RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po prostu jestem ciekawy, to wszystko.- Ja też jestem ciekawy.Ciekawi mnie, gdzie jest moja żona.Nie wygląda na to, żeby pan wiedział.- Rozumiem - powiedział komendant Bolt.- To trochę nieuczciwe z pana strony, przyjechać tu, zachowywać się dziwacznie, odjechać, a potem odmawiać odpowiedzi na pytania.Sprawa przyjmowała nie najlepszy obrót.- Panie komendancie, ja także chciałbym zadać panu pytanie.- Czy mam na nie odpowiedzieć, czy wykręcić się tak, jak pan?- Czy nie otrzymał pan zapytania od Ray'a Cryera o moją żonę, Madeleine Cryer Fears?- To teść?- Nigdy w życiu nie miałem okazji go poznać, ale on sam twierdzi, że nim jest.- Może mamy to gdzieś w papierach, ale.- Nie, on mógł dzwonić tylko w ciągu ostatnich kilku dni.To pan odbierał telefony, prawda?- Ray Cryer, mówi pan?- Tak.- Nie ma nic takiego.Co prawda mamy dość skomplikowane i bałaganiarskie procedury obiegu informacji, więc przysiąc nie mogę, ale raczej nie ma tu podobnej wiadomości.- Widzi pan, ten cały Ray Cryer zadzwonił do mnie i powiedział mi, że zameldował wam o zaginięciu córki.Twierdził, że zginęła z tamtego właśnie domu.I że lokalna policja prowadzi poszukiwania.- My jesteśmy lokalną policją i nic takiego nie robimy.Nie szukamy jego córki.- To robi się coraz ciekawsze.- Ale skoro był pan w tamtym domu, kiedy ona sobie poszła, panie Fears, dlaczego teść miałby informować pana, że jego córka zginęła?- To samo chciałbym wiedzieć, panie komendancie.Odniosłem wrażenie, że próbuje ułożyć odmienną wersję wydarzeń.- Nigdy nic nie wiadomo, prawda? Obecnie mamy tylko pańskie oświadczenie, że żona była w tamtym domu.I wyraźne dowody, że jeśli chodzi o miejsca noclegowe, ma pan bardzo dziwaczne gusta.- Dziękuję panu, komendancie, nie wiem co zrobiłbym bez pańskiej pomocy.- A więc chce mnie pan spławić?- Nie, panie komendancie.Wręcz przeciwnie, mam nadzieję, że będzie pan miał oczy szeroko otwarte i okaże pomoc wynajętym przeze mnie detektywom, kiedy się u pana zjawią.- Ten Ray Cryer szantażuje pana, mam rację?- Słucham?- Czy był pan na prochach tamtej nocy? Czy była to jakaś narkotykowa transakcja, w czasie której uśpili pana albo grozili panu, czy coś w tym rodzaju?- O czym pan mówi?- Najwyraźniej nie ma pan zamiaru opowiedzieć mi, dlaczego zachowywał się pan tak dziwacznie, w związku z czym muszę wysilić mózgownicę i układać historyjki, które będą pasować do dowodów.- Panie komendancie, tamten dom jest nawiedzony przez duchy.Zostałem przez nie zaproszony, spałem z nimi, jadłem z nimi śniadanie, poszedłem na cmentarz, żeby pożegnać się z ich ciałami, a wracając do domu zafundowałem sobie spacerek wzdłuż autostrady.- Wie pan, może i jestem małomiasteczkowym komendanciną najmniejszego posterunku po tej stronie rzeki Arkansas, ale drzwi do aresztu są u mnie równie szerokie, jak u każdego innego gliny w całych Stanach.Nie rozumiem więc, dlaczego okazuje mi pan tak ostentacyjne lekceważenie, synu? Dobrze chociaż, że przynajmniej pan płaci za tę rozmowę.- Panie komendancie, nie chcę być pańskim wrogiem.- Miło mi to słyszeć.Bo niedobrze mieć mnie za wroga.- Czy może pan opowiedzieć mi coś o starszej pani Laurent?- Pani Laurent? Ona nie żyje.Nie żyje? Cóż więc miało znaczyć to “znajdź mnie"?- Przykro mi to słyszeć.- Poszła do piachu jakieś dwadzieścia lat temu, mając więcej lat niż sam Bóg, więc jakoś nikt zbytnio nie rozpaczał.- Chyba wcześniej mówił pan, że staruszka przeniosła się do domu starców, kilka lat temu.- Posłuchaj mnie, synu.Jest dla mnie absolutnie jasne, że nie ma pan zielonego pojęcia ani o domu, ani o ludziach, którzy w nimi mieszkali, a tymczasem twierdzi pan, że został tam zabrany przez żonę, w celu zaprezentowania rodzinie.Niech pan wreszcie postawi sprawę jasno.Czy Ray Cryer szantażuje pana w jakiś sposób? Czy popełnił pan jakieś przestępstwo w tamtym domu? Czy jest pan po prostu zwykłym wariatem? Niech mnie piekło pochłonie, ale nie uwierzę, że ożenił się pan z kobietą, która mogła mieć cokolwiek wspólnego z owym domem, bo ta rodzina już dawno nie istnieje.Stara pani Laurent nie żyje.Obecnym właścicielem jest jej córka, także staruszka, która, jak już wspomniałem, przeniosła się do domu spokojnej starości.Z kolei jej jedyna córka ma obecnie trzydzieści pięć lat, męża oraz małe dziecko i nigdy nie pojawiła się w tym domu od czasu, gdy jej matka się stąd wyniosła.- Nie popełniłem żadnego przestępstwa w tamtym domu.Jeśli Ray Cryer próbuje szantażu, to jak dotąd nie zażądał pieniędzy, a jeśli to zrobi, nie dostanie ode mnie ani centa, ponieważ nie zrobiłem niczego, co musiałbym ukrywać.Jeśli chodzi o kwestię mojego zdrowia psychicznego, to ludzie o moich dochodach zazwyczaj uchodzą za ekscentryków.- Ale pan wciąż nie odpowiada na moje pytania.- Panie komendancie, bardzo chciałbym się z panem spotkać.- Odwzajemniam pańskie pragnienie.- Chciałbym przejść się z panem po tamtym domu i dowiedzieć się wszystkiego, co może mi pan o nim powiedzieć.- Czyżbym prowadził agencję obrotu nieruchomościami?- Może mi pan wierzyć lub nie, panie komendancie, ale moja żona przybyła do tego domu razem ze mną.Spędziła w nim dzieciństwo, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości.Na cmentarzu leżą jej krewni.I jeśli miałbym żywić jakiekolwiek nadzieje na odnalezienie jej, dopomóc mi w tym może jedynie zebranie wszelkich możliwych informacji o tym domu.Tak więc wkrótce się u pana pojawię.A faksem prześlę panu rachunek za wynajęcie limuzyny, która nas tam zabrała, aby mógł pan dowiedzieć się, czy rzeczywiście przybyłem do tej posiadłości razem z moją żoną.- Będę na niego czekał, synu.Pożegnali się chłodno.Quentin odłożył słuchawkę, a następnie zadzwonił do firmy wynajmującej limuzyny, aby przefaksowali do Bolta kopię rachunku.Przez cały czas mówił sobie, że to chyba najgłupsza rzecz, jaką robi.Skoro Ray Cryer kłamał, ponieważ nie zgłosił nic policji, dlaczego Quentin sam miał wzbudzać podejrzenia wokół własnej osoby? Dlaczego nie zbył Bolta jakąś bajeczką, nie odłożył słuchawki, oddychając z ulgą i nie odwołał poszukiwań zaginionej żony, której, jak wiedział, nigdy nie miał odnaleźć? A przede wszystkim po co pomagał Boltowi zdobyć niezbity dowód w postaci zeznań kierowcy limuzyny, potwierdzających, że owszem, pani Fears wyszła z samochodu, a następnie weszła do domu razem z panem Fearsem? Fakt, że nie było żadnych śladów kobiety wychodzącej z domu, mógł jedynie wzbudzić w komendancie podejrzenia, że chodzi o jakąś brudną sprawę.Jednakże w tym samym czasie wydawało mu się, że postąpił właściwie.Miał takie wewnętrzne przeczucie.Coś mówiło mu, że komendant Bolt jest porządnym facetem, którego zaufanie warto było pozyskać.Poza tym chodziło o jeszcze jedną, bardzo ważną sprawę.Komendant Bolt znał starszą panią.I jeśli cała historia miała jakikolwiek sens, to właśnie staruszka, przebywająca w domu spokojnej starości, musiała być Babcią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl