[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pani Miller pokiwała głową.- Myślę, że możecie się nadać - stwierdziła.- Może Bóg was tu zesłał.Młynarz burknął coś niechętnie.- Wystarczyłoby, gdybyście nauczyli mojego męża dobrych manier - dodała - ale obawiam się, że przekracza to możliwości nawet dobrotliwego Boga.- Nie znoszę, kiedy mówisz jak wielebny Thrower - oświadczył ponuro młynarz.- Wiem o tym, kochanie.Panie Cooper, a gdybyście jednak chcieli praktykować, nie w Wobbish, ale w stanie Hio, jak długo musielibyście się przygotowywać?- Sam nie wiem.- odparł.- Zależy, jak bardzo przepisy prawa w Ameryce różnią się od wymiaru sprawiedliwości i prawa w Anglii.Może tylko kilka dni, a może o wiele dłużej.Ale zapewniam was, że nie przyjechałem tu, by praktykować prawo, lecz studiować prawa wyższego rzędu.- Chcecie wiedzieć, dlaczego spotkaliśmy się wszyscy w sklepie Armora? - zapytał młynarz.- Radziliśmy, jak zdobyć pieniądze na prawnika.Wiedzieliśmy, że potrzebny nam dobry prawnik, pierwszej klasy, ale wiemy też, że jakaś bogata i sekretna grupa w Carthage wynajęła już najlepszych adwokatów w Hio do pracy przeciw nam.Czyli problem jest, kogo znaleźć i jak, na miłość boską, mu zapłacić.Moja żona uważa, że Bóg was zesłał, ale moim zdaniem sami żeście się tu sprowadzili albo, gdyby spojrzeć na to z innej strony, mój chłopak Alvin was sprowadził.Chociaż kto to wie, zawsze powtarzam.Jesteście u nas.I jesteście prawnikiem.I chcecie czegoś od Alvina.- Proponuje pan wymianę usług? - upewnił się Verily.- Właściwie nie - wtrącił Measure, wstając.Verily zawsze uważał się za człowieka wysokiego, ale ten młody mężczyzna wyrastał nad nim jak wieża.- Alvin będzie was uczył za darmo, jeśli tylko sami tego chcecie.Kłopot w tym, że naprawdę musicie wyświadczyć nam usługę jako prawnik, zanim Alvin przyjmie was na ucznia.Tak się złożyło.Verily zdziwił się.Jeśli to nie wymiana usług, to co?- Wyraźnie się nie rozumiemy, panie Cooper - odezwał się kupiec za jego plecami.- Jesteście nam potrzebni, żeby bronić Alvina juniora w sądzie.W tej chwili siedzi w więzieniu w Hatrack River, oskarżony o kradzież cudzego złota.Domyślam się, że wniosą też masę innych oskarżeń.Koniecznie chcą na długo wsadzić chłopaka do więzienia, może nawet powiesić.A wy zjawiacie się akurat w takiej chwili.Rozumiecie chyba, że to nadzwyczaj szczęśliwy przypadek.- W więzieniu.- powtórzył Verily.- W Hatrack River - dodał Armor.- Przejeżdżałem tamtędy niecały tydzień temu.- No to mijaliście budynek sądu, gdzie go trzymają.- Dobrze, zajmę się tym.Kiedy proces?- Właściwie kiedy tylko zechcecie.Tamtejszy sędzia jest przyjacielem Alvina, podobnie jak większość mieszkańców, a przynajmniej tych, którzy coś znaczą.Nie mogą go wypuścić, choćby i chcieli, ale odsuną proces, na ile będzie trzeba, żeby was przyjęli do palestry.Verily pokiwał głową.- Zrobię to.Ale.dziwię się.Nie wiecie nawet, czy jestem dobrym adwokatem.Measure zaśmiał się głośno.- Dajcie spokój, przyjacielu.Myślicie, że nam wzrok odebrało? Spójrzcie na swoje ubranie! Jesteście bogaci i nie wzbogaciliście się tak na bednarstwie.- Poza tym - dorzucił Armor - macie angielski akcent i eleganckie maniery.Ława przysięgłych w Hatrack będzie po stronie Alvina.Wszystko, co powiecie, i tak wyda im się strasznie mądre.- Mówi pan, że tak naprawdę nie muszę być dobry.Wystarczy, że będę Anglikiem, adwokatem, żywym i obecnym na sali sądowej.- Mniej więcej tak.- W takim razie macie adwokata.A właściwie wasz syn ma.Jeśli mnie zechce.- Alvin chce wyjść z więzienia oczyszczony z zarzutów - wyjaśnił z powagą Measure.- I chce uczyć ludzi, jak być Stwórcami.Myślę, że pasujecie do jego zamiarów.- Podejdźcie tu!Polecenie wydała pani Miller, a Verily zbliżył się posłusznie.Chwyciła oburącz jego prawą dłoń.- Panie Verily Cooper - powiedziała.- Czy będziecie szczerym przyjacielem mojego syna?Uświadomił sobie, że oczekuje od niego przysięgi, i to złożonej z całego serca.- Tak, proszę pani.Będę jego szczerym przyjacielem.Po tym przyrzeczeniu nie zapadła cisza, tylko rozległ się odgłos długo wstrzymywanego oddechu, teraz wypuszczonego.Verily nigdy jeszcze nie dał tak wprost odpowiedzi na pragnienie czyjegoś serca.Podniecało go to, ale i budziło odrobinę lęku.Wrócili Wastenot i Wantnot.- Koń i muł są rozsiodłane, nakarmione, napojone i wyczyszczone.- Dziękuję bardzo - powiedział Verily.Bliźniacy rezejrzeli się.- Z czego wszyscy się tak cieszą?- Znaleźliśmy prawnika dla Alvina - wyjaśnił Measure.Wastenot i Wantnot także uśmiechnęli się szeroko.- Świetnie.W takim razie wracajmy do domu, do łóżek.- Nie - sprzeciwił się młynarz.- Mamy tu jeszcze jedną sprawę.Radosny nastrój zniknął w jednej chwili.- Siadajcie, panie Cooper - zaprosił młynarz.- Mamy do opowiedzenia pewną historię.Smutną historię, a na jej końcu wszyscy ludzie w tym mieście, z wyjątkiem tych oto Armora i Measure'a, okrywają się hańbą.Verily usiadł i słuchał.ROZDZIAŁ 13 - MANEWRYVilate znowu przyniosła mu zapiekankę.- Nie skończyłem jeszcze poprzedniej - zaprotestował Alvin.- Myślicie, że w brzuchu mam bezdenną otchłań?- Taki wielki mężczyzna jak ty potrzebuje czegoś, co utrzyma mu mięso na kościach - odparła.- A nie nauczyłam się jeszcze robić połowy zapiekanki.Alvin zachichotał.Ale kiedy wsunęła zapiekankę pod zakratowanymi drzwiami, zauważył, że ma na sobie nowe heksy, a do tego jeszcze wezwania i przywołania.Większość heksów rozpoznawał bez trudu - swego czasu sam je układał, dla ochrony i strzeżenia, czy nawet skrycia i ułagodzenia serca, które lepiej zabezpieczały, ale też były o wiele trudniejsze.Jednak to, co miała na sobie Vilate, przekraczało jego możliwości.A że heksy i tak pewnie na niego nie działały, nie mógł zgadnąć, do czego służą.I nie mógł jej zapytać.Chyba jakieś ukrycie.Heks wydawał się podobny do przeocz-mnie, który zawsze jest bardzo subtelny i zwykle działa tylko w jednym kierunku.Schylił się, podniósł zapiekankę i odstawił na mały stolik, jaki pozwolili mu wstawić do celi.- Alvinie - odezwała się cicho.- Słucham.- Psst.Spojrzał zdziwiony, nie pojmując, skąd taka tajemniczość,- Nie chcę, żeby mnie słyszeli - szepnęła.Zerknęła na drzwi biura szeryfa, gdzie strażnik z pewnością podsłuchiwał.Skinęła na Alvina.To, co przeszło mu wtedy przez głowę, trochę go zawstydziło.Czyżby snuła o nim takie same romantyczne myśli, jak czasem jego nawiedzały w samotne noce? Może skądś wiedziała, że widzi poprzez jej fałszywą urodę i lubi ją taką, jaka jest naprawdę? Może zobaczyła w nim kogoś, kogo mogła pokochać, tak jak on o niej myślał, widząc, że pierwsza miłość jest dla niego stracona?Podszedł bliżej.- Alvinie, czy chcesz stąd uciec? - spytała szeptem.Pochyliła się do kraty i przytknęła czoło do prętów [ Pobierz całość w formacie PDF ]