[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To zioła, tylko zioła, nie potrzeba nawet tych nekromanckich zabiegów, o których mówił szkłodziej.Zioła, zwierciadła.Tego miejsca zakazanej wiedzy bronią liczne i nader kunsztowne wynalazki.Wiedza wykorzystana, by zakrywać, nie zaś oświecać.Nie podoba mi się to.Jakiś spaczony umysł kieruje świętą obroną biblioteki.Ale była to trudna noc, trzeba już stąd wyjść.Jesteś wzburzony, potrzebujesz wody i świeżego powietrza.Nie warto nawet podejmować próby otworzenia tych okien, są zbyt wysoko i pewnie zamknięte od dziesięcioleci.Jakże mogli pomyśleć, że Adelmus stąd właśnie rzucił się w przepaść.Wyjść — rzekł Wilhelm.Jakby to było takie łatwe.Wiedzieliśmy, że do biblioteki można się dostać od jednej tylko baszty, wschodniej.Ale gdzie byliśmy w tym momencie? Straciliśmy całkowicie rozeznanie.Długo błądziliśmy ogarnięci lękiem, że nigdy nie zdołamy opuścić tego miejsca, ja ciągle jeszcze chwiejąc się na nogach i czując mdłości, Wilhelm dosyć zatroskany o mnie i rozzłoszczony niedostatkiem swojej wiedzy, i ta wędrówka podsunęła nam, a raczej podsunęła Wilhelmowi, myśl na dzień następny.Trzeba będzie wrócić do biblioteki, założywszy, że kiedykolwiek z niej się wydostaniemy, z głownią ze spalonego drewna lub inną substancją, którą dałoby się robić znaki na ścianach.— Aby znaleźć wyjście z labiryntu — wyrecytował Wilhelm — jest tylko jeden sposób.Przy każdym nowym węźle, to jest takim, w którym jeszcze się nie było, kierunek przyjścia będzie wskazany trzema znakami.Jeśli z przyczyny poprzednich znaków na którymś z dojść do węzła ujrzy się, że ów węzeł był już odwiedzony, położy się jeden tylko znak wskazujący kierunek dojścia.Kiedy wszystkie przejścia będą już oznakowane, trzeba będzie zawrócić i pójść w przeciwnym kierunku.Ale jeśli jedno przejście lub dwa są jeszcze bez znaków, wybierze się którykolwiek kładąc dwa znaki.Idąc w kierunku, który ma jeden tylko znak, położymy dwa dalsze, tak by teraz miał trzy.Przemierzy się wszystkie części labiryntu, jeśli tylko, docierając do węzła, nigdy nie ruszy się przejściem z trzema znakami, chyba że wszystkie pozostałe przejścia są już znakami opatrzone.— Skąd to wiesz? Jesteś biegłym od labiryntów?— Nie, recytuję tylko stary tekst, który kiedyś czytałem.— I według tej reguły można się wydostać?— O ile mi wiadomo, prawie nigdy.Spróbujemy jednak.A zresztą w najbliższych dniach będę miał okulary i dość czasu, by pilniej przestudiować księgi.Skoro poruszanie się według kartuszy zawiodło, może regułę poda nam układ ksiąg.— Będziesz miał okulary? Jak je odnajdziesz?— Powiedziałem, że będę je miał.Zrobię sobie inne.Wydaje mi się, że nasz szkłodziej tylko czeka na sposobność, by dokonać czegoś nowego.O ile będzie miał narzędzia odpowiednie, by oszlifować kawałek szkła.Jeśli zaś chodzi o szkło, nie brak go tutaj.Kiedy tak błąkaliśmy się szukając drogi, nagle na samym środku jednego z pokojów poczułem, że musnęła mnie po policzku niewidzialna dłoń, a jednocześnie jęk, ni ludzki, ni zwierzęcy, rozległ się echem w tym i sąsiednim pomieszczeniu, jakby jaki upiór błądził z sali do sali.Winienem był być przygotowany na niespodzianki, jakie czekają nas w bibliotece, ale raz jeszcze przeraziłem się i odskoczyłem do tyłu.Również Wilhelm musiał doznać czegoś podobnego, ponieważ dotknął swego lica, wznosząc do góry światło i rozglądając się dokoła.Uniósł rękę, później przyjrzał się płomieniowi, który zdawał się teraz płonąć żywiej, a następnie zwilżył śliną palec i wysunął, wyprostowany, przed siebie.— To jasne — rzekł następnie i wskazał mi dwa punkty na dwóch przeciwległych ścianach, umieszczone na wysokości człowieka.Były tam dwie wąskie szpary i kiedy zbliżało się do nich rękę, czuło się chłodne powietrze napływające z zewnątrz.Zbliżając zaś ucho, słyszało się szum, jakby po drugiej stronie muru powiał wiatr.— Biblioteka musi przecież mieć system wietrzenia — powiedział Wilhelm.— W przeciwnym wypadku nie dałoby się tu oddychać, zwłaszcza latem.Poza tym te szpary dostarczają również właściwą dawkę wilgotności, by pergaminy nie wysuszyły się.Ale przenikliwość fundatorów sięgnęła dalej [ Pobierz całość w formacie PDF ]