[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przypadkiem wydawały się ludziom podobne do owadów.Wprawdzie ich orga-ny wewnętrzne uległy znacznej komplikacji, powstał szkielet wewnętrzny, a zewnętrznyw większej części był w zaniku, jednak struktura wewnętrzna robali wciąż bardzo przy-pominała budową ich przodków, którzy mogli być podobni do ziemskich mrówek. Ale niech cię to nie zmyli ostrzegł Graff. Tak samo prawdziwe byłoby twier-dzenie, że nasi przodkowie przypominali wiewiórki. Jeśli to wszystko, na czym mogę się oprzeć, to niewątpliwie już coś stwierdziłniechętnie Ender. Wiewiórki nigdy nie zbudowały kosmolotu rzekł Graff. Na ogół jest kilkaprzemian po drodze od zbierania orzechów i nasion, do przemysłowego wykorzystywa-nia asteroidów i zakładania stałych stacji badawczych na księżycach Saturna.Robale dostrzegały prawdopodobnie ten sam zakres widma światła, co ludzie, a naich statkach i konstrukcjach planetarnych było sztuczne oświetlenie.Jednocześnie ichczułki niemal zupełnie zanikły.Budowa ciał nie sugerowała, by węch, smak czy słuchmiały dla nich szczególne znaczenie. Naturalnie, nie możemy być pewni.Ale nie odkryliśmy, w jaki sposób mogłybywykorzystywać dzwięk w celu porozumiewania się.Najdziwniejsze, że na ich statkachnie znalezliśmy urządzeń komunikacyjnych żadnych radiostacji, nic, co mogłobywysyłać czy przyjmować jakiekolwiek sygnały. Statki rozmawiają ze sobą.Widziałem filmy.Oni się komunikowali. Owszem.Ale ciało z ciałem, umysł z umysłem.To najważniejsza rzecz, jakiej sięod nich nauczyliśmy.Ich komunikacja, jakkolwiek by działała, jest natychmiastowa.Prędkość światła nie wyznacza granicy.Kiedy Mazer Rackham pobił ich flotę, zamknęliinteres.Od razu.Nie czekali na sygnał.Wszystko po prostu stanęło.180Ender przypomniał sobie wideo, gdzie robale bez żadnych obrażeń leżały martwe nastanowiskach. Wtedy dowiedzieliśmy się, że to możliwe: komunikacja szybsza niż światło.Tobyło siedemdziesiąt lat temu, a kiedy zrozumieliśmy, że można to zrobić, dokonaliśmytego.Nie ja, oczywiście.Nie było mnie wtedy na świecie. Jak to możliwe? Nie potrafię ci wytłumaczyć zasad fizyki filotycznej.Zresztą połowy i tak niktnie rozumie.Najważniejsze jest to, że zbudowaliśmy ansibla.Oficjalnie nazywa sięFilotyczny Równoległy Natychmiastowy Komunikator, ale ktoś wygrzebał ansibla w ja-kiejś starej książce i przyjęło się.Większość ludzi nawet nie wie, że taka maszyna istnie-je. To znaczy, że statki mogą ze sobą rozmawiać nawet kiedy opuszczą UkładSłoneczny. To znaczy, że mogą ze sobą rozmawiać nawet jeśli są po przeciwnych stronachGalaktyki. Dlatego wiedzieli o klęsce, gdy tylko nastąpiła stwierdził Ender. Zawsze sięzastanawiałem.Wszyscy uważają, że robale dopiero dwadzieścia pięć lat temu dowie-dzieli się o bitwie, którą przegrali. To uspokaja wyjaśnił Graff. Nawiasem mówiąc, opowiadam ci o rzeczach,o których nie masz prawa wiedzieć, jeśli kiedykolwiek chcesz opuścić Dowództwo MF.To znaczy, zanim skończy się wojna. Jeśli zna mnie pan choć trochę zdenerwował się Ender to wie pan, że potra-fię dochować tajemnicy. Takie są przepisy.Osoby poniżej dwudziestu pięciu lat uważane są za zagroże-nie tajności.To niesprawiedliwość wobec wielu odpowiedzialnych dzieci, ale umożliwiazmniejszenie liczby tych, którym coś mogłoby się wymknąć. Właściwie po co te wszystkie tajemnice? Ponieważ podjęliśmy straszliwe ryzyko i nie chcemy, żeby każda sieć na Ziemi do-myślała się naszych decyzji.Widzisz, gdy tylko mieliśmy działające ansible, zamontowa-liśmy je na naszych najlepszych statkach i wysłaliśmy, żeby zaatakowały system robali. Wiemy, skąd pochodzą? Tak. Więc nie czekamy na Trzecią Inwazję? To my jesteśmy Trzecią Inwazją. My ich atakujemy.Kto by pomyślał.Wszyscy sądzą, że mamy wielką flotę okrę-tów, czekających w rejonie tarczy kometarnej. Ani jednego.Jesteśmy całkiem bezbronni. Co będzie, jeśli wyślą na nas flotę?181 Będziemy martwi.Ale nasze statki nie wykryły żadnego śladu takiej floty. Może zrezygnowali i postanowili zostawić nas w spokoju? Może.Widziałeś filmy.Czy zaryzykowałbyś założenie, że zrezygnowali i zostawiąnas w spokoju?Ender spróbował wyliczyć, ile minęło czasu. I nasze okręty lecą już od siedemdziesięciu lat? Niektóre.A niektóre od trzydziestu albo od dwudziestu.Coraz lepiej operujemyprzestrzenią.Ale każdy statek, który opuścił stocznię, znajduje się w drodze do światarobali albo do jakiejś ich placówki.Wszystkie kosmoloty, z krążownikami i myśliwcamipodpiętymi do brzuchów, są tam, daleko, i zbliżają się.Hamują.Ponieważ są już prawiena miejscu.Pierwsze statki wysłano do najdalszych celów, następne do coraz bliższych.Całkiem niezle wyliczyliśmy czasy.Dotrą na odległość bojową w odstępie kilku miesię-cy jeden od drugiego.Niestety, ich rodzinny system będzie atakował nasz najbardziejprymitywny, przestarzały sprzęt.Mimo wszystko są wystarczająco uzbrojeni mamytrochę sprzętu, którego robale nie widziały jeszcze na oczy. Kiedy osiągną cel? W ciągu najbliższych pięciu lat.W Dowództwie M F wszystko jest przygotowane.Czeka główny ansibl, kontaktujący się z całą flotą inwazyjną; okręty są gotowe do wal-ki.Jedyne, czego nam brakuje, Ender, to kogoś, kto by pokierował bitwą.Kogoś, kto bywiedział, co do diabła zrobić z tymi jednostkami, kiedy już dotrą na miejsce. A jeśli nikt nie wie, co z nimi zrobić? Będziemy robili, co się da, z najlepszym dowódcą, jakiego znajdziemy.Ze mną, pomyślał Ender.Chcą, żeby był gotów w ciągu pięciu lat. Panie pułkowniku, to niemożliwe, żebym był gotów na czas.Graff wzruszył ramionami. Trudno.Będziesz działał, jak umiesz najlepiej.Jeśli nie będziesz gotowy, poradzi-my sobie z tym, co mamy.Te słowa uspokoiły trochę Endera.Ale tylko na chwilę. Tylko że teraz, Ender, nie mamy nikogo.Ender wiedział, że to jeszcze jedna zagrywka Graffa [ Pobierz całość w formacie PDF ]