RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby ktoś się dowiedział,że razem z Qaytu wsiadłam na ten okręt, moje życie byłoby w niebezpie-czeństwie.Pańskie poszukiwania mordercy ojca poszły w złym kierunku.Nie wiem, czy to się panu podoba, ale jesteśmy po tej samej stronie199barykady i powinniśmy zawrzeć sojusz.Widząc wahanie inżyniera, dorzuciła:‒ Niech pan nie będzie taki dumny i nieostrożny jak pański ojciec.Niejestem przeciwko Fonsecom.Co więcej, mamy wspólnego wroga.Zdajesobie pan sprawę, że mogłabym donieść na pana kapitanowi okrętu.Onjeden wie o naszej obecności na pokładzie.Moja skarga byłaby dla panakatastrofą.Sebastián milczał, czekając, co jeszcze powie Metyska i dokąd zmierza.‒ Jeśli kapitan okrętu dowie się, co pan zrobił ‒ kontynuowała ‒ wąt-pię, czy dotrze pan żywy do Panamy.Co wtedy stanie się z Kroniką, którąpan ukrywa?Rzeczywiście, pomyślał Sebastián, tak czy inaczej stracę Kronikę, bokiedy znajdziemy się na kontynencie, zapakują mnie z powrotem na statek iwysadzana Wyspach Kanaryjskich.Na pewno nie pozwolą mi zatrzymaćKroniki.‒ Proszę mnie posłuchać ‒ powiedziała.‒ Ten dokument ma wielkąwartość, ale tylko dla kogoś, kto dobrze zna Peru.Nie chcę być okrutna, alepan ma teraz ważniejsze sprawy na głowie.Walczy pan o przeżycie.Nie da się ukryć, że ta kobieta wiedziała, czego chce, i umiała myślećlogicznie.‒ Więc co mi pani proponuje? ‒ zapytał wreszcie inżynier.‒ Przyniesie mi pan Kronikę, a ja udam, że nigdy pana nie widziałam.‒ Potrzebuję kilku dni, żeby ją odzyskać.Jeszcze wrócimy do tej roz-mowy.Szykował się do odejścia, szukając po omacku końcówki sznura, po któ-rym zsunął się tutaj.‒ Co pan wyprawia? ‒ zapytała ona.‒ Muszę wrócić do mojej kajuty.Jeśli zauważą pusty hamak, podniosąalarm i będę mieć kłopoty.‒ Jak pan zamierza wrócić?200‒ Tak samo jak tu przyszedłem.Po zewnętrznej stronie burty, trzyma-jąc się, czego się da.‒ Teraz, w środku nocy? A więc tak pan tu przyszedł?‒ Od wewnątrz jest to niemożliwe.Od razu trafiłbym na wartę przyzbrojowni.‒ Jest pan szalony.‒ Pokręciła głową z niedowierzaniem.‒ To cud, żepan nie spadł! Drugi raz może się nie udać.Chyba że chce pan zostać sa-mobójcą.Lepiej nie kusić losu.Pomożemy panu stąd wyjść.‒ Czyżby? ‒ odparł Sebastián ze sceptycyzmem.‒ Owszem.Ale nic za darmo ‒ uśmiechnęła się.‒ Jest jeden warunek.‒ Słucham.‒ Już powiedziałam.Chcę tylko tego, co mi się należy: Kronikę.Wpańskich rękach nie jest bezpieczna.Poza tym ja też mam prawo to prze-czytać.Niech pan już idzie, bo zauważą pańską nieobecność.Nie chciała-bym, żeby pana tutaj znaleźli.Qaytu pokaże bezpieczniejszą drogę powrot-ną.On nie może mówić, ale porozumiecie się na migi.‒ Co to za droga?‒ Jest taka jedna, którą przygotował kapitan Valdés, na wypadek gdy-by wydarzyło się coś nieprzewidzianego i musiałabym stąd uciekać.Metyska otworzyła drzwi, zawołała Indianina i powiedziała mu paręsłów w jego języku.Qaytu machnął ręką do Sebastiána, żeby szedł za nim.Zaprowadził go na miejsce, gdzie była ścianka odgradzająca tę część odreszty okrętu.Widział to już na makiecie w magazynie cieśli Hermógenesa.Z tyłu, za drewnianym przepierzeniem, była wolna przestrzeń, żeby za-pewnić dostęp do dział na rufie i żeby rumpel steru na górze pod sufitemmógł swobodnie zataczać półkola.* * *Indianin otworzył klapę w podłodze z tyłu za sterem tuż przy stępce.Kuzdumieniu Sebastiána pod spodem znajdowało się pomieszczenie, z które-go miał wyjście na dolny pokład.201Był to magazyn szefa kanonierów, który trzymał tu wyciory, lonty i in-ne przyrządy do obsługi dział.Wygięcia stępki od wewnątrz służyły jakoschody w dół.Qaytu otworzył rozsuwane drzwi i dał mu znak, że może wychodzić.Kiedy Sebastián to zrobił, podał mu lampę.I zamknął za nim drzwi.Inży-nier poczuł się nieswojo.Nie ufał Indianinowi.Zapuścił się w ciasny przesmyk, zastanawiając się, dokąd go zaprowa-dzi.Przeszedł wzdłuż całego okrętu i znalazł się przed czymś, co wygląda-ło na kolejne drzwi, bo miało uchwyt do ciągnięcia.Próbował otworzyć.Bez rezultatu.Postawił lampę na podłodze, żeby mieć wolne ręce, i pocią-gnął z całych sił.Udało się przesunąć je o kilka cali.Przerwał, gdy za-skrzypiały.Zląkł się, że usłyszy to wachta albo towarzysze z kajuty dospania, która znajdowała się nad jego głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl