[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale przynajmniej piersi nie zdradzały jej jeszcze, no i ojciec zachował się na tyle łaskawie, że nie umarł, kiedy miała swój czas w miesiącu.Ubrudziła sobie twarz i ściągnęła perukę, mierzwiąc krótkie włosy.Zdecydowała się zatrzymać perukę - znakomicie imitowała jej prawdziwe włosy.Drugiej takiej łatwo nie znajdzie.Wsunęła ją więc do torby.Suknię wcisnęła w rozwidlenie gałęzi.Oczywiście ze względu na żałobę strój był czarny, nie tak łatwo będzie go dostrzec z ziemi.Kiedy dotarła do muru i zeskoczyła z niego po stronie Alei Spichlerzowej, zapadał już zmierzch.Nikt jej nie spostrzegł.Przywłaszczyła sobie jeden z wózków na towary i ciągnęła go za linę w stronę Spiżarni.Po latach ćwiczeń z Angelem naprawdę ruszała się jak chłopak.Nikt nie zatrzymał na niej dłużej wzroku.Nie miała żadnych kłopotów z zostawieniem wózka, kiedy skręciła ku dworowi niewolników złożyć swe uszanowanie zmarłym.Wielu służących tak właśnie postępowało.Gdyby ktoś przyjrzał się jej z bliska, na pewno by ją rozpoznał.Twarz córki lorda Peace była znana na Królewskim Wzgórzu.Ale, jak zawsze powtarzał jej Angel, prawdziwe przebranie polegało na wcieleniu się w postać nie przyciągającą ciekawskich spojrzeń, której ubiór, sposób poruszania się, flejtuchowatość i pospolitość nie budziły zainteresowania.Przy drzwiach nie widać było strażnika.Rzadko tutaj stał, a i wtedy nie sprawiłby prawdopodobnie kłopotu.Niedowidział.Spacerowała pomiędzy półkami, na których stały słoje z głowami.Spędziła w tym miejscu sporo czasu, poznawała większość zmarłych po twarzach, z wieloma z nich rozmawiała.Od dawna nieżywi ministrowie od dawna nieżywych królów, którzy kiedyś dzierżyli ogromną władzę lub wpływali na ważne decyzje albo reprezentowali swych władców na zagranicznych dworach.Oczy większości z nich zazwyczaj były zamknięte, ponieważ niewielu zmarłych czerpie przyjemność z towarzystwa żywych.Zamiast tego woleli śnić i wspominać, wspominać i śnić, rozpamiętywać wszystko, co przeżywali i widzieli za życia.Tylko kilku zauważyło, jak przechodziła, i jeśli nawet któryś wykrzesał w sobie dość zaciekawienia, to i tak nie mógł odwrócić głowy, by zobaczyć, gdzie zmierza.Nie spodziewała się, oczywiście, zobaczyć ojca ani tutaj, ani na górze, pośród faworytów.Na to było jeszcze zbyt wcześnie - najpierw głowa musiała przejść trening.Poza tym należało złamać jej wolę, aby wypełniała tylko i wyłącznie polecenia króla.Patience skierowała swe kroki do miejsca pod schodami, gdzie brakowało jednej drewnianej łopatki przy wentylatorze, napędzającym do środka gorące powietrze.Na dworze było bardzo ciepło i w żadnym piecu nie napalono.W kamiennym przejściu powietrze było chłodne.Przesunęła się w dół.Kiedy nie mogła już zejść niżej, musiała skręcić - w lewo? - tak, w lewo, i czołgać się, aż dotarła do podłogi z drewnianej kraty.Pod nią panowała ciemność.To znaczyło, że nie zabrali się za ojca.Ułożyła się w pobliżu kraty, zupełnie nieruchomo, nasłuchując odgłosów, jakie docierały do niej przez system kanałów ogrzewczych.Istniały miejsca na dworze niewolników, gdzie dało się usłyszeć każdą rozmowę.Swoje wykształcenie polityczne Patience w głównej mierze odebrała właśnie tutaj, przysłuchując się najmądrzejszym ministrom i ambasadorom, wyciągającym informacje od zmarłych lub spiskującym z żywymi.Ku jej zdziwieniu poszukująca jej straż dotarła aż tutaj - słyszała, jak pytają o nią i sprawdzają poziomy przeznaczone dla publiczności.Robili to jednak pobieżnie.Widocznie kazano im szukać wszędzie, ale nie spodziewali się znaleźć jej w tym miejscu.Dobrze.To oznaczało, że stracili ślad w Królewskim Lesie i nie mieli pojęcia, gdzie się podziała.Potem do pomieszczenia przyszedł głowiarz wraz z pomocnikami, zapalił oliwne lampy i rozpoczął pracę nad jej ojcem.Oglądała wykonywanie tych czynności wiele razy wcześniej.W ciągu niespełna godziny podłączono czerwie głowne do nerwów kręgosłupa.Przyglądała się chłodnym okiem, jak twarz ojca wykrzywia się w okropnym cierpieniu.Przyczepianie robaków zazwyczaj było bolesne [ Pobierz całość w formacie PDF ]