[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Główny napęd gotowy zameldowała Yamoto. Obsługa lasera zgłasza trud-ności w celowaniu przez sępy. Przyjąłem powiedział Roman. Cała załoga na stanowiska!Zabrzmiał sygnał alarmowy i przez krótką chwilę Roman wrócił myślami na Driadę.Na prawdziwy statek kosmiczny, z porządną bronią i prawdziwą obsługą.Chwila minęła.Był na Amity z prowizorycznym uzbrojeniem i niewyszkoloną zało-gą, naprzeciw wroga, o jakim nie śniło się nikomu z Sił Gwiezdnych.Robili, co mogli.Rekin znajdował się teraz pięćdziesiąt pięć kilometrów od Amity, a jego eskorta kilkanaście kilometrów bliżej.Jak wynikało z rekordu zarejestrowanego przezFerrola, drapieżnik ugodził Quentina z odległości prawie czterdziestu pięciu kilome-trów.A zatem: już czas! Roman odetchnął głęboko. Silnik i laser: Ognia!Rozległ się huk silnika, przyspieszenie wzrosło prawie dwukrotnie.Roman wcisnąłsię w fotel.Po chwili usłyszał lekki brzęk dyszy manewrowych, pokonujących opór sil-nika.Przeniósł wzrok na monitor steru.Miernik naprężenia liny wskazywał zero, coświadczyło o niezgodności przyspieszenia Amity i ciągnącego ją konia. Yamoto? Przyspieszenie lądownika? Dwa i sześć dziesiątych G odpowiedziała. Hhom-jee, daj Quentinowi dwa i dwie dziesiąte G nakazał przez interkom. Yamoto, wyrównać przyspieszenie. Tak jest!Przez chwilę Roman przystosowywał się do zmienionych warunków, zanim znówmógł się zająć obserwacją monitora taktycznego.Rekin był już tylko czterdzieści kilo-159metrów od statku i ciągle się zbliżał. Obsługa lasera: raport! Nie możemy się przedrzeć! Mimo huku silnika, głos młodego człowieka zdra-dzał skrajne napięcie. Sępy nie ustępują, zablokowały laser. Ciągle to samo Roman westchnął bezradnie.Nie ulegało wątpliwości, że pod-czas walki z lądownikiem rekin czegoś się nauczył.Wydawało się prawie niemożliwe, żeod razu zrozumiał aż tyle. Strzelajcie do pojedynczych sępów rozkazał Roman. Zobaczymy, czy możnaje zabić albo unieszkodliwić.Sekcja obrony: Ognia!Gdy teleskop słoneczny wychwycił oślepiający blask wywołany zapłonem wyrzutnisieci, wszystko wokół na chwilę pociemniało.Roman obserwował jednocześnie moni-tor taktyczny i obraz kontrolny w zbliżeniu.Po kilku sekundach pocisk bezgłośnie wbiłsię w srebrzystą linę uprzęży.A jednak nie udało się! Wybuch nie nastąpił.Sieć kołysałasię bezużytecznie pośród gromady najbliższych sępów. Jeszcze chwilę, kapitanie odezwał się zaniepokojony Tenzing. Teraz!W tym momencie nastąpiła eksplozja.Wyprodukowany przez naukowców szkieletz organicznego tworzywa z ogromną siłą popchnął sieć w kierunku sępów.Kolejny wy-buch zepchnął je na bok. Obsługa lasera: droga wolna! krzyknął Roman.Natychmiast zauważył, że wi-doczny na ekranie połyskliwy strumień zjonizowanego wodoru ugodził w bok rekina.Drapieżnik drgnął.Sekundę pózniej sępy wypełniły lukę, blokując znowu tor pocisków. Cholera! mruknął Marlowe. Znów zablokowały laser. W co trafiliśmy? zapytał Roman. Zdaje się, że pocisk uderzył w krawędz pierścienia czuciowego.Działanie byłojednak zbyt krótkie, żeby go mocniej uszkodzić. W każdym razie, jesteśmy na dobrej drodze.Mogliśmy w ogóle nie trafić pocie-szył go Roman. Sekcja bojowa: raport! Następny pocisk jest już prawie gotowy. Odpowiedz była ledwo słyszalna przezszum silnika.Prawdopodobnie rozmówca odwrócił się do mikrofonu. Gdy tylko za-montujemy czasomierz.Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, Amity cofnęła się gwałtownie.Roman skulił sięz bólu pod naciskiem pasów bezpieczeństwa. Yamoto, cała naprzód! wykrzyknął bez zastanowienia.Po odgłosach silnika zorientował się, że Yamoto włączyła już wszystkie hamulce.Przez moment wydawało się, że lina uprzęży została zerwana, po chwili jednak naprę-żyła się znowu.Mierniki siły bezwładności wskazywały, że pojazd cofa się.Amity została schwytana w pułapkę.ROZDZIAA 20Roman próbował nie słyszeć przerażonych głosów załogi.Przeglądał monito-ry, gorączkowo szukając wyjścia z opresji.Mimo że silnik pracował na pełnych ob-rotach, Amity posuwała się bardzo powoli, wykorzystując dodatkowe promieniowa-nie do walki z sępami.Rekin zbliżył się już na odległość trzydziestu dwóch kilometrów.Prawdopodobnie nie chciał ryzykować uderzenia z daleka i dlatego szybko posuwał sięnaprzód.Czas naglił.Jeśli sępy nie rozproszą się, a rekin zdecyduje się na atak. Sekcja obrony, zmieniamy program! rozkazał, przekrzykując huk silnika. Odłączyć zapalnik i przenieść broń do przodu.Skierować ją na sępy przed lądowni-kiem.Ferrol, czy pan to rejestruje? Niech pan poczeka, aż pocisk przejdzie obok lądow-nika, a potem odpali go przy pomocy standardowego sygnału radiowego.W otaczającym go zewsząd hałasie, z trudem dosłyszał odpowiedz Ferrola. Kapitanie, nie możemy zostawić pana samego! Niech pan nie protestuje.To rozkaz! Obsługa lasera: skupić się na sępach wzdłużtoru pocisku.Może uda się zrobić wyrwę i przedostać do rekina. Kapitanie, Man o War spłoszył się wtrąciła Yamoto. Hhom-jee traci kon-takt!Roman zacisnął zęby. Może posłuchać rady Ferrola i wypuścić konia na wolność ,pomyślał zrezygnowany. Tak naprawdę, nie wiadomo, na kogo rekin poluje? Może zatrzymał statek tylko zewzględu na konia? Hhom-jee, czy rekin trzyma statek, czy konia?Jedyną odpowiedzią był huk silnika. Hhom-jee, odezwij się! On nie może mówić odpowiedział inny Tamples. Musi się skupić na kiero-waniu Manawanninni.Roman zaklął pod nosem. Yamoto? Naprężenie liny? Zbliża się do stanu krytycznego odpowiedziała. W każdej chwili lina może161pęknąć.Wynikało stąd, że rekin trzyma tylko Amity.Czyżby spodziewał się, że wcześniej czypózniej i tak zdobędzie konia? Jeśli lina pęknie, będzie musiał wybierać.Na monitorze taktycznym rozbłysnął rząd czerwonych cyfr [ Pobierz całość w formacie PDF ]