[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nasza liczebna przewaga wystarczy, jeśli walka okaże sięnieunikniona.Król elfów nie znał jednak uporu krasnoludów.Wieść, że Arcyklejnot wpadłw ręce oblegających, rozjątrzyła im serca.Zauważyły też wahanie Barda i jegosprzymierzeńców, więc postanowiły uderzyć, nim tamci ukończą narady.Nagle, bez uprzedzenia, ruszyły w głuchej ciszy do ataku.Zadzwięczały łuki,świsnęły strzały, bitwa już, już miała rozgorzeć.Lecz w tej samej chwili jeszcze bardziej niespodzianie zapadły okropne ciem-ności.Czarna chmura nadciągnęła pędem po niebie.Wichura niosła zimową bu-rzę, grzmot przetaczał się po stokach Góry, błyskawice rozjarzyły się nad jejszczytem.A po chmurą burzy inna, równie czarna, zakotłowała się w powietrzu,lecz ta nie leciała z wiatrem: nadciągała z północy niby chmara niezliczonegoptactwa, zbitego tak gęsto, że światło nie przenikało między skrzydłami. Stójcie! krzyknął Gandalf zjawiając się znienacka, sam, z wzniesionymiramionami, między nacierającymi szeregami krasnoludów a wojskiem gotowymdo odparcia tego ataku. Stójcie! powtórzył grzmiącym głosem, a różdżkajego błysnęła niby piorun. Biada wam wszystkim! Niebezpieczeństwo spadłowcześniej niż przewidywałem.Gobliny nadciągają! Bolg idzie od północy; słuchaj,Dainie, ten sam Bolg, którego ojca zabiłeś w Morii.Patrzcie! Nietoperze lecą nadjego armią niby chmura szarańczy! Gobliny jadą na wilkach, a wargowie idą w tyl-nej straży.Zdumieli się wszyscy, powstał zgiełk i zamęt.Nim Gandalf skończył przemó-wienie, ciemności zgęstniały wokół nich.Krasnoludy wstrzymując pochód spoglą-dały w niebo.Elfy krzyczały na różne głosy. Chodzcie do nas! zawołał Gandalf. Jeszcze czas na naradę.Niech Dain,syn Naina, spieszy do naszego obozu.205Tak zaczęła się ta bitwa, której nikt nie oczekiwał, nazwana pózniej bitwą pię-ciu armii.Bój był krwawy.Po jednej stronie walczyły gobliny i dzikie wilki, po dru-giej elfy, ludzie i krasnoludy.A doszło do tych wydarzeń tak: od dnia śmierciWielkiego Goblina z gór Mglistych nienawiść tego plemienia do krasnoludów roz-paliła się aż do furii.Od grodu do grodu, od osiedla do osiedla między wszystki-mi twierdzami goblinów krążyli posłańcy; postanowiono zdobyć władzę nad całąpółnocą.Tajnymi sposobami zbierano wszelkie wiadomości, wszędzie po górachkuto broń i uzbrajano wojska.Z gór i dolin pociągnęły oddziały podziemnymi tu-nelami lub pod osłoną nocy, aż wreszcie pod Wielką GórąGundabad na północy, gdzie mieściła się stolica wszystkich goblinów, zgroma-dzono olbrzymią armię, gotową spaść niespodzianie z pierwszą burzą na KrajePołudnia.Tu dotarła do goblinów wieść o śmierci Smauga i ucieszyła je bardzo.Podążyły nocami przez góry i tak doszły tutaj od północy, niemal następując napięty wojsku Daina.Nawet kruki dowiedziały się o ich marszu dopiero wtedy, gdygobliny wychynęły na otwarte pola dzielące Samotną Górę od %7łelaznych Wzgórz.Ile o tym wiedział Gandalf, trudno zgadnąć, ale okazało się, że w każdym razienie spodziewał się napaści tak prędko.Czarodziej ułożył plan działania po naradzie z królem elfów i Bardem, a takżeDainem, który przyłączył się do nich: gobliny były wspólnym wrogiem, w obliczuich najazdu wszystkie spory poszły w zapomnienie.Jedyną nadzieję pokładali so-jusznicy w zwabieniu przeciwnika w głąb doliny, między dwa ramiona Góry; samichcieli obsadzić wielkie ostrogi skalne wysunięte na wschód i południe.Przed-stawiało to pewne niebezpieczeństwo, bo jeśli gobliny miały dość wojska, żebyczęść wysłać naokoło Góry, mogły zaatakować obrońców również od zapleczai od szczytu.Nie było jednak czasu na obmyślanie innego planu lub sprowadza-nie posiłków [ Pobierz całość w formacie PDF ]