[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Nie przychodzi ci do głowy, że coś w tym nie gra? Że nie wszystko musi być prawdą? Że to nie mogę być ciągle ja? Zdajesz sobie sprawę, że ja ostatni raz byłam w knajpie przeszło rok temu, w wytwornej restauracji w Europejskim, na rocznicy ślubu mojej przyjaciółki, i później, do tej pory, już ani razu.?!— Nie wygłupiaj się, prywatnie rozmawiamy.— Toteż właśnie! Prywatnie ci mówię, ktoś rozwija nagonkę na mnie na wszystkich frontach.Nie wiem kto, nie wiem dlaczego i nie wiem, o co mu chodzi.Pomóż mi!Jacuś patrzył na mnie z mnóstwem uczuć na twarzy, na pierwszy plan wybijało się niedowierzanie, głębiej widać było naganę, wzgardę, zdumienie i niepewność.Wygrzebał z kieszeni papierosy i zaczął zapalać ustawicznie gasnącą zapalniczką.Pchnęłam ku niemu swoją.— Poważnie mówisz? — spytał podejrzliwie.— Nie robisz mnie w konia?— Jak Boga kocham, nie.Zastanawiałam się nad tym, chociaż przyznaję, że od niedawna, bo wcześniej sobie lekceważyłam.Jest to tak strasznie głupie, że słów mi brak.W dodatku musi to być starannie przemyślana akcja, bo nikt mi nie wierzy, ale weź pod uwagę jedno: nikt znajomy osobiście mnie nigdzie nie widział, wszyscy tylko od kogoś się dowiadują.Z determinacją powtórzyłam mu wszystko, co o sobie słyszałam.Jacuś się żywo zainteresował i dołożył wiedzę własną.Okazało się, że wyrzucili mnie z Wyścigów, gdzie groziłam sankcjami karnymi za niekorzystny dla mnie wynik gonitwy, usunęli z salonu samochodowego, gdzie próbowałam dewastować wystawione pojazdy, elegancko wyprowadzili z gabinetu dyrektora czy prezesa jakiejś spółki handlu nieruchomościami, któremu to prezesowi wmawiałam przekręty finansowe, tyle z wydarzeń wytwornych, ordynarniejsze przytrafiały się na ulicach, na parkingach, w restauracjach i w sklepach.Wszędzie z patologicznym wręcz uporem przedstawiałam się nazwiskiem, imieniem i zawodem, do Jacusia zaś te wieści docierały z racji wspólnego ze mną miejsca pracy.Nic nie mówił, bo i tak był pewien, że się wyprę, co właśnie czynię.— A twój mąż co na to? — spytał bez ceremonii, zakończywszy uroczą relację.— Jest zdenerwowany — odparłam krótko.— Czekaj, czy nigdy się nie zdarzyło, że obydwoje siedzieliśmy akurat dłużej w robocie, a potem usłyszałeś, że w tym samym czasie awanturowałam się gdzieś tam, w banku na przykład? Albo w burdelu?— I to na be, i to na be — zauważył Jacuś filozoficznie — ale jednak różnica istotna.Jak sama wiesz, ja nie przesiaduję w miejscu zatrudnienia bez potrzeby, chyba że mnie trzymają w sądzie.Ale wtedy się nie widzimy.Ty zaś swoje balangi urządzasz raczej wieczorami.Ejże.! — tknęło go nagle.— A ciekawe, że nie nocą! Ani razu nie zaszalałaś do rana, nawet do tego żłobka zgarnęli cię o młodej godzinie! Co ty się tak ograniczasz?— W nocy mój mąż śpi w tym samym pokoju, co ja, nawet na tym samym tapczanie, i wie, czy jestem, czy mnie nie ma.No to sam widzisz.Obliczona jest ta szarża na godziny, które trudno sprawdzić.Ale; gdyby poszukać porządnie, okazałoby się może, że równocześnie byłam widziana w dwóch miejscach naraz i już miałabym punkt zaczepienia.Jacuś kiwał się na krześle, sypiąc dookoła popiół z papierosa i kręcąc głową.— Ale powiem ci prawdę — zdecydował się.— Uwierzę ci dopiero, jak coś takiego wyjdzie, bo dotychczas w każdym szczególe to jesteś ty.Opisują cię z detalami, a ja nawet dociskam, z ciekawości.— Pomóż mi! — zażądałam rozpaczliwie.— Jak?— Dociskaj właśnie.Wygląd, godziny, minuty, miejsca.Ludzi! Kto mnie widział, konkretnie.A ja się już postaram, żeby mnie wszyscy dostrzegali tam, gdzie naprawdę będę.Także w domu, sąsiadów będę zaczepiać! Każę dzwonić do siebie wszystkim znajomym, jeśli podnoszę słuchawkę, to chyba jestem, nie?— Poniekąd racja — przyznał Jacuś i unieruchomił krzesło.— Wiesz, zaciekawiłaś mnie.Dobra, poprowadzę dochodzenie.Złapałam także panią mecenas Strążek.Wyszło mniej więcej to samo, powiedziała jej o mnie znajoma, która z detalami opisała mój wygląd zewnętrzny, zgadzało się idealnie, ponadto, oczywiście, nie omieszkałam się przedstawić.Zaraz potem mój mąż wyjechał na dwa dni do Szwecji, ja zaś pod jego instytucją dałam skromny pokaz emocji w chwili, kiedy ludzie wychodzili z budynku po pracy.Wychodziła także owa Urszulka, stanowiąca mój zasadniczy cel.Wymyślałam jej w formie powszechnie uważanej za obelżywą i wygrażałam pięścią, obiecując przykrości fizyczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]