[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przypuszczać należy,że ta oszukańcza afera przekroczyła swymi rozmiaraminajśmielsze nadzieje Fantoniego.Włochom imponująamerykańscy potentaci finansowi.Dali się nabrać.Fantoninie miał zamiaru wyrzekać się zdobytych dolarów ani też niekwapił się do więzienia.Wpadł na genialny, choć dosyćryzykowny pomysł, aby posłać pana Joachima Finke doWarszawy, aby wielki przemysłowiec padł ofiarą zbrodni zażelazną kurtyną.Znaczy się, że w ogóle żadnego Finke niebyło - powiedział Kobiela.- Oczywiście, że nie.Fantoni miał tutaj dwóch wspólników,recepcjonistę z hotelu, Bornela, i Lubickiego, urzędnika zMinisterstwa Handlu Zagranicznego.Oni dokooptowalisobie jeszcze tego młodego chłopaka.Bornel zorganizowałcałą mistyfikację w hotelu, a Lubicki porozumiał się zeswoim szwagrem, Henrykiem Boreckim, który pracował wszpitalu.Chodziło o wynalezienie trupa, nadającego się doupozorowania śmierci Joachima Finke.Popełnili szeregbłędów, a przede wszystkim zupełnie niepotrzebnie Lubickizastrzelił Boreckiego, co oczywiście ułatwiło nam znakomicierobotę.Lubicki twierdził, że nie kontaktował się zupełnie zBoreckim, a tymczasem w mieszkaniu Boreckiegoznalezliśmy odciski jego palców.- Poza tym Kobiela znalazł tę babkę na Nowym Mieście -wtrącił Downar.- Była kochanką Lubickiego.Kontaktowałsię za jej pośrednictwem z Bornelem.- Kiedy otrzymaliśmy od włoskiej policji pewne informacje,dotyczące całej afery - mówił dalej Walczak - majorLeśniewski wpadł na pomysł, aby któryś z naszych ludziodegrał rolę Joachima Finke.Numer się udał.- Ale się dałem nabrać - mruknął Kobiela.Downaruśmiechnął się.- Nie tylko wy daliście się nabrać.Porucznik Zieliński isierżant Pakuła także byli przekonani, że chodzi oautentycznego Amerykanina.Pakuła wzruszył ramionami.- Ja tam nie mam o nic żalu.Grunt, że oprychy siedzą podkluczem.- A co z tym starym Kosińskim? - spytał Zieliński.- Kosiński nie żyje.Umarł w szpitalu.Podobno nie moglimu wyjąć z zaciśniętych palców okaryny.- A mecenas Widecki?Downar bezradnym ruchem rozłożyłręce.- Nie mamy przeciwko niemu żadnych dowodów winy.- A tych dwóch facetów, tego profesora i tego grubego,także już mamy pod kluczem?- spytał Kobiela.- Nie.To są zupełnie niewinni ludzie.Zostali tylkowykorzystani przez bandę.Chodziło o to, żeby wodpowiedniej chwili, to znaczy wtedy, kiedy już będą mielido dyspozycji trupa, zwrócili uwagę na Joachima Finke, araczej na jego tajemnicze zniknięcie.Zarówno profesorZnamiecki, jak i ten grubas, Gotler, posiadają niezwyklecharakterystyczną powierzchowność.Fantoni znał kiedyśprofesora Znamieckiego, a nawet przyjaznił się z nim.Gotlerzaś ma brata w Rzymie, który kombinował z Fantonim.Profesor Znamiecki i ten warszawski Gotler zostalipowiadomieni, żeby oznaczonego dnia zgłosili się doJoachima Finke.Tak się też stało.Każdy jest ciekawydowiedzieć się, co mu przyjaciele czy krewni przysłali zzagranicy.Zieliński znowu spojrzał niespokojnie na zegarek.- Spieszycie się? - zapytał Downar.- Tak, trochę.Downar uśmiechnął się.- No to nie zatrzymuję was.Biegnijcie na randkę, a niezapomnijcie pozdrowić ode mnie pannę Ewę.- Pozdrowienia od nas wszystkich - zawołał Walczak.-Czekamy na zaręczynową wódkę.Nie wymigacie się.Sierżant Pakuła podszedł do Zielińskiego i powiedział ześmiertelnie poważną miną:- Weselnego marsza zagram wam na okarynie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]