[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chciałbym jednak coś zaproponować ciągnął Rzemień, a w jego oczachpojawił się zły błysk. Pojedynek o wszystko.Wszystko, co mamy przy sobie.Wyjąwszy ubranie oczywiście. Na pewno nie mam tyle, by wyrównać twoją stawkę odparł chłopak,a w jego głosie dało się wyczuć wahanie.Ryzyko było ogromne, ale propozycjakusiła zwycięzca wzbogaciłby się znacząco.Wiadomo było, że Rzemień w tensposób próbuje uratować zarówno twarz, jak i sakiewkę; choć z drugiej strony.gdyby przegrał. Dobrze powiedział młodzieniec z nagłą determinacją. Ale zagramyinną armią.Rzemień zgodził się.Sam miał zamiar to zaproponować.Z tym, że podane mupudełko z atutami należało do innego starego wyjadacza subijat i znał je równiedobrze, jak własne.Obaj przeciwnicy ceremonialnie obliczyli swoje długi.Sześć sztuk srebra po-wędrowało do ręki masywnego chłopaka. Właściwie uprzejmie by było, gdybyś się przedstawił odezwał się Rze-mień, tonem, jakby nieszczególnie mu na tym zależało. Ja jestem Rzemień,choć może już o tym wiesz. Wiem usłyszał krótką odpowiedz. Obuch, syn %7łelaznego. Ród kowali, co? Yhm.W trakcie tej wymiany zdań obaj mężczyzni opróżniali kieszenie i szarfy, kła-dąc swoje rzeczy na blacie stołu.Znalazły się tam więc zaskakujące przedmioty,jednocześnie dające pewne pojęcie o gustach właścicieli.Oprócz srebra i kilkuzłotych monet należących do Rzemienia, garści miedziaków i kawałka bursztynuz muchą legły obok siebie: składany nóż z kościaną rękojeścią, mosiężny amuletw kształcie penisa, krzesiwo, sztylet, trzy porcje odurzającego proszku, zawiniętestarannie w papierki, garść kolorowych kulek do gry i kawałek stalowego dru-tu.Oraz kilka innych drobiazgów trudnych do identyfikacji, które biorą się niewiadomo skąd w kieszeni każdego człowieka. Nie spodziewałem się, że mógłbym wygrać zabawkę powiedział z kpinąRzemień, biorąc w dwa palce szklaną kulkę.100 Nie myślałem, że komuś potrzebne może być coś takiego nie pozostałdłużny syn kowala, wskazując na metalowy członek. Zaczynajmy więc burknął Rzemień i usiadł na dawnym miejscu.Obuch poszedł za jego przykładem.Jeden ze świadków pomieszał i rozłożyłatuty ślepą stroną do góry. Dwa rozdania zaproponował Obuch.Mistrz subijat zgodził się.Wystarczyłoby chyba jedno, lecz należało podtrzy-mać iluzję czystej gry.Szybko wyłuskał z puli sztonów Gladiatora, Uczonego,Damę i Jelenia, jako tarczy użył żywiołu Wody.Przeciwnik wyciągnął i wyłożył%7łołnierza, Maga, Dworzanina i Lamparta, a jego tarczą stała się znowu wybra-na Wichura.Rzemień zacisnął szczęki, aż zabolało go za uszami.Naturalnymzagraniem przy uzyskanej równowadze było sprawdzenie Tarcz.Z tym, że Wi-chura i Woda miały identyczną wartość.Wygrałby, posiadając Ziemię lub gdybytamtemu przypadł na przykład Ogień.Rzemień czuł się jak człowiek, który nagleodkrywa, że właśnie spaceruje po trzęsawisku.Znił mu się koszmar na jawie.Całasprawa zakrawała na piekielny cud lub perfidne oszustwo, którego nie mógł do-wieść.Ukradkiem zrobił pod stołem kilka gestów odczyniających uroki, po czympostanowił radykalnie zakończyć swoje upokorzenie. Chcę pojedynczej walki na atuty rzekł pozornie całkowicie spokojnie. Jeden na jeden.Rywal ledwo na niego spojrzał skupiony, zamknięty w sobie, jakby wkładałw tę partię całą duszę.Zapewne zresztą tak było. Ja wybieram pierwszy. To nie była prośba.A Rzemień, ku własnemuzdumieniu, nie zaprotestował.Szeroka, silna dłoń zawisła nad stołem, zataczając małe kręgi.Obuch zastana-wiał się długo, nieświadomie torturując przeciwnika w straszny sposób.Wreszcieszybkim ruchem podjął drewnianą płytkę.Rzemień zamknął na moment oczy.Tobyła klęska.W jednej chwili pławił się w blasku chwały mistrza nad mistrza-mi, a już w następnej był bezlitośnie mordowany przez obcego przybysza, w do-datku młodszego od siebie o połowę.Jeszcze zanim tamten odwrócił wybranyatut, Rzemień wiedział, co jest po drugiej stronie.Sięgnął na chybił trafił po swójszton i nie patrząc, położył go przed zwycięzcą.Potem wstał i odszedł od stołu,krokiem śmiertelnie zmęczonego człowieka [ Pobierz całość w formacie PDF ]