RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brolin specjalnie wrócił po drodze do hotelu, żeby go zabraćze sobą.- Co takiego ważnego ma mi pan do powiedzenia? - zaczęła bez ogródek.-Byłam w Phillipsburgu i rozmawiałam z szeryfem Murdochem, a pan sięrozłączył bez żadnych wyjaśnień.Gdybym postępowała tak jak pan,wystawiłabym pana do wiatru i w ogóle nie przyjeżdżała!Usta Brolina drgnęły w rozbawieniu. Ona wcale nie jest wściekła.Po prostu macharakterek i nie znosi, kiedy nie panuje nad sytuacją" - stwierdził w myślach.- Chodzmy, zaraz o tym porozmawiamy.Pociągnął ją na ulicę równoległą do tej, przy której stał jej dom - na deptakgórujący ze szczytu wzgórza nad całą zatoką i Manhattanem.Wzdłużbalustrady umocowano trójkolorowe bukiety kwiatów i flagi ze zdjęciami osób,które zginęły w niedawnej katastrofie wrześniowej.Oprócz bezpreceden-sowego zwiększenia wydatków na agencje wywiadowcze, zamachy wywołałyniewiarygodny zryw patriotyczny.Cały kraj przystroił się w barwy narodowe -nawet czekoladki M&Ms były teraz tylko czerwone, niebieskie i białe.- Annabel, co może mi pani powiedzieć na temat szkieletów znalezionych wwagonie?- Ejże! Nie przyjechałam tutaj po to, żeby odpowiadać na pańskie pytania.Topan miał mi wyjawić coś ważnego, prawda?Zdążyła się już oswoić z charyzmatyczną osobowością swojego wspólnika,stopniowo przestała też tej charyzmie ulegać.Brolin nadal emanowałzniewalającym urokiem, który oddziaływał na nią falami o zmiennymnatężeniu, chociaż Annabel podejrzewała, że dawkuje go świadomie.- Zaraz do tego dojdę.Co więc pani wie na temat tych ciał?Annabel westchnęła.- Doskonale.Jak już mówiłam dziś rano, niewiele.To szczątki okołosześćdziesięciu osób.Mężczyzn, kobiet i dzieci.Zawieziono je tam już jakoszkielety.Zdaniem technika, na kościach nie było wcale albo prawie wcaletkanki mięśniowej.Niedawno się dowiedziałam, że spora część ma obciętegórne fragmenty kości piszczelowych. Brolin skinął głową.To mogłoby tłumaczyć obecność kości w paczcezaadresowanej do Malicii Bents.-Proszę posłuchać: nie powiedziałam panu wszystkiego na temat ostatniejnocy - wyznała Annabel.- Na temat wiadomości, którą miała przypiętą do ciałaTaylor.Była przeznaczona dla mnie, na kopercie widniało moje nazwiska Niemogę przestać o tym myśleć.Zgodnie z pana instrukcjami wymogłam nakapitanie, żeby w oświadczeniach dla prasy, jeśli będzie taka potrzeba,wymieniać moje nazwisko jako detektywa prowadzącego śledztwo.Chyba sięudało.- Boi się pani?Zastanowiwszy się przez chwilę, Annabel pokręciła głową.- Raczej nie.- Bob chciał mieć rozmówcę po stronie policji.Reprezentuje pani tych, którzygo ścigają, a to mu się nie podoba.Jednocześnie czuje się trochę połechtany.Wątpię, żeby zagrażał pani osobiście.On nie lubi całego systemu, pani jestzaś w nim tylko pionkiem.Mimo wszystko proszę zachować ostrożność.Annabel wpatrywała się w krajobraz poniżej, wraz z jego najwyższymimagazynami i opustoszałymi dokami.Wdychała świeży zapach wiatru.- Kim jest Malicia Bents? - zapytała.- Wspomniał pan o niej dziś rano.- Myślę, że to pomocnica Boba.Jego prawa ręka i w pewnej mierze takżetwarz.Annabel błyskawicznie spojrzała mu w oczy.- Skąd pan to wie?Brolin opowiedział jej o świątyni w Red Hook, o świstku, na którym widniałonazwisko Malicii Bents, i wreszcie o spotkaniu z Freddym Copperpotem.- Jeśli trzymać się początkowej hipotezy, że Bob i jego banda to tylko trzyosoby, Malicia byłaby taką Janine Shapi-ro, specjalistką od mokrej roboty nausługach grupy.- A jeśli Malicia i Janine to jedna i ta sama osoba?- Nie wydaje mi się.Ta cała Malicia ma zbyt wiele tupetu.Wykorzystanie z takąprostotą poczty do własnych celów, bezczelność w posługiwaniu sięfałszywymi nazwiskami - to wszystko nie pasuje do osobowości Janine.Widzęją jako narzędzie w rękach brata, kobietę uległą, żyjącą w jego cieniu.Nie,Malicia to inna kobieta, żyjąca gdzieś bliżej Phillipsbur-ga, dokąd przychodziłyadresowane do niej paczki.Kiedy Szafir, który dreptał spokojnie obok nich, przyspieszył kroku i skręcił wprostopadłą aleję, podążyli za nim, nie przerywając rozmowy.- Dlaczego kobieta? Jaką miałaby motywację? Janine działała na poleceniebrata, a Malicia?- Janine uważała się za mniej niż zero, bo jej brat robił wszystko, żeby takmyślała.Z powodu brutalnego traktowania w końcu odkryła, że zadając śmierćlub torturując innych, nagle staje się kimś: jest potężna, wzbudza strach, mawładzę, i właśnie dlatego się zgodziła.Jakaś jej część nie chcia- ła jednak tego zaakceptować, dlatego też Janinę mazała krwią witraże wkościele.Szukała przebaczenia albo wprost przeciwnie: potępienia za własnezbrodnie.- Chwileczkę, czy pan z nią rozmawiał? - zdumiała się Annabel.- Nie, po prostu tak mi się wydaje.Oczywiście mogę się mylić, to tylko mojainterpretacja.Tak to właśnie wygląda w wielu podobnych wypadkach.Wracającdo Malicii, odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z kimś bardziej wy-rafinowanym, kto ma silną wolę.Dopóki się nie dowiemy, dlaczego Bobutrzymuje swoje ofiary przy życiu tak długo, obawiam się, że nie zdołamyodkryć motywów, jakie kierują Maticia.- Bob to porąbany psychopata! - krzyknęła Annabel.- Trzymał Taylor Adams wzamknięciu przez półtora miesiąca, zanim wypuścił ją na wolność zwiadomością przypiętą wprost do piersi! Doprowadził ją do szaleństwa!Dziewczyna otwiera usta wyłącznie po to, żeby wrzeszczeć albo po-wtarzać, że była w piekle razem z diabłami.Co on, do cholery, zrobił tymwszystkim ludziom?- Na początku myślałem, że byli seksualnymi niewolnikami, ale to nie mawiększego sensu, jeśli spojrzeć na jego osobowość w nowym świetle.Chodzmy.Brolin poprowadził młodą policjantkę na Remsen Street którą ruszyli w dół,przechodząc pod autostradą Brooklyn--Queens Express, aż do przemysłowejdzielnicy nad East River.Przez całą drogę Szafir obwąchiwał z radościąwszystko, co mu się nawinęło pod nos Wyglądało na to, że zaczął nowe,wspaniałe życie Wreszcie cała trójka weszła między dwa aluminioweogrodzenia, a minąwszy opuszczony budynek, ruszyła zupełnie zniszczonymdrewnianym nabrzeżem.Omijając skrzypiące niebezpiecznie deski, zeszli pokilku przeżartych korozją stopniach i znalezli się na brzegu.Przed nimi roz-pościerała się majestatyczna zatoka, wyglądająca jak rtęciowa pustynia, wktórej odbijały się pędzące ołowiane chmury- Proszę się rozejrzeć, Annabel.Co pani widzi? - zapytał prywatny detektyw.Ponieważ milczała, nie dawał za wygraną:- Dalej, niech pani spojrzy dookoła i powie mi co widzi Zerknąwszy najpierw naniego, odwróciła wzrok ku wyniosłym budynkom Manhattanu, które wznosiłysię ku chmurom niczym gigantyczne, kipiące energią rakiety.Położonanaprzeciwko szara linia New Jersey tonęła w delikatnej zimowej mgle.Wzgórzeza Annabel opadało stromo; nie było widać ani ziemi, ani drzew, zewsządbowiem wyrastały wyłącznie stworzone przez człowieka konstrukcje, któreprzywodziły jej na myśl grę  Monopol".Droga szybkiego ruchu nigdy niepustoszała, przypominając hałaśliwą wstęgę rozsiewającą spaliny.Annabelwykonała pełny obrót wokół własnej osi Nagle jej uwagę przykuł plusk Wwodzie płynęły plastikowe worki podobne do meduz stworzonych przez brud-ny przemysł.Nieco dalej leżał pusty bidon, obok zaś zużyta prezerwatywa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl