[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziś by Poniński, gdyby z grobu powstał, tego nie powiedział; wówczas jednak Francyabiła czołem innym bóstwom i w Polsce współpracownicę na roli cywilizacyjnej widziała.W tym duchu i w tym kierunku wychowywała się w szkole polskiej w Paryżu, pod kie-rownictwem drą Gałęzowskiego, młodzież.I młodzież ta podwójnej ojczyznie swojej egza-min patryotyczny czynnie w razach potrzeby składała.W r.1863, wyższe szkoły Batignol-skiej klasy opustoszały.Poszli profesorowie, poszli uczniowie i ci ostatni, jedni język polskikalecząc, drudzy wcale po polsku nie mówiąc, po polsku się w Polsce o Polskę bili i ginęli.Oddział Aapińskiego (wyprawa morzem na Litwę) całkowicie się z nich składał; w oddzialeMierosławskiego nie mało ich było.Nie długo pózniej 1870-1871) Francya wychowańcówbatignolskich do egzaminu patryotycznego powołała.I ten chlubnie zdali *.Na tym atoli drugim, pod dyrekcyą Gałęzowskiego egzaminie, szkoła wyszła fatalnie.Za-groził jej upadek i byłaby niechybnie upadła, gdyby jej Gałęzowski, powodując się tą zdrową,polityczno-strategiczną regułą, że raz zajętego posterunku nie opuszcza się lekkomyślnie, nieuratował.Służył jej do śmierci.Umarł w Paryżu d.21 marca 18T8 r., pozostawiając po sobiezaszczytne wspomnienia tale w historyi szkoły polskiej na emigracyi, jako też w legacie 5000rocznie, złożonym w Akademii, umiejętności w Krakowie, pod nazwą Stypendyum imieniaJana Zniadeckiego , przeznaczonego na kształcenie Polaków na profesorów uniwersytetu wdziałach kolejno nauk raz ścisłych, znów filozoficznych.W osobie jego zgasł człowiek, zasługujący i na pamięć i na wdzięczność narodu, któregobył synem kochającym i któremu wiernie a gorliwie służył.O mojej z nim znajomości osobistej wspomniałem na początku sylwety niniejszej.Scho-dziliśmy się rzadko.Zachodziłem do niego nie inaczej, tył k o w interesie, dwa, najwyżej trzyrazy, a zawsze w porze śniadaniowej.Interes załatwiałem zwykle przed śniadaniem.Do stołu zasiadało nas czterech: doktor, Władysław Ordęga, syn Józefa, demokraty i repu-blikanina tak skrajnego, że go za swego socyaliści dzisiejsi podają, Ksawery Gałęzowski,synowiec Seweryna, dziś okulista sławny, wówczas okulistykę studyujący i ja.Przy śniadaniuza każdym razem wobec umie zawiązywała się ostra a zawzięta pomiędzy Ordęgą, demokratąrepublikaninem, a Ksawerym G., konserwatystą monarchistą, dyskusya o zasady.Wywoływałją, jakem zauważył, synowiec doktora na intencyę moją, w myśli złośliwej ugryzienia mnie,osławionego na punkcie demokratyzmu w sferach przyzwoity ch.Domyślając się tego, wdyskusyi udziału nie brałem, tem bardziej, że w Ordędze znajdował się dla mnie wyręczycielświetny, o desperacyę przeciwnika przyprawiający.Doktor również udziału nie brał; od czasu106do czasu na mnie z uśmiechem spoglądał i oczami na rzucających się na siebie, jak dwa mło-de koguty, zapaśników wskazywał.Dr.Seweryn Gałęzowski oficyalnie do żadnego ze stronnictw emigracyjnych nie należał,stojąc na stanowisku bezstronnem, odpowiedniem kierownikowi szkolnemu.Utrzymywałstosunki ze wszystkimi: z Czartoryskim, z Mierosławskim, ze wszystkimi słowem.Sądzącjednak wedle przyjaciół, do których lgnął, a którymi byli dr.Hłuszniewicz, Teofil Janusie-wicz, Józef i Władysław Ordęgowie, Bohdan Zaleski i tym podobni, sądząc po udziale, jaki wsłużeniu sprawie powstania styczniowego wziął, przekonaniami ku demokracyi wcale wyraz-nie ciężył.* Potrzebę światła, dla zapewnienia powodzenia walce o wyzwolenie Polski, rozumiano wczasach onych, nie zupełnie jednak, ale częściowo, jednostronnie.Stosowano ją do kierowni-czej społeczeństwa klasy, przysposabiając przewodników w akcyach zarówno polityczno-społecznej, jak wojennej.Liczono na to, że na wezwanie kierowników lud pójdzie, porwanytem uczuciem, które szczupłe szeregi polskie pod Racławicami hufcem kosynierów wzmoc-nilo.Stronnictwo demokratyczne na emigraeyi z r.1831 liczyło na spotęgowanie patryotyzmnludowego przez nadanie włościanom wolności i własności.Rachuba ta okazała się bledną zewzględu na to, że nadaniami tego rodzaju (do którego obecnie obietnice socyalistyczne wcho-dzą) posługiwać się w razach danych mogą zaborcę Polski, biorąc nadania na rauhunek wła-sny.Ciemne, nieuświadomione masy są inateryalem, który się tym, zwłaszcza, co władzę wręku dzierżą, do wysysku nadaje.Ten sam lud, co w r [ Pobierz całość w formacie PDF ]