[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na przestrzeni dwudziestego wieku liczni „kuzyni” otrzymali pieniądze pochodzące z legatu, przede wszystkim od Mary Beth Mayfair i jej córki Stelli, lecz także od Deirdre, której pieniędzmi zarządzał Cortland Mayfair.Wielu z tych ludzi jest obecnie „bogaczami”, jako że zapisów często dokonywano w związku z inwestycjami czy przedsięwzięciami handlowymi, zatwierdzonymi przez beneficjentkę lub jej pełnomocnika.Obecnie Talamasca wie o istnieniu około pięciuset pięćdziesięciu potomków używających nazwiska Mayfair; z pewnością połowa z nich zna główną, nowoorleańską, gałąź rodu i wie co nieco o legacie, nawet jeśli wiele stopni pokrewieństwa dzieli ich od spadkobierców dziedzictwa.W 1927 roku Stelli udało się zebrać w domu na ulicy Pierwszej około czterystu Mayfairów i członków spokrewnionych z nimi rodzin; poważne świadectwa wskazują, iż interesowała się ona należącymi do rodu osobami, które posiadały zdolności parapsychologiczne.Lecz historia Stelli zostanie opowiedziana później.* * *POTOMKOWIEBadacze Talamaski zebrali informacje o licznych Mayfairach stwierdzili, że występowanie u członków rodziny umiarkowanych zdolności parapsychologicznych nie należy do rzadkości.Niektórzy z nich nawet wykazują niezwykle silne uzdolnienia w tym kierunku.Do rodzinnych obyczajów należy wyrażanie się o prababkach z San Domingo jako o „czarownicach” i opowiadanie, iż były one „kochankami diabła”, zaprzedały mu swe dusze, i że to on obdarzył rodzinę bogactwem.Historyjki te opowiadane są albo lekkim i żartobliwym tonem, albo z pełną niedowierzania fascynacją; większość potomków, z którymi Talamasca zdołała nawiązać ograniczony kontakt, nie wie nic konkretnego o dawnych dziejach.Nie znają nawet imion owych „czarownic”.Nie słyszeli o Zuzannie i Deborze, chociaż stroją sobie kpiny z takich powiedzonek, jak „Naszych przodków palono w Europie na stosach” czy „Posiadamy długą tradycję czarnej magii”.Na ogół mają bardzo mgliste pojęcie o legacie, wiedząc tylko, iż jest jedna beneficjentka; owszem, znają jej imię, lecz nic więcej.Potomkowie rodziny mieszkający w Nowym Orleanie wciąż jednak mogą dużo powiedzieć o dziedziczącej linii.Uczestniczą w czuwaniu przy zmarłych, w pogrzebach i jak się przekonamy, z inicjatywy Mary Beth i Stelli zbierają się razem przy niezliczonych okazjach.Talamasca posiada liczne fotografie owych osób, indywidualne i zbiorowe, wykonane w czasie rodzinnych zgromadzeń.Krążących pomiędzy nimi opowieści o ukazywaniu się duchów, o jasnowidzeniu, o „telefonach od umarłych” i poruszaniu przedmiotów siłą woli w żaden sposób nie można nazwać nielicznymi.Mayfairowie, nie wiedzący niemal nic o rodzinie z Nowego Orleanu, byli zamieszani w co najmniej dziesięć oddzielnych „historii z duchami”, opisanych w różnych publikacjach.Troje daleko spokrewnionych Mayfairów objawiło niezwykłe moce.Nie posiadamy jednak świadectw, by zrozumieli je lub wykorzystali dla jakichkolwiek celów.O ile wiemy, fakty te nie pozostają w żadnym związku z czarownicami, z legatem, z naszyjnikiem ze szmaragdem czy z Lasherem.Istnieje powiedzenie, że wszyscy Mayfairowie „czują”, kiedy umiera beneficjentka legatu.Potomkowie rodziny obawiają się Carlotty Mayfair, opiekunki Deirdre Mayfair, obecnej beneficjentki, i uważają ją za „wiedźmę”.Jednak w tym przypadku słowo to jest raczej żargonowym określeniem nieprzyjemnej kobiety i nie odnosi się do zjawisk nadprzyrodzonych.* * *STRESZCZENIE MATERIAŁU DOTYCZĄCEGO OKRESU SAN DOMINGOWracając do oceny pozycji rodziny w osiemnastym wieku, charakteryzuje ją niezaprzeczalna potęga, pomyślność i bogactwo, a także długowieczność i trwałe związki.Działalność czarownic owego okresu wieńczyło nadzwyczajne powodzenie.Można przyjąć, iż kontrolowały Lashera w stopniu w pełni je satysfakcjonującym.Jednak, mówiąc uczciwie, nie wiemy, czy było tak naprawdę, czy też nie.Po prostu nie posiadamy żadnych świadectw wskazujących, by rzeczy miały się inaczej.Nie mamy ani jednej relacji o ukazaniu się demona, ani o jakichkolwiek tragicznych wydarzeniach w rodzinie.Wypadki przydarzające się wrogom Mayfairów, nieprzerwane gromadzenie klejnotów i złota oraz niezliczone opowieści niewolników o wszechmocy i nieomylności ich pań to jedyne „dowody” interwencji sił nadprzyrodzonych.Nie są one bynajmniej wiarygodne.Być może jednak dokładniejsza obserwacja prowadzona przez wyszkolonych badaczy ukazałaby nam zupełnie inny obraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]