[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Te przydługie wstawki zupełnie dezorientowały jej partnerów, dlatego w czasie jednego z takich monologów Peter wkroczył na scenę i kazał jej się zamknąć.Pozostałe części programu przebiegły bez zakłóceń.Nikt nie zapomniał słów wierszy ani piosenek, które dzieci zaśpiewały z werwą, choć nie całkiem zgodnie z melodią.Po przedstawieniu częstowaliśmy ciasteczkami i ponczem, a dzieci pokazywały rodzicom swoje prace wykonane w szkole.Przyszedł także ojciec Sheili.Ubrany w wytarty garnitur, który z trudem mieścił jego brzuch, i cuchnący tą samą tanią wodą po goleniu, posadził swoje ogromne cielsko na jednym z malutkich krzesełek.Przez cały czas modliłam się, żeby się pod nim nie załamało.Po raz pierwszy zobaczyłam, jak uśmiecha się do swojej córki, kiedy przybiegła do niego po pierwszej części występów.Był na tyle uprzejmy, że przyszedł trzeźwy, co więcej, wydawał się zadowolony.Nic nie powiedział na temat sukni Sheili, dopóki sama nie wyjaśniłam mu, że dostała ją od Chada.Długo patrzył na córkę, po czym ponownie zwrócił się do mnie, wyciągając portfel z kieszeni marynarki.- Nie mam dużo pieniędzy - powiedział cicho.Struchlałam na myśl o tym, że będzie próbował zapłacić za prezent, domyślając się pewnie, jaki jest kosztowny.Ale jemu chodziło o coś innego.- Jeśli dam pieniądze, czy pójdzie pani z Sheilą, żeby kupić jej jakieś codzienne ubranie? Wiem, że trzeba ją ubrać, no.a kobieta najlepiej.- Urwał, odwracając wzrok.- Mnie trudno utrzymać pieniądze, wie pani.Dlatego pomyślałem, że.- Podał mi banknot dziesięciodolarowy.Skinęłam głową.- Dobrze.Pójdę z nią do sklepu w przyszłym tygodniu po lekcjach.Uśmiechnął się do mnie; smutny uśmiech przez zaciśnięte usta.Zaraz potem zniknął.Patrzyłam na banknot.Niezbyt dużo pieniędzy, żeby kupić ubranie, ale przynajmniej próbował.Na swój sposób zadbał, aby trafiły tam, gdzie powinny, zanim zamieni je na butelkę.Mimowolnie poczułam do niego sympatię, współczułam mu bardzo.Nie tylko Sheilą była ofiarą; także jej ojciec potrzebował pomocy, jaką ona otrzymała, i zasługiwał na nią.Kiedyś był małym chłopcem, któremu nikt nie ulżył w bólu i cierpieniu.Teraz stał się mężczyzną.Gdyby tylko znalazło się więcej ludzi, którzy potrafią kochać bez względu na wszystko, pomyślałam ze smutkiem.19I nagle do końca roku pozostały zaledwie trzy tygodnie.Znalazłam się w wirze spraw, których nie zdążyłam doprowadzić do końca.A było ich dużo.Rozpoczęłam też przygotowania do przeprowadzki, która miała nastąpić niedługo po zakończeniu roku szkolnego.Kolejne wieczory poświęcałam na pakowanie w pudła mnóstwa przedmiotów, jakie nagromadziłam przez lata.Wtedy nie powiedziałam jeszcze dzieciom, że klasa zostanie rozwiązana.Niektóre z nich wiedziały, że od następnego roku zostaną przeniesione do mniej rygorystycznych miejsc.William miał przejść do zwykłej klasy piątej z nauczaniem dodatkowym.Przez ostatnie trzy miesiące chodził na czytanie i matematykę do jednej z klas czwartych w głównym budynku.Także dla Tyler przewidziano nowy program.Wciąż była to klasa zamknięta, ale w założeniach bardziej zbliżona do zwykłej klasy.Nie zdecydowaliśmy jeszcze, co zrobić z Sarah.Wprawdzie poczyniła postępy w mojej klasie, ale wciąż wycofywała się w większych grupach.Uważałam, że potrzebuje jeszcze przynajmniej roku w klasie specjalnej, ale była już prawie gotowa.Jeśli chodzi o Petera, obawiałam się, że nigdy nie wyjdzie poza program klasy specjalnej.Na skutek pogarszającego się stanu jego systemu nerwowego zachowanie chłopca nie ulegało poprawie.Był zbyt niepohamowany i impulsywny w swoich reakcjach, by móc wypuścić go spod kontroli w zwykłej klasie.Rodzina Guillerma postanowiła przeprowadzić się, natomiast dla Maxa, Freddiego i Susannah przewidziano programy specjalne.Freddie miał zostać umieszczony w klasie dla dzieci mocno,opóźnionych; nauczycielka wyrażała nadzieję, że nie będzie sprawiał większych kłopotów.Przychodziła kilkakrotnie do naszej klasy, żeby mu się przyjrzeć.Max poczynił duże postępy.Jego mowa bardzo się poprawiła i w coraz mniejszym stopniu stosował echolalię.Oboje z Susannah mieli zostać objęci specjalnym programem dla dzieci autystycznych.A Sheilą? Sheilą.Jeszcze nie rozmawiałam z nią o zbliżającym się końcu.Odkładałam to, ponieważ nie wiedziałam, jak zareaguje, kiedy jej o tym powiem.Krótko mówiąc, bałam się.To nie była już przestraszona, skurczona dziewczynka, którą przyciągnięto do naszej klasy w styczniu, czy choćby uczepiona mojego paska dziewczyna z lutego.Nie mówiła już o Jimmiem, nie wspominała o tym, że pozostawiono ją na autostradzie.Mimo wszystko jej równowaga była wciąż bardzo krucha.Według mnie, nie potrzebowała już specjalnej klasy.Obawiałam się nawet, że zostałaby tam zignorowana z powodu swoich umiejętności werbalnych oraz troszczenia się o siebie.Co więcej, podejrzewałam, że gdyby znalazła się w takiej klasie, powróciłaby do pewnych negatywnych zachowań, żeby zwrócić na siebie uwagę innych.Potrzebowała kogoś, kto by się nią zainteresował.Zamierzałam porozmawiać z Edem, aby umieszczono ją w trzeciej klasie, pomimo że była takamała, co by bardziej zbliżyło ją do innych dzieci, lecz miałam także na uwadze poziom jej wiedzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]