórz mu. Ależ nie, proszÄ™ pani, nie mogÄ™. Co, boisz siÄ™, że bÄ™dzie siÄ™ na ciebie gniewaÅ‚? Tak, proszÄ™ pani; powie, że nie dopilnowaÅ‚am jego żony. W takim razie pójdz do swojej pani i powiedz, że jej mąż tu jest, i że przyjmÄ™ gow bawialni, ale ona, jeÅ›li tego chce, może po zostać w swoim pokoju.PobiegÅ‚am do pokoju mojej pani, lecz ona już wiedziaÅ‚a, bo spÄ™dzajÄ…c tyle czasu przyoknie, widziaÅ‚a pana, jak podjeżdżaÅ‚ pod górÄ™.ByÅ‚a blada i oddychaÅ‚a ciężko, a kiedyotworzyÅ‚am drzwi, podbiegÅ‚a do mnie. Och, Agnieszko, to on, Hareton.PrzyjechaÅ‚ mnie zabrać. ProszÄ™ pani, nie sÄ…dzÄ™, żeby chciaÅ‚ paniÄ… zabierać.Może chce porozmawiać, do-wiedzieć siÄ™, jakie ma pani zamiary.Pan Hareton zachowaÅ‚ siÄ™ wspaniale w caÅ‚ej tej hi-storii.WÄ…tpiÄ™, że by chciaÅ‚ paniÄ… zabierać wbrew jej woli.Mimo to drżaÅ‚a, a kiedy pani Ibbitson w koÅ„cu zapukaÅ‚a do drzwi, zaczęła drżeć102jeszcze mocniej, tak że pani domu za woÅ‚aÅ‚a: Ależ dziewczyno, ty jesteÅ› Å›miertelnie przerażona.Zapewniam ciÄ™, że on jest bar-dzo uprzejmy i dobrze siÄ™ zachowuje; nie krzyczy i nic prawi kazaÅ„.Mówi, że chce siÄ™dowiedzieć o twoje zdrowie i zobaczyć ciÄ™, jeÅ›li siÄ™ na to zgodzisz.Uważam, że powin-naÅ› speÅ‚nić jego proÅ›bÄ™.Zachowuje siÄ™ wÅ‚aÅ›ciwie i ty też powinnaÅ› postÄ…pić tak samo. Pani Ibbitson, umieram ze strachu.Czy bÄ™dzie mi czyniÅ‚ wymówki? Zapewniam ciÄ™, że nie.W peÅ‚ni panujÄ™ nad sytuacjÄ….DaÅ‚ mi sÅ‚owo, że nie bÄ™-dzie robiÅ‚ scen i bÅ‚agam ciÄ™ o to samo.Chodz, moja droga; to twój mąż.Musisz wziąćsiÄ™ w garść, speÅ‚nić ów obowiÄ…zek i mieć to za sobÄ….Czy chciaÅ‚abyÅ› siÄ™ z nim widziećw cztery oczy.? Och nie, nie; tylko z paniÄ….i z AgnieszkÄ….ChcÄ™ mieć jÄ… przy sobie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]