[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aksel kategorycznie odmówił jedzenia. Godność Ziemianina to brzmi dumnie powiedział Andrew ale zachowanieżycia może być pożyteczne. Za cenę poniżenia? Miałem ciotkę powiedział nieoczekiwanie Jean.Rozejrzał się dokoła, znalazł naziemi drewnianą miseczkę, wytarł ją dłonią i zaczerpnął nią polewki z kotła. Ta ciot-ka bardzo śmiesznie wojowała z moją córeczką.Jak równa z równą.Córka miała pięćlat, a ciotka pięćdziesiąt sześć.Rozumiesz, one kłóciły się jak równa z równą. Nie rozumiem cię. Nie chcesz mnie zrozumieć, gdyż w przeciwnym razie cała twoja duma nie będziewarta funta kłaków.Aksel odwrócił się do ściany. Jeśli wy nie chcecie, to ucieknę sam powiedział po krótkiej pauzie. Wie pan, kogo mi pan przypomina? zapytał Andrew i sam sobie odpowiedział: Przypomina mi pań zwiadowcę ze staroświeckiej powieści przygodowej, który do-staje się w łapy wrogów i odrzuca wszelkie poczęstunki i próby przekupstwa. Takie porównanie mi pochlebia powiedział Andrew. A tymczasem oni nie są naszymi wrogami zauważył Andrew. Bruce powiedział Aksel tonem smutnym i gorzkim. Pan jest tutaj obcy.Dlapana Konrad, Tejmyr, Medea, Ingrid, to zaledwie imiona.Dla mnie oni są bliżsi niżkrewni.A ci bandyci ich zamordowali. Oni i my żyjemy w odmiennych światach, które nie mają żadnych punktów stycz-nych, a pan usiłuje narzucić im własną psychikę.Wykwalifikowany genetyk, nadzieja fakultetu, wieczny prymus nagle okazał się nie-wolnikiem jakiegoś dzikiego plemienia ta zmiana statusu okazała się dla Aksela niedo zniesienia i Andrew Bruce doskonale rozumiał, że trzeba mieć chłopaka na oku,gdyż w przeciwnym razie może narobić głupstw. Cholerny świat! Aksel miotał się po namiocie, wymachując rękami. Gdybymmiał blaster, zastrzeliłbym tego Oktina Hasza jak psa! Jeśli ktoś tego nie zrobi, to ten dzi-kus zamorduje jeszcze tysiące ludzi. Gdyby nie było Oktina Hasza, jego miejsce zająłby ktoś inny powiedział Jean. Bez tego historia nie może się obejść.Po pewnym czasie i tutaj zapanuje prawdziwyhumanizm. Jestem głęboko przekonany, że my, jako starsi bracia, mamy obowiązek ingero-wać. I karać, jeśli będą niegrzeczni?34 Karać i nagradzać. Okazuje się, że jesteś bardzo humanitarnym treserem zauważył Andrew, wycią-gając się na twardych skórach.Natychmiast rzuciły się na niego pchły. To bardzo stary spór powiedział Jean, który siedział na ziemi i wściekle się dra-pał. W centrali już dawno dowiedziono, że naturalny rozwój cywilizacji jest o wie-le pomyślniejszy, ponieważ nie tworzy dualizmu świadomości, nie przygotowanej jesz-cze do przyjęcia ideałów. Brednie.Jeśli odebrać im dzieci i wychować w normalnych warunkach, to stanąsię one ludzmi nie różniącymi się niczym od nas.Sami przecież twierdzicie, że mózgczłowieka się nie zmienił zaoponował Aksel. A więc humanitarna tresura z rezerwatami hodowlanymi dla dzieci.A może niewarto zawracać sobie tym głowy? zapytał Jean. Może prościej byłoby wytępić do-rosłych? Po co te żarty? Czy teraz jest pora na żarty? Na żarty zawsze jest pora powiedział Andrew.Wstał w skórach było sta-nowczo za dużo pcheł.Za ścianką namiotu rozległy się krzyki, gwizd, śmiech działo się coś ciekawego.Andrew uchylił płachtę przy wejściu.Wartowników na zewnątrz nie było.Obok cięż-ko dyszał Aksel.Widowisko było rzeczywiście imponujące.Kilka koni, niczym liliputy z Guliwera,ciągnęło przez obóz cielsko dinozaura.Cielsko miało jakieś piętnaście metrów długo-ści, nie licząc co najmniej dziesięciometrowego ogona.Wokół cielska mrowiły się dziecii krzątały kobiety.Dinozaura rzucono na placyk, pośrodku obozowiska.Pojawił się tłu-sty szaman.Jego pomocnik niósł za nim krótki miecz.Tłum rozwrzeszczał się, czekającna kulminację przedstawienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]