RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pracy te¿ nie lêkam siê, bom m³oda i zdrowa,Umiem chodziæ oko³o domu, nosiæ klucze;Gospodarstwa, obaczysz, jak ja siê wyuczê!Gdy Zosia domawia³a ostatnie wyrazy,Podszed³ ku niej zdziwiony i kwaSny Gerwazy: Ju¿ wiem! - rzek³.- Sêdzia mówi³ ju¿ o tej wolnoSci!Lecz nie pojmujê, co to Sci¹ga siê do w³oSci!Bojê siê, ¿eby to coS nie by³o z niemiecka!Wszak wolnoSæ nie jest ch³opska rzecz, ale szlachecka!Prawda, ¿e siê wywodzim wszyscy od Adama,Alem s³ysza³, ¿e ch³opi pochodz¹ od Chama,¯ydowie od Jafeta, my szlachta od Sema,A wiêc panujem jako starsi nad obiema.Ju¿ci pleban inaczej uczy na ambonie.Powiada, ¿e to by³o tak w Starym Zakonie,Ale skoro Chrystus Pan, choæ z krolów pochodzi³,Miêdzy ¯ydami w ch³opskiej stajni siê urodzi³,Odt¹d wiêc wszystkie stany porówna³ i zgodzi³.Niech i tak bêdzie, kiedy inaczej nie mo¿na!Zw³aszcza ¿e, jako s³yszê, i JaSnie Wielmo¿naPani moja, Zofija, na wszystko siê zgadza;Jej rozkazaæ, mnie s³uchaæ; ju¿ci przy niej w³adza.Tylko ostrzegam, bySmy wolnoSci nie daliPustej i s³ownej tylko, jako za Moskali,375 Kiedy pan Karp nieboszczyk w³oScian wyswobodzi³,A Moskal ich podatkiem potrójnym og³odzi³.Radzê wiêc, aby ch³opów starym obyczajemUszlachciæ i og³osiæ, ¿e im herb nasz dajem,Pani udzieli jednym wioskom Pó³kozica,Drugim niech sw¹ Leliwê nada Pan Soplica.Natenczas i Rêbaj³o uzna ch³opa rownym,Gdy go ujrzy szlachcicem wielmo¿nym, herbownym,Sejm potwierdzi.A niech siê m¹¿ Pani nie trwo¿y,I¿ oddanie ziem Pañstwo tak bardzo zubo¿y;Nie da Bóg, abym r¹czki córy dygnitarskiejWidzia³ umozolone w pracy gospodarskiej.Jest na to sposób.- W zamku wiem ja pewn¹ skrzyniê,W której jest Horeszkowskie sto³owe naczynie,Przytem ró¿ne sygnety, kanaki, manele,Kity bogate, rzêdy, cudne karabele,Skarbczyk Stolnika, w ziemi skryty od grabie¿y;Pani Zofiji jako dziedziczce nale¿y;Pilnowa³em go w zamku jako oka w g³owieOd Moskalów i od was, Pañstwo Soplicowie.Mam tak¿e spory worek mych w³asnych talarów,Uzbieranych z wys³ugi tudzie¿ z pañskich darów.MySli³em, gdy nam zamek wróconym zostanie,Obróciæ grosz na murów wyreperowanie;Nowemu gospodarstwu dziS zda siê w potrzebie;A wiêc, Panie Soplico, wnoszê siê do ciebie,Bêdê ¿y³ u mej Pani na ³askawym chlebieI ko³ysz¹c Horeszków pokolenie trzecie,376 Wprawiaæ do Scyzoryka Pani mojej dzieciê,JeSli syn - a syn bêdzie, bo wojny nadchodz¹,A w czasie wojny zaw¿dy synowie siê rodz¹.Ledwie ostatnie s³owa domówi³ Gerwazy,Gdy powa¿nemi kroki przyst¹pi³ Protazy,Sk³oni³ siê i wydoby³ z zanadrza kontuszaPanegiryk ogromny w pó³trzecia arkusza.Skomponowa³ go rymem podoficer m³ody,Który niegdyS w stolicy s³awne pisa³ ody,Potem wdzia³ mundur, lecz i w wojsku beletrysta,Wiersze rabia³.- Ju¿ Woxny przeczyta³ ich trzysta,A¿ gdy przyszed³ do miejsca:  O ty, której wdziêkiBudz¹ bolesn¹ radoSæ i rozkoszne mêki!Która na szyk Bellony gdy zwrócisz twarz piêkn¹,Z³ami¹ siê wnet oszczepy i tarcze rozpêkn¹,Zwalcz dziS Marsa Hymenem; srogiej niezgod hydrzeNiech d³oñ twoja sycz¹ce z czo³a zmije wydrze! -Tadeusz i Zofija ustawnie klaskali,Niby chwal¹c, w istocie nie chc¹c s³uchaæ daléj.Ju¿ z rozkazu Sêdziego pleban sta³ na stoleI og³asza³ w³oScianom Tadeusza wolê.Zaledwie us³yszeli nowinê poddani,Skoczyli do panicza, padli do nóg pani, Zdrowie Pañstwu naszemu! - ze ³zami krzyknêli;Tadeusz krzykn¹³:  Zdrowie Spó³obywateli,Wolnych, równych, Polaków!377  Wnoszê Ludu zdrowie! -Rzek³ D¹browski; lud krzykn¹³:  Niech ¿yj¹ Wodzowie,Wiwat Wojsko!  Wiwat Lud, wiwat wszystkie Stany!Tysi¹cem g³osów zdrowia grzmia³y na przemiany.Tylko Buchman radoSci podzielaæ nie raczy³,Pochwala³ projekt, lecz go rad by przeinaczy³,A naprzód komisyj¹ legaln¹ wyznaczy³,Która by.KrótkoSæ czasu by³a na zawadzie,¯e nie sta³o siê zadoSæ Buchmanowej radzie.Bo na dziedziñcu zamku ju¿ stali paramiOficery z damami, wiara z wieSniaczkami: Poloneza! - krzyknêli wszyscy w jedno s³owo.Oficerowie wiod¹ muzykê wojskow¹;Ale pan Sêdzia w ucho rzek³ do Jenera³a: Ka¿ Pan, ¿eby siê jeszcze kapela wstrzyma³a;Wiesz, ¿e dzisiaj synowca mego zarêczyny,A dawnym obyczajem jest naszej rodzinyZarêczaæ siê i ¿eniæ przy wiejskiej muzyce.Patrz, stoi cymbalista, skrzypak i kozice;Poczciwi muzykanci - ju¿ siê skrzypak z¿yma,A kobexnik k³ania siê i ¿ebrze oczyma;Je¿eli ich odprawiê, biedni bêd¹ p³akaæ;Lud przy innej muzyce nie potrafi skakaæ;Niechaj ci zaczn¹, niech siê i lud podweseli,Potem bêdziem wybornej twej s³uchaæ kapeli.Da³ znak.378 Skrzypak u sukni zakasa³ rêkawek,Rcisn¹³ gryf krzepko, opar³ brodê o podstawekI smyk jak konia w zawód puSci³ po skrzypicy.Na to has³o stoj¹cy obok kobexnicy,Jak gdyby w skrzyd³a bij¹c, czêstym ramion ruchemDm¹ w miechy i oblicza wype³niaj¹ duchem;MySli³byS, ¿e ta para w powietrze uleci,Podobna do pyzatych Boreasza dzieci.Brak³o cymba³Ã³w.By³o cymbalistów wielu,Ale ¿aden z nich nie Smia³ zagraæ przy Jankielu(Jankiel przez ca³¹ zimê nie wiedzieæ gdzie bawi³,Teraz siê nagle z g³Ã³wnym sztabem wojska zjawi³).Wiedz¹ wszyscy, ¿e mu nikt na tym instrumencieNie wyrówna w bieg³oSci, w guScie i w talencie.Prosz¹, a¿eby zagra³, podaj¹ cymba³y;¯yd wzbrania siê, powiada, ¿e rêce zgrubia³y,Odwyk³ od grania, nie Smie i panów siê wstydzi;K³aniaj¹c siê umyka; gdy to Zosia widzi,Podbiega i na bia³ej podaje mu d³oniDr¹¿ki, któremi zwykle mistrz we stróny dzwoni;Drug¹ r¹czk¹ po siwej brodzie starca g³askaI dygaj¹c:  Jankielu - mówi - jeSli ³aska,Wszak to me zarêczyny, zagraj¿e, Jankielu!Wszak nieraz przyrzeka³eS graæ na mym weselu!Jankiel niexmiernie Zosiê lubi³; kiwn¹³ brod¹Na znak, ¿e nie odmawia; wiêc go w Srodek wiod¹,379 Podaj¹ krzes³o, usiad³, cymba³y przynosz¹,K³ad¹ mu na kolanach.On patrzy z rozkosz¹I z dum¹; jak weteran w s³u¿bê powo³any,Gdy wnuki ciê¿ki jego miecz ci¹gn¹ ze Sciany,Dziad Smieje siê, choæ miecza dawno nie mia³ w d³oni,Lecz uczu³, ¿e d³oñ jeszcze nie zawiedzie broni.Tymczasem dwaj uczniowie przy cymba³ach klêcz¹,Stroj¹ na nowo struny i probuj¹c brzêcz¹;Jankiel z przymru¿onemi na po³y oczymaMilczy i nieruchome dr¹¿ki w palcach trzyma.SpuSci³ je, zrazu bij¹c taktem tryumfalnym,Potem gêSciej siek³ stróny jak deszczem nawalnym;Dziwi¹ siê wszyscy - lecz to by³a tylko proba,Bo wnet przerwa³ i w górê podnios³ dr¹¿ki oba [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl