[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Już teraz widzę, że wyraźnie się na to zanosi.Dacie mi skończyć czy nie? - Damy - zgodził się Janusz.- Stanęłaś na pożywieniu dla dzieci.- A mąż, jeśli chcesz wiedzieć, nie płaci alimentów, bo się uparł, żeby ona do niego wróciła.A ona nie chce i teraz, do diabła, słuchajcie.Pracuje jako kierowniczka ekspedycji na dworcu kolejowym w Białymstoku! Głos Barbary umilkł, a triumf jeszcze rozbrzmiewał w atmosferze.Mąż i alimenty wyleciały Januszowi z głowy.Oblicze Karolka rozjaśniło się nowym zapałem.- Ha! - zakrzyknął ze wzruszeniem.Lesio, dławiąc się niemal, przełknął ostatni kawałek chleba z tuszem.- O muzo! - wyszeptał z uwielbieniem, acz nieco niewyraźnie.- To rozwiązuje sprawę - powiedział Janusz stanowczo.- Jasne, jedyna rzecz.Rąbniemy cały nabój z pociągu!.Odkrywcza myśl Barbary po głębszym rozpatrzeniu okazała się wręcz genialna.Czasu pozostało niewiele, zaledwie osiem dni, wobec czego do opracowania szczegółowego planu działania przystąpiono natychmiast.Nowe, bujne rozkwitające nadzieje wzmogły bystrość umysłów.Karolek przypomniał sobie, iż wśród dalekich krewnych posiada pracownika PKP, który przed wojną bywał nawet kierownikiem pociągów.Od tego to krewniaka zobowiązał się uzyskać już nazajutrz niezbędne informacje.Barbara również na następny dzień zaplanowała podróż do Białegostoku i z powrotem.Janusz postanowił na wszelki wypadek zadzwonić do Henia_złoczyńcy z podstępnym zapytaniem o stan zaawansowania projektu.Trudność wyłoniła się dopiero przy planowaniu szczegółów sposobu wydarcia cennej przesyłki ze szponów strażników, pilnujących jej w wagonie pocztowym.- Nie ulega wątpliwości, że pociąg trzeba zatrzymać i to w szczerym polu - powiedziała stanowczo Barbara.- W biegu ani na stacji nie będziemy napadać.- Wykoleić? - Zainteresował się Janusz.- To zależy, towarowy czy osobowy?.- Osobowy - stwierdził Karolek.- Przypadkiem wiem na pewno.- W takim razie wykolejenie odpada.Bez ofiar w ludziach! Musimy zatrzymać!- Jak? - zdziwił się Lesio z niesmakie.- Ręką machać czy uczepić się z tyłu? - Idiota.Ogień się rozpala na torach i pociąg staje.Impreza musi odbyć się w nocy.Janusz zaczął się zapalać do dzieła.- Pociąg staje, maszynista wysiada, ogląda tory, a my przez ten czas.-.nic nie zdążymy zrobić - wpadła mu w słowa Barbara.- Gdzie ten wagon jest przyczepiony, z tyłu, z przodu, w środku? Karol, wiesz? - Z tego, co wiem, to z przodu - wyznał Karolek z czymś w rodzaju skruchy.- Zaraz za lokomotywą.- No właśnie.Musi być jakieś zamieszanie i musimy mieć trochę czasu.Coś trzeba zrobić, żeby musiał stać dłużej i w ogóle tę całą obsługę trzeba czymś zająć.Nie możemy popełnić pomyłki i rąbnąć byle czego.- Prosta rzecz - powiedział Janusz.- Rozkręci się szyny.Maszynista wysiądzie i ktoś z nas pokaże mu, przed jakim niebezpieczeństwem go wyratował.Zanim coś wykombinują, zdążymy napaść na wszystkie wagony, nie tylko na jeden.- No dobrze, ale jak rozkręcisz szyny, to się wykolei - zaprotestował Lesio.- Może nie zdążyć stanąć, nawet jak zobaczy ognisko.On ma długą drogę hamowania.- To skoczysz mu naprzeciwko z pochodnią.Ze sto metrów przed ogniskiem.Tak się zawsze robi.- A jak ze strażą? Tam są przecież chyba jacyś konwojenci? Uzbrojeni? - Nie wiem, ale się dowiem - powiedział Karolek, który z uwagi na posiadanego krewniaka występował w charakterze eksperta od spraw kolejowych i do niego były kierowane pytania na ten temat.- Złapię go zarazjutro i dowiem się wszystkiego, co tylko się da.Do kontynuowania konferencji przystąpiono nazajutrz wieczorem, natychmiast po powrocie Barbary z Białegostoku.- Znacie mnie jako jednostkę prawdomówną i szlachetną - oświadczyła z pewnym niesmakiem, przybywszy do pracowni wprost z dworca.- Mylicie się.Nałgałam tyle, że starczyłoby dla dywizji oszustów.Henio jest zwyrodnialcem, maltretującym liczne, kolejne żony i działamy na jego prywatną niekorzyść.- Po co to żony? - przerwał z zainteresowaniem Janusz.- O ile wiem, Henio nie ma ani jednej.- Nie szkodzi.Jako mąż jest skończone bydlę.Kuzynkę to bardzo zajęło.Ogólnie biorąc ona jest rewolucyjnie nastawiona, na niekorzyść męża_bydlęcia zrobi wszystko i można na nią liczyć.Dopilnuje, żeby jechało nocnym pociągiem, i zadzwoni od razu, jak tylko to zostanie nadane.W razie czego przetrzyma parę godzin.Sama nie wie, co robi, bo snuła wprawdzie różne przypuszczenia, ale napad nie przyszedł jej do głowy.Karol, twoja kolej.Co załatwiłeś? Karolek odłożył ołówek, wygrzebał z kieszeni kartkę z jakimiś gryzmołami i rozpoczął objaśnienia.Opisawszy szczegółowo zgodnie z uprzednimi przewidywaniami metody przewożenia przesyłek pocztowych i reakcje maszynistów, widzących ogień na torze, zamilkł na chwilę i westchnął ciężko.- Jest jedna trudność - powiedział, głęboko zmartwiony.- Konwojentów zazwyczaj jedzie dwóch, czasem uzbrojeni, czasem nie, różnie bywa, ale nie to jest najgorsze.- A co? - zniecierpliwiła się Barbara.- Mówże wreszcie! - Co może być gorszego niż uzbrojony konwojent? - zdziwiłsię Janusz.- Złe psy wożą czy jak? - Nie, nie to - powiedział Karolek.- Oni są zamknięci od wewnątrz i z zewnątrz tych drzwi nie da się otworzyć.W razie niespodziewanego zatrzymania mają rozkaz nie otwierać.- Nawet jak się zapuka? - spytał Lesio z lekkim roztargnieniem.- Nawet jak zagrasz na trąbie.- To dobrze - powiedziała Barbara w zamyśleniu.- Przestańcie się wygłupiać, bo mnie to rozprasza.Zaraz, a jeżeli im grozi jakieś niebezpieczeństwo? - Jakie niebezpieczeństwo? - Nie wiem, wszystko jedno.Pożaru, wybuchu.zderzenia z innym pociągiem.- To nie wiem, ale chyba mają prawo ratować życie.- Wybuchu? - ożywił się nagle Janusz.- Czekajcie, możemy im zrobić wybuch! - Oszalałeś, jaki wybuch?! Ma nie być ofiar w ludziach! - Nie bój się, nie będzie.Jedyne ofiary to ewentualnie my.Dawajcie tu Włodka, elektryk mi potrzebny! - Zwariował - powiedziała Barbara z dezaprobatą.- Niech sobie robi wybuch, nie wiem jak zresztą, chyba sam pęknie, a ja na wszelki wypadek propunuję obejrzeć te drzwi.Kto tu się na tym trochę zna?.Stefan! Trzeba dookoptować Stefana! - Ale coś ty, mieliśmy utrzymać bezwzględną tajemnicę! Chcesz rozgłosić po całym mieście? - Stefan jest zainteresowany nie mniej niż my.Pary z gęby nie puści.Poza tym myślcie logicznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]