[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten, którego zbroję roztrzaskał obsydianowy miecz Onracka, pochylał się, przyciskając rękę do brzucha.Bok jego wierzchowca zrosiły kropelki krwi.Onrack otrząsnął się.Odłamki kości spadły z niego i posypały się ze stukiem na bruk.Następnie opuścił broń sztychem do ziemi i zaczekał, aż jeden z napastników podjedzie do niego stępa.Zakuta w stal dłoń uniosła zasłonę hełmu, odsłaniając twarz zdumiewająco podobną do oblicza Trulla Sengara.Jedyną różnicą była biała, niemal świetlista skóra.Zimne, srebrne oczy spoglądały z niesmakiem na T’lan Imassa.– Umiesz mówić, Nieżyjący? Czy znasz Język Czystości?– Nie wydaje mi się czystszy od innych – odparł Onrack.Wojownik skrzywił się.– Nie zwykliśmy wybaczać ignorancji.Jesteś sługą Śmierci.Wobec takiego stworzenia jak ty mamy tylko jeden obowiązek.Unicestwić je.Przygotuj się.– Nie służę nikomu – oznajmił Onrack, ponownie unosząc miecz.– Chodźcie więc.Ranny wojownik uniósł rękę.– Powstrzymaj się, Eniasie.To nie jest nasz świat, a ten nieumarły dzikus nie jest jednym z intruzów, których szukamy.Z pewnością ty również wyczuwasz, że żaden z nich nie jest tu obecny.Tego portalu nie używano od tysiącleci.Nasza misja prowadzi nas gdzie indziej.Najpierw jednak potrzebne mi uzdrowienie.– Wojownik zsiadł z wielką ostrożnością z konia, przyciskając dłoń do tułowia.– Pomóż mi, Orenasie.– Pozwól mi najpierw zmiażdżyć tego stwora, seneszalu.– Nie.Będziemy tolerowali jego istnienie.Być może potrafi odpowiedzieć na nasze pytania, wskazać nam drogę.Jeśli tego nie uczyni, zawsze będziemy mogli unicestwić go później.Wojownik zwany Orenasem zsunął się z siodła i podszedł do seneszala.Enias podjechał bliżej do T’lan Imassa, jakby nadal miał chęć na walkę.Obnażył zęby.– Nie zostało z ciebie zbyt wiele, Nieżyjący.Czy to są ślady kłów? Mam wrażenie, że twoja pierś znalazła się w paszczy jakiejś bestii.Czy to była ta sama bestia, która ukradła ci ramię? Jakie czary pozwalają ci istnieć dalej?– Jesteście z krwi Tiste – zauważył Onrack.Mężczyzna rozciągnął usta w szyderczym grymasie.– Krwi Tiste? Tylko pośród Liosan ta krew zachowała czystość.Widzę, że spotkałeś na swej drodze naszych skażonych kuzynów.Oni są niczym więcej niż robactwem.Nie odpowiedziałeś na moje pytania.– Słyszałem o Tiste Andii, ale nigdy żadnego z nich nie spotkałem.Zrodzili się z Ciemności i byli pierwsi.– Pierwsi! Och, zaiste.I tak tragicznie niedoskonali.W ich żyłach nie płynęła oczyszczająca krew Ojca Światła.To nadzwyczaj nędzne istoty.Tolerujemy Edur, gdyż mają oni w sobie coś z Ojca, ale jeśli chodzi o Andii, jedyną łaską, na jaką zasługują, jest śmierć z naszych rąk.Znużyło mnie już twe grubiaństwo, Nieżyjący.Zadałem ci kilka pytań, a ty dotąd nie odpowiedziałeś na żadne z nich.– Tak.– Tak? A co to ma znaczyć?– Przyznaję, że na nie nie odpowiedziałem.Nie czuje się też do tego zobowiązany.Mój rodzaj ma spore doświadczenie w kontaktach z aroganckimi istotami, jest to jednak doświadczenie szczególnego rodzaju.W odpowiedzi na ich arogancję wypowiedzieliśmy owym istotom wieczną wojnę, aż w końcu przestały istnieć.Zawsze uważałem, że T’lan Imassowie powinni sobie poszukać nowego wroga.W końcu aroganckich istot z pewnością nie brakuje.Być może Tiste Liosan są w swym królestwie wystarczająco liczni, by dostarczyć nam rozrywki na pewien czas.Wojownik wytrzeszczył oczy, jakby zaniemówił pod wpływem szoku.Jeden z jego towarzyszy wybuchnął śmiechem.– Rozmowy z niższymi istotami nie mają zbyt wiele sensu, Eniasie.Zawsze próbują wyprowadzić cię w pole swymi kłamstwami, by sprowadzić cię ze słusznej ścieżki.– Dostrzegam teraz truciznę, przed którą od dawna mnie ostrzegałeś, Malacharze – zgodził się Enias.– Spotkasz jej więcej na drodze, którą musimy podążać, młody bracie.– Wojownik podszedł do Onracka.– Zwiesz się T’lan Imassem, tak?– Jestem Onrack z T’lan Imassów Logrosa.– Czy w tym zniszczonym królestwie przebywają też inni twoi pobratymcy, Onracku?– Nie odpowiedziałem na pytania twojego brata.Co każe ci sądzić, że odpowiem na twoje?Twarz Malachara pociemniała.– Możesz uprawiać takie gierki z młodym Eniasem, ale nie ze mną.– Skończyłem rozmowę, Liosan.Onrack schował miecz i odwrócił się.– Skończyłeś rozmowę! Seneszalu Jorrude! Jeśli Orenas ukończył już swe zabiegi, pokornie proszę cię o chwilę uwagi.Nieżyjący zamierza nam uciec.– Słyszę cię, Malacharze – zagrzmiał seneszal, ruszając w ich stronę [ Pobierz całość w formacie PDF ]