[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A teraz wiesz. SÅ‚uchaj no, dlaczego nie obmyjesz sobie twarzy? Albo raczej wsadz gÅ‚owÄ™ w mied-nicÄ™ i potrzymaj tak trochÄ™! rzuciÅ‚ sucho Konrad, który bez wÄ…tpienia znowu siÄ™ obu-dziÅ‚ w zÅ‚ym humorze.GderajÄ…c, Gaddo zebraÅ‚ siÄ™ na odwagÄ™, stanÄ…Å‚ boso na ziemi i dotarÅ‚ do wody.KiedymyÅ‚ siÄ™, drżąc z zimna, dosiÄ™gÅ‚o go pytanie Konrada: RozpoznaÅ‚eÅ› kogoÅ› spoÅ›ród tychkatarów?. O, tak, odparÅ‚ tamten, wycierajÄ…c siÄ™.Tym razem tak.RozpoznaÅ‚em wielu. Nazwiska?. Ach, nazwisk nie jestem pewien!.83Konrad zamknÄ…Å‚ oczy i zacisnÄ…Å‚ szczÄ™ki, by nie wybuchnąć.Tamten spostrzegÅ‚ toi dorzuciÅ‚ pospiesznie: Ale wiem, gdzie ich znalezć!.Francuz wysunÄ…Å‚ siÄ™ z poÅ›cieli, wznoszÄ…c rÄ™ce do nieba: Panie nieba i ziemi! Dajmi siÅ‚Ä™!.Gaddo przysiadÅ‚ na brzegu Å‚oża i ciÄ…gnÄ…Å‚ niewzruszony: Dwóch albo trzech to sukiennicy.Wiem, gdzie majÄ… sklepiki, chociaż nie wiem, jaksiÄ™ zwÄ…. Czy wiedzÄ…, że ich znasz?. To możliwe.Piza nie jest ogromna. A wiÄ™c nasza skóra nie warta jest zÅ‚amanego grosza.Casalberti padÅ‚ na Å‚oże jak dÅ‚ugi. Odwagi! rzekÅ‚ ze Å›miechem Konrad, który wstawaÅ‚. Nie roÅ›cisz sobie chybapretensji, by żyć do stu lat!. Wiesz co, Konradzie? Wiesz? Nigdym nie czuÅ‚ siÄ™ tak zle, dopóki ty tutaj nie przy-byÅ‚eÅ›!. Ale sÅ‚yszysz to, co należy usÅ‚yszeć od przyjaciela! PiÄ™kna goÅ›cinność.Ach, a pro-pos, masz.I podaÅ‚ mu bilecik.WyjÄ…Å‚ go z kieszeni pÅ‚aszcza, rzuconego na krzesÅ‚o. Co to jest?.Gaddo wyprostowaÅ‚ siÄ™ i wziÄ…Å‚ zmiÄ™ty papierek.ByÅ‚y na nim nagryzmolone po-spiesznie trzy sÅ‚owa: Cmentarz Wszystkich ZwiÄ™tych. Kto ci to daÅ‚? , zapytaÅ‚. Kiedy walczyÅ‚em z jednym katarem, wÅ‚ożyÅ‚em mu przypadkiem rÄ™kÄ™ za pas: na-trafiÅ‚em na to i instynktownie wziÄ…Å‚em. TrochÄ™ za dużo listów w tej sprawie.Co to znaczyÅ‚. Może to, że w noc Wszystkich ZwiÄ™tych spotkajÄ… siÄ™ na cmentarzu , powiedziaÅ‚spokojnie Konrad, koÅ„czÄ…c ubieranie.Gaddo w lot pojÄ…Å‚ aluzje i pobladÅ‚: Nie! ja tam nie pójdÄ™! O, mój drogi, terazwszystko jest jasne.Chcesz figurować w spisie mÄ™czenników, zrozumiaÅ‚em.Nie licz namnie! Na Å›wiÄ™tego Wilhelma, tego już za wiele!. A kto kiedykolwiek liczyÅ‚ na ciebie?. Chcesz powiedzieć, że sam pójdziesz?. OczywiÅ›cie.Gaddo zastanowiÅ‚ siÄ™ przez chwile. Beze mnie?. Bez ciebie. A jak to zrobisz?. Och, dam sobie rade.84 O, nie! WciÄ…gnÄ…Å‚eÅ› mnie w te historie, a teraz, gdy docieramy do celu chciaÅ‚byÅ› siÄ™mnie pozbyć? O, nie, mój Å‚askawco! To zbyt wygodne, wykorzystać przyjaciół, a potemodrzucić ich, jak coÅ› niepotrzebnego! Razem zaczÄ™liÅ›my i razem dokoÅ„czymy! I nie sta-raj siÄ™ zabronić mi tego!. Ależ nawet nie próbuje, przyjacielu! DziÄ™ki.WiedziaÅ‚em, że mogÄ™ na ciebie liczyć.KoÅ„czÄ…c, pacnÄ…Å‚ Gadda dÅ‚oniÄ… po gÅ‚owie.Potem wyszedÅ‚, pozostawiajÄ…c go z tÄ™pym wy-razem twarzy. Idziesz ze mnÄ…?.GÅ‚os Konrada dobiegaÅ‚ już ze schodów.Gaddo drgnÄ…Å‚ i pobiegÅ‚za przyjacielem. DokÄ…d?. Do publicznej Å‚azni.Casalberti wydÅ‚użyÅ‚ krok i doÅ›cignÄ…Å‚ Konrada. Możesz siÄ™ i tutaj wykÄ…pać.Każę nanieść ciepÅ‚ej wody i kadz. Nie odparÅ‚ tamten, zmierzajÄ…c ku wyjÅ›ciu, mam ochotÄ™ dÅ‚użej wypocząć.Niewierni powszechnie zażywajÄ… Å‚azni parowej, widziaÅ‚em to w Ziemi ZwiÄ™tej i uwa-żam, że to rzecz znakomita.Mówiono mi, iż krzyżowcy sprowadzili i tutaj ten obyczaj.ChcÄ™ z tego skorzystać. To prawda, przytaknÄ…Å‚ Gaddo podążajÄ…c za konfratrem. Jest to i tutaj.Jawszakże sÄ…dzÄ™, iż jest to obyczaj godny potÄ™pienia, wywodzÄ…cy siÄ™ z rozluznienia mu-zuÅ‚maÅ„skich obyczajów.Jest tam też sala gdzie epilujÄ… owÅ‚osienie, jeÅ›li to ciÄ™ interesu-je. Nie, dziÄ™kujÄ™.CeniÄ™ moje wÅ‚osy: grzejÄ… mnie w zimie.To raczej coÅ› dla ciebie!Dlaczego nie każesz sobie wydepilować wÅ‚osów z Å‚epetyny? UniknÄ…Å‚byÅ› przykrego obo-wiÄ…zku golenia ich w regularnych odstÄ™pach czasu! Niestety! westchnÄ…Å‚ Gaddo. MyÅ›laÅ‚em, że tylko Anglicy plotÄ… kretyÅ„skieżarty, lecz widzÄ™, że doÅ‚Ä…czyli do nich i Francuzi!.Konrad rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ i zamierzyÅ‚ siÄ™, by zdrowo klepnąć przyjaciela w gÅ‚owÄ™, leczten siÄ™ schyliÅ‚ i chociaż raz uniknÄ…Å‚ ciosu.Ledwie wyszli na ulicÄ™, Casalberti przystanÄ…Å‚: Przecież Wszystkich ZwiÄ™tych to jużjutro! zawoÅ‚aÅ‚ zdruzgotany. No wÅ‚aÅ›nie potwierdziÅ‚ ze spokojem Konrad. A najbliższa noc to nocWszystkich ZwiÄ™tych.Warto tam pójść wymytym i wypoconym. Przynajmniej obejdzmy cmentarz dookoÅ‚a! W tym siÄ™ z tobÄ… zgadzam.Gaddo, pokrzepiony nieco tÄ… odpowiedziÄ… wyrównaÅ‚ krok z przyjacielem i wspól-nie pomaszerowali w kierunku publicznych Å‚azni.85¬ ¬ ¬Dwaj chÅ‚opcy o nagich ramionach zdzierali sobie gardÅ‚a zachwalajÄ…c przechod-niom wspaniaÅ‚oÅ›ci Å‚azni i starali siÄ™ przyciÄ…gnąć klientów obietnicÄ… gorÄ…cej i czystejwody, mydÅ‚a, miÄ™kkich przeÅ›cieradeÅ‚ oraz, za dopÅ‚atÄ… kilku soldów, również masaży.Dwaj mnisi zapÅ‚acili za Å‚azniÄ™ parowÄ…, lecz masażu grzecznie odmówili, jako że zo-staÅ‚ im on zaproponowany z porozumiewawczym mrugniÄ™ciem oka.BÄ™dÄ…c już w Å›rodku, starali siÄ™ przyzwyczaić wzrok do półmroku oraz zasnuwajÄ…-cych pomieszczenie oparów.Rozmaite, przedzielone niskimi Å›ciankami sale, staÅ‚y otwo-rem.W basenach można byÅ‚o zobaczyć poÅ‚yskujÄ…ce mokre ciaÅ‚a mężczyzn i niewiast.W tamtych czasach nagość nikogo nie gorszyÅ‚a.A jeÅ›li ktoÅ›, mimo wszystko, nadalspoglÄ…daÅ‚ nieczystym spojrzeniem, mógÅ‚ zawsze znalezć tysiÄ…c okazji, by zaspokoić to,co w sumie uważane byÅ‚o za grzech nie tak znowu ciężki.Wiadomo, ciaÅ‚o jest sÅ‚abe.Dlatego też, paradoksalnie, wÅ‚aÅ›nie uznawanie go za grzeszne czyniÅ‚o cieszenie siÄ™ nimczymÅ› «normalnym» i pozwalaÅ‚o nie otaczać nagoÅ›ci dÅ‚awiÄ…cÄ… bigoteriÄ…, zgodnie ze sÅ‚o-wami Zbawiciela: «Nic, co z zewnÄ…trz wchodzi w czÅ‚owieka, nie czyni go nieczystymlecz to, co pochodzi z jego wnÄ™trza».W tamtych czasach zakazy religijne, poÅ‚Ä…czonez wielkÄ… faktycznÄ… pobÅ‚ażliwoÅ›ciÄ…, ograniczaÅ‚y grzech pÅ‚ciowy do sfery stosunków zwy-kÅ‚ych, odsyÅ‚ajÄ…c perwersje do kilku wskazanych przypadków.ZresztÄ… każdy mógÅ‚ ugasić pożar krwi bardzo wczeÅ›nie siÄ™ żeniÄ…c, a dziewictwa nieuważano za wartość, której należy bronić w każdym wypadku.KoÅ›ciół też byÅ‚ wielko-duszny w udzielaniu unieważnieÅ„ Å›lubów, zawartych w wieku tak mÅ‚odym, bowiem ro-dziÅ‚o to wÄ…tpliwoÅ›ci co do peÅ‚nej i Å›wiadomej zgody obojga małżonków.Wiadomo byÅ‚o,że wiÄ™kszość tych zwiÄ…zków powstawaÅ‚a w celu umocnienia polityki rodzin i ich przy-mierzy, dla których czÄ™sto sprawiano zrÄ™kowiny niemowlÄ…t w koÅ‚yskach.GłównÄ… troskÄ… KoÅ›cioÅ‚a w tej materii byÅ‚o, jeszcze w tej epoce, niedopuszczenie domałżeÅ„stwa osób spokrewnionych, zabronionego aż do siódmego stopnia pokrewieÅ„-stwa (co czÄ™sto prawie uniemożliwiaÅ‚o znalezienie żony, zwÅ‚aszcza panujÄ…cym) alboteż miÄ™dzy chrzestnymi i chrzeÅ›niakami (tak zwana spiritualis agnatio) [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]