[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był tu także taki, któremu nigdy w życiu nie poszczęściło się i który trawił swe lata w oczekiwaniu na jedną jedyną dobrą okazje, nigdy nie spełnioną a życie całe spędził zazdroszcząc tym, którym szczęście bezustannie sprzyjało.Był wreszcie taki, który w życiu zaznał wyłącznie zła, który nie potrafił sklecić choćby jednej modlitwy, nie kończącej się pełnym zawodu i urazy bluźnierstwem.I Konrad powoli ugiął kolana.Klękając przy kolumnie, zaczął rozmawiać z Bogiem.Słowa cisnęły się same i wszystkie tkwiły w nim już od dawna.Jak to się stało, że wcześniej tego nie spostrzegł? Wystarczy na chwilę uchylić drzwi umysłu, by runęły niczym lawina na wykutego w kamieniu Ukrzyżowanego, który, skręcony z bólu wisiał w głębi kościoła.„Tak chciałbym kiedyś porozmawiać z Tobą sam na sam, bez pośrednictwa aniołów i świętych.I chciałbym rozmawiać bez ceremoniałów i czołobitności, jak mężczyzna z mężczyzną, bo i Ty miałeś ciało i nerwy jak ja.Posłużę się własnym językiem, który znasz, by łatwiej mi szło.I pozwól, że czasem nie okażę Ci należytego szacunku, gdyż tak postępowałbym z przyjacielem.„Czy wiesz, ile razy zastanawiałem się, po czyjej stoisz stronie? Tak, bo my — a do nich i ja należę — którzy staramy się pełnić Twoją wolę, mamy tysiące nieprzyjaciół: demony, złych ludzi, naszą słabość.Już tego by wystarczyło.Ale jeszcze jesteś Ty, który napełniasz nasze życie krzyżami; różnymi, małymi, dużymi, uciążliwymi, nieznośnymi.„Zgoda, to dla naszego dobra.Ale jakiego? Wiesz, że w większości wypadków nie rozumiemy tej historii z naszym dobrem.I jest to jeden krzyż więcej.Tak, wiem, że dobry ojciec rozdziela kije i słodycze, wszakże wydaje mi się, iż kije są ciągle dla jednych, dla drugich zaś — ciągle słodycze.„A kim są ci drudzy? To ludzie bez przerwy bluźniący Twemu imieniu, a przynajmniej Cię nie szanujący.„Zgoda, później poślesz ich do piekła; lecz co to mnie ma obchodzić, że oni na koniec pójdą do piekła? Czy wiedząc, że oni są w piekle, ja będę miał się lepiej? I wreszcie, czemu służy ta absurdalna przymusowa pedagogia, zmuszająca niektórych, by na siłę byli święci? Co obchodzą Twoje kosmiczne zamysły ludzi masakrowanych, torturowanych, cierpiących na ciele albo, co gorsza, na umyśle? I wreszcie, gdzież w tym wszystkim logika?.Nie ma nawet jakiejś nici przewodniej, by się jej uchwycić, czegoś, co mogłoby posłużyć za zaczepienie dla inteligencji, by zdołać zachować wiarę.„Są ludzie źli, którym wszystko idzie dobrze oraz ludzie źli, którym się nie układa i są ludzie dobrzy, którym wszystko idzie źle oraz ludzie dobrzy, którym się dobrze układa.Jakaś matka modli się do Ciebie lata całe, prosząc o nawrócenie syna rozpustnika i obiboka.I nie otrzymuje tego, o co prosi.Niektórzy święci zagłodzili się na śmierć, poszcząc w intencji uwolnienia kogoś od diabelskiego opętania, a potem wystarczył jeden arabski poganiacz wielbłądów, by pociągnąć miliony ludzi na wojnę z chrześcijaństwem i w krótkim czasie zamienić w ruinę najwspanialsze kościoły świata.Muzułmanie, krwiożerczy i bezlitośni, chociaż tkwią w błędzie, odnoszą zwycięstwo.A my, noszący Twój znak na płaszczach — nie.Jak to mamy rozumieć? Czego od nas chcesz? Mówię w imieniu tych, którzy, tak jak ja, czasem czują się znużeni polowaniem na cienie, znużeni nieustannym modleniem się i medytacją, i rozważaniem, i poszczeniem, i modleniem się znowu, w oczekiwaniu chwili, kiedy niebo powinno się otworzyć, a znak potwierdzić: Nie, nie jesteś durny, to jest właściwa droga! Ale ten znak nigdy nie nadchodzi i wciąż się oddala: Odwagi, bracie, bądź uparty, trwaj, zobaczysz! Co zobaczysz? Co?!„Odpowiesz mi, że i święci tak postępowali; lecz, Chryste, ja nie jestem święty i nawet nie wiem, czy mi zależy, by nim zostać! Jestem tylko biednym nieszczęśnikiem, który ma już wszystkiego dość i pragnie jedynie przeżyć w spokoju te lata, które mu zostały, bez ściskającej go za gardło boskości Boga zmuszającego, by cierpiał, cierpiał, cierpiał! Boga, który do tego uważa, że jest ojcem, dobrym, miłosiernym.„Och, dosyć! Zmęczony jestem również tym ględzeniem, bo Ty i tak nie odpowiadasz.Albo odpowiesz później, kiedyś tam, może za kilka lat, lub w chwili śmierci.Lub nie odpowiesz wcale, taki jesteś świątobliwy.„Wścieka mnie to, że nic Cię nie porusza, nic co mogę powiedzieć czy uczynić nie może w najmniejszym stopniu zmienić Twoich niezmiennych dekretów! Wiem, że wyjdę stąd takim samym idiotą, jakim wszedł, i że wszystko potoczy się tak, jak przedtem.No, dobrze.Muł, który buntuje się na wędzidło i juki, może tylko zranić sobie pysk a także, na dokładkę, dostać cięgi.„Lecz jeśli jestem mułem, dlaczego zwiesz mnie synem? Nie, nie, nie! Nie mogę Cię kochać, nie mogę.Chryste, obym mógł! Wtedy wszystko stałoby się łatwiejsze i spokojniejsze.Tymczasem nie.„Wierzę w Ciebie, wiesz o tym.Wierzę, że chrześcijaństwo jest tym, czego człowiekowi potrzeba, wierzę w jego doskonałość, w jego wyższość nad wszystkimi innymi religiami.Wierzę, że gdyby ludzie stosowali się naprawdę do jego zasad, bylibyśmy wszyscy nieco szczęśliwsi na ziemi.Wierzę w Twoje istnienie tak, jak tego uczy katolicka wiara, wiara w genialność Twojego orędzia, wierzę też w cuda, w demony i w aniołów stróży.„Wszystko to jednak tkwi tylko w mojej głowie i nie może nigdy sięgnąć serca.I tak moja wiara to tylko dziki wysiłek, który donikąd nie prowadzi, a ja Cię nie kocham [ Pobierz całość w formacie PDF ]