RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy Hannan Mosag zdradził mu, że Edur będą dążyli do zawarcia pokoju, Burakowi ulżyło na duszy.Sprawy nie zależały już od niego.Jeśli król-czarnoksiężnik pragnął pokoju, będzie musiał o niego walczyć.Seren Pedac wierzyła jednak weń coraz mocniej.Przywódca Edur był sprytny i odporny.Nie będzie żadnych manipulacji traktatem, żadnej zdrady zaszytej w sukno pełnych łaskawości oświadczeń.Z barków Seren spadł ciężar i jej ulgę zmniejszał jedynie Hull Beddict, który uświadomił już sobie, że jego pragnienia się nie spełnią.A przynajmniej nie spełni ich Hannan Mosag.Jeśli chciał mieć swoją wojnę, muszą ją wywołać Letheryjczycy.Dlatego, o ile chciał nadal podążać tą ścieżką, będzie zmuszony udawać, że przeszedł na drugą stronę.Że nie sprzyja już Tiste Edur, ale związał się z jednym z elementów letheryjskiej delegacji.Z frakcją, której cechami charakterystycznymi są zdrada i niepohamowana chciwość.Hull opuścił wioskę i przebywał gdzieś w puszczy.Seren wiedziała, że wróci na czas zawarcia traktatu, ale zapewne nie wcześniej.Nie zazdrościła mu jego dylematu.Buruk Blady zabrał się ze zdwojoną energią za sprzedaż swojego żelaza, a do tego potrzebował towarzystwa poręczycielki.Gdy udali się do kuźni, szło za nimi trzech Nereków i każdy z nich dźwigał wlewek.Od czasu uczty w długim domu króla-czarnoksiężnika bez przerwy padał deszcz.Woda spływała leniwymi strumieniami po brakowanych ulicach.Nad kuźniami unosiły się chmury gryzących oparów, pokrywających drewno i kamień ścian warstwą tłustej sadzy.Po wąskich przejściach między murami okalającymi dziedziniec kręcili się opatuleni w grube płaszcze przeciwdeszczowe niewolnicy.Seren poprowadziła Buraka i jego służących do przysadzistego kamiennego budynku o wysokich szczelinach okien.Do wejścia wiodły trzy stopnie, a po obu jego stronach stały kolumny z czarnodrewna, rzeźbione na podobieństwo kutego brązu, razem z nitami i wgnieceniami.Drzwi również wykonano z czarnodrewna, inkrustowanego srebrem i czarnym żelazem.Pokrywały je stylizowane znaki archaicznego alfabetu.Seren podejrzewała, że kryją one w sobie osłony, uformowane z magii cieni.Spojrzała na Buraka.– Będę musiała wejść sama, żeby zacząć.Drzwi otworzyły się gwałtownie, zaskakując kobietę.Wypadli z nich trzej Edur i odepchnęli ją na bok.Śledziła ich wzrokiem, zdumiona napięciem widocznym na ich twarzach.Ogarnął ją strach.– Odeślij Nereków – powiedziała Burakowi.– Coś się stało.Kupiec się nie sprzeciwiał.Skinął dłonią i trzej Nerecy oddalili się pośpiesznie.Zamiast wchodzić do domu cechowego, Seren i Burak poszli na główną ulicę.Coraz więcej Edur wyłaniało się z domów i zaułków, zmierzając ku dzielnicy szlachty.Nikt się nie odzywał.– Co tu się dzieje, poręczycielko?Pokręciła głową.– To jest odpowiednie miejsce.Widzieli stąd dobrze ulicę przed sobą na długości co najmniej dwustu kroków.W oddali pojawił się jakiś orszak.Naliczyła pięciu wojowników Edur.Jeden z nich podpierał się laską.Dwaj inni ciągnęli dwoje sań po gładkich kamieniach ulicy.Czwarty szedł nieco z przodu.– Czy to nie Binadas Sengar? – zapytał Burak.– Ten z laską.Seren skinęła głową.Wydawało się, że Binadas cierpi ból, że wyczerpały go liczne warstwy czarodziejskiego uzdrawiania.Wojownik idący przodem niewątpliwie był spokrewniony z Binadasem.Z pewnością właśnie wróciła grupa wysłana przez Hannana Mosaga.Seren Pedac zauważyła na saniach owiniętą starannie postać – skóry, a po bokach bryły topniejącego lodu.Ten kształt nie tylko wyglądał złowieszczo, ale też nie sposób go było pomylić z niczym innym.– Przywieźli ciało – wyszeptał Buruk.Dokąd się udali? Te sterty futer.byli na północy.Ale tam nic nie ma, nic oprócz lodu.Czego od nich zażądał król-czarnoksiężnik?Z jakichś niewyjaśnionych powodów nagle wróciło do niej wspomnienie wróżby Piórkowej Wiedźmy.Chłód przenikający kości nasilił się jeszcze.– Chodźmy – rzekła cicho.– Na wewnętrzny dziedziniec.Chcę to zobaczyć.Wynurzyła się z tłumu i ruszyła w tamtą stronę.– Jeśli tylko nam pozwolą – mruknął Buruk, pędząc za nią.– Będziemy milczeć i trzymać się z tyłu – poinstruowała go.– Zapewne będą zbyt zajęci, by zwracać na nas uwagę.– To mi się nie podoba, poręczycielko.Nic z tego mi się nie podoba.Podzielała jego obawy, ale nie odezwała się ani słowem.* * *Przeszli przez most na długo przed orszakiem, choć było oczywiste, że wiadomość dotarła tu przed nimi.Szlacheckie rodziny wyległy na dziedziniec i stały bez ruchu w deszczu.Pierwsze miejsce wśród nich zajmowali Tornad i Uruth.Pozostali trzymali się z szacunkiem na dystans od dwojga Edur i ich niewolników.– To jeden z braci Sengarów – wyszeptała Seren Pedac.Buruk ją usłyszał.– Tornad Sengar był kiedyś rywalem Hannana Mosaga do tronu – mruknął.– Ciekawe, jak na to zareaguje?Spojrzała na niego.– Skąd o tym wiesz?– Udzielono mi instrukcji, poręczycielko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl