[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ach! Murgen.- Musiała mnie zauważyć - wymruczałem do Klingi.Rozejrzałem się w poszukiwaniu nieuniknionych wron.Łatwo można je było zauważyć, ponieważ były nieliczne.Para, którą dostrzegłem, zachowywała się, jakby była kompletnie pijana.Pani opracowała jakieś zaklęcie, aby ograniczyć przepływ informacji do swojej siostry.- Wybijasz się z tłumu - pocieszył mnie Łabędź.- Kobiety zawsze cię zauważają.Pani ciągnęła:- Chodź tutaj.Kapitan wysłał mi te mapy.Co o nich wiesz?- Przypuszczalnie są godne zaufania.- Na sto procent.chyba że w ciągu kilku ostatnich godzin dokonano w fortecy poważnej przebudowy.- Nie obejmują szczególnie dużego obszaru.Dupa i gówno.Dupa i gówno.Nikt nigdy nie jest zadowolony.- Chcesz, żebym poszedł i wykopał tego faceta, abyś mogła użyć jakichś nekromantycznych zabawek na jego trupie?Obrzuciła mnie tak wstrętnym spojrzeniem, że przez chwilę obawiałem się, iż zarzuci mi kłamstwo.Ale nie podważała moich słów, po prostu domagała się spodziewanego strachu i szacunku.Potem rozluźniła się i powiedziała:- Wyjąwszy rozmieszczenie kryjówek tkaczy cienia oraz miejsca, gdzie zagrzebał się Singh, nie ma tu wiele więcej, o czym byśmy wcześniej nie wiedzieli.A o to właśnie przede wszystkim chodziło, kobieto.- Mam jeszcze trochę informacji.Długi Cień przez cały niemal czas zamknięty jest w swej wieży, tutaj, zajmuje się jakimiś swoimi sprawami, którymi trudni się, zamiast uprzykrzać nam życie.Apartamenty Wyjca są mniej więcej gdzieś tu.Dwa dywany trzyma na płaskim tarasie, o tu, zaś maleńki, prosto spod igły, zwinięty pod łóżkiem.Pani obdarzyła mnie przeszywającym spojrzeniem.Skąd mogłem to wiedzieć?Powiedziałem jej:- Tego dnia, kiedy tu przybył, Wyjec zaczął chronić swoją dupę na wypadek, gdyby jego wspólnik któregoś dnia zwrócił się przeciwko niemu.- Hm? - mruknęła.- Wyjec rzeczywiście tak by postąpił.W szczególności biorąc pod uwagę to, co Długi Cień próbował zrobić swoim wcześniejszym sprzymierzeńcom.- Przeniosła spojrzenie na mapy.Ale wiedziałem, że ta odpowiedź nie usatysfakcjonowała jej.Nigdy nie była usatysfakcjonowana, gdy ktoś inny wiedział więcej niż ona.Gestem dłoni wezwała Isi, Ochibą i Sindawe, aby podeszli bliżej.Generałom Nar dobrze się z nią pracowało.Znacznie lepiej niż ze Starym.Konował nigdy im nie zaufał bez reszty, nawet po tym, jak opowiedzieli się po stronie Kompanii przeciwko Mogabie.- Czy powinniśmy to zrobić za dnia czy w nocy?Ochiba, człowiek, którego słyszałem, jak przemawiał, może jakieś pięć razy w ciągu tych wszystkich lat, powiedział:- To nie ma najmniejszego znaczenia dla takiej akcji.- Prawda.Ale wolałabym zrobić to przy dziennym świetle.Ze względu na wpływ, jaki może mieć na morale.- Obecnie jest właśnie dzień - zauważył Łabędź.Zwróciłem się do Klingi:- Ten facet jest niemożliwy.Pani spojrzała na Łabędzia.- Chcesz się przekonać, jak dobrze poradzi sobie tam twoja Gwardia?- Byłbym uszczęśliwiony.Ale to nie jest jej robota.Jej robota polegała na strzeżeniu Księcia i Księżnej, których ani on, ani oni nie widzieli ostatnimi czasy na oczy.Wszyscy tu zgromadzeni pomyśleli w tej samej chwili dokładnie o tym samym.Wszyscy jak na komendę spojrzeli na Łabędzia.Zaczerwienił się.- Sindawe, wobec tego ty pójdziesz.- Pani cofnęła się trochę, aby wysoki Nar mógł podejść bliżej do map.Ja również wśliznąłem się za nim.Teraz mogłem już łatwo zobaczyć, że map jest więcej niż tylko jeden zbiór.Z tym, że jeden przygotowałem ja.Drugi, inaczej skonfigurowany, zapewne został złożony przez ludzi Pani na podstawie doniesień jej żołnierzy z Przeoczenia.Oficer Nar wpatrywał się w nie przez chwilę.- Powinniśmy zmienić żołnierzy w twierdzy, zanim weźmiemy się do czegoś innego.Isi zgodził się.- Ludzie w środku od dawna już żyją w strasznym napięciu [ Pobierz całość w formacie PDF ]