[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaufaj mi, dziecinko.Dziewczyna wzruszyła ramionami. Cóż innego robię przez ostatnie miriady lat?Kain skinął głową i wyciągnął ręce. Oddaj mi chłopca.Szara Wilczyca jest tu, przybyła jako pierwsza, ona się nimzaopiekuje i nakarmi go.Elfka poczuła, jak narasta w niej protest, coś głęboko w środku wzbraniało się przedoddaniem dziecka komukolwiek.Jakaś dziwna, zaborcza miłość nie chciała zgodzić się na to, byinnej osobie powierzyć nad nim pieczę.Zła na samą siebie, stłumiła to uczucie.To było głupie.Jeszcze pięć dni temu nie miała w ogóle pojęcia o jego istnieniu, nigdy nie nosiła go w łonie,chociaż jego ruchy wewnątrz chusty, którą była przepasana, zdawały się budzić w niejwspomnienia, które nie mogły być jej.Magia i macierzyństwo nigdy nie szły w parze, wrazz przebudzeniem się zdolności zaklinania żywiołów na zawsze odchodziła możliwość poczęciadziecka, a ona zdolność tą posiadała praktycznie od zawsze.Bez słowa oddała Kainowiniemowlę.Starzec uważnie ją obserwował, jakby świadom wewnętrznego starcia, jakie się w niejprzed chwilą rozegrało.Zmusiła się do uśmiechu.Kiedy ucichło echo jego kroków, Elfka rzuciła się na łoże i zapadła w sen, po razpierwszy od dawna nie towarzyszył jej w nocy żaden demon, a spoczynku nie zakłócił koszmar,po którym ponowne zaśnięcie jest niemożliwe.****Przebudzenie przyszło dokładnie wtedy, kiedy powinno nadejść.Dziewczyna znajdowałasię we wnętrzu groty, gdzie nie dochodziło światło księżyca ani gwiazd, ale wewnętrzny zegar,dokładniejszy od każdego innego, podpowiadał jej, że to jest właśnie odpowiednia pora.Kilkagodzin snu, które właśnie minęły, wystarczyły, by organizm Elfa zregenerował się po trudachwielodniowej podróży.Czując się wypoczęta i gotowa na każdy nowy ciężar, jakim zechceobdarzyć ją jej dawny opiekun, Elfka wyskoczyła z łóżka, zrzuciła z siebie brudne ubraniei zanurzyła się w lodowatej wodzie, która natychmiast przybrała temperaturę o kilka stopniwyższą od temperatury jej ciała.Gorąca kąpiel zadziałała odprężająco i zbawiennie.Nieco sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, ubrała zwiewną, białą suknię na nagieciało.Delikatny materiał oplatał ściśle jej talię, piersi i plecy jakby pajęczyną utkaną z koronki,w którą wszyte były błyszczące krople rosy.Od pasa w dół suknia rozszerzała się, tworzącbiało-srebrzystą kopułę, cicho szeleszczącą przy każdym ruchu dziewczyny.Stopy zostawiłabose, a włosy wilgotne i rozpuszczone.Podeszła do lustra w drewnianej ramie, było ogromne,widziała w nim całą swoją postać, białą plamę na tle szarości groty.Czarodziejka z lustrapatrzyła na nią pewnym siebie, wyzywającym nawet wzrokiem, zdając się kpić z jej takniedawnego jeszcze zmęczenia, głodu i bezsilności.Wiatr, którego nie było, delikatnie poruszałjej suknią i długimi włosami.Była spokojna, a na jej ustach błąkał się tajemniczy uśmieszek,jakby ukrywany przed tą prawdziwą Elpis, która stała na środku jednego ze ślepych korytarzypustelni Kaina.Dziewczyna wzdrygnęła się mimo woli, nie miała pojęcia, że wygląda tak.mrocznie.Jakby w lustrze ukazywała się jakaś zapomniana, zła cząstka jej duszy.Starożytniwierzyli, że lustro to brama, portal do innego świata, że świat po drugiej stronie jest podobny donaszego, ale żyje własnym życiem, którego my nie jesteśmy w stanie zobaczyć, bo to życie toczysię tylko wtedy, kiedy akurat nie patrzymy.Bezwstydnie spoglądając prosto w nasze oczy,postacie udające nas samych mamią nas złudną obietnicą bezpieczeństwa i sprzedają namnieprawdziwe poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu i nad wszystkim panujemy.Czarodziejka wzruszyła ramionami i odwróciła się, by odejść, dołączyć do Kaina i reszty i niedać się zastraszyć bajaniu starych bab, szepczących niegrzecznym dzieciom do snu, ale cośsprawiło, że zesztywniała i zastygła w bezruchu.Dziewczyna w lustrze nie naśladowała jej ruchów, nie odwróciła się, stała nieporuszona,nie próbując już ukryć uśmiechu.Elfka powoli, ostrożnie znów przybrała dawną pozę, stającnaprzeciw zjawy.Nieznajoma z innego świata pokiwała głową z aprobatą.Księżyc okrąża Ziemię i błyszczy nocą na jej niebie, a przecież nie świeci.Odbija tylkoświatło słońca, jest jego lustrem, bladym i niewyraznym w porównaniu do pierwowzoru,wspomnieniem.Czy naprawdę uważasz, że lustro, które potrafi tylko odbijać świat, może byćbramą? %7łe w jego wnętrzu może toczyć się równoległe życie? Księżyc nigdy nie rozbłyśnieprawdziwym światłem, a postacie z lustra nigdy nie będą żywe.Pozostaną na zawsze zjawą,upiorem, majakiem, który odbija przeszłość, nie powiedzą ci nic ponad to, co już się stało.Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wtedy Elfka zauważyła, że wpatrzonaw wiernie odbijające wnętrze jej duszy oczy nieznajomej i wsłuchana w głos, rozbrzmiewającyw jej głowie, nie spostrzegła tego, że postać zmieniła się.Ona nadal miała na sobie białą suknię,Elfka w lustrze od stóp do głów spowita była w czernie i fiolety.W luzno opadające na jejramiona włosy, dłuższe jeszcze niż włosy czarodziejki, wplecione miała fioletowe kwiaty kalii.Widmo, nie robiąc kroku, usunęło się nieco na bok, przygotowując miejsce przybyszowi z głębilustra, którego Elpis dopiero teraz dostrzegła.Zmierzał ku niej spokojny, opanowany, a jego kroki znaczyła spalona ziemia i popioły.Bose stopy zdawały się ledwo dotykać ziemi, ale to wystarczyło, by uczynić ją martwą.Jegooczy czysto fioletowe, niesamowite, żaden żyjący naprawdę Człowiek nie może mieć takichoczu wpatrywały się w twarz dziewczyny z czułością i pożądaniem.Ubranie jego stanowiłytylko czarne spodnie, z nagich pleców wyrastały ogromne, płonące czarnym ogniem, którego nicugasić nie jest w stanie, anielskie skrzydła.Twarz mężczyzny, udręczona tysiącletnim bólemi smutkiem, zdawała się być jednocześnie młoda i piękna, ale też niewyobrażalnie stara [ Pobierz całość w formacie PDF ]