[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Iorek Byrnison spał obok na śniegu, z łbem ułożonym na wielkich łapach, natomiastOjciec Coram był już na nogach, krzątając się z pośpiechem, ale natychmiast gdy zobaczyłPantalaimona, pokuśtykał, by delikatnie obudzić dziewczynkę.Zobaczyła, że nadchodzi, i usiadła wyprostowana.Pragnęła z nim porozmawiać. Ojcze Coramie, wiem już, co oznaczał symbol, którego nie mogłam pojąć!Aletheiometr ciągle powtarzał ptak i nie , co nie miało dla mnie sensu, ponieważznaczyło: nie ma dajmona.Nie rozumiałam, bo sądziłam, że to nie jest możliwe.Ale.O co chodzi? Lyro, przykro mi, że muszę ci to powiedzieć po tym wszystkim, co zrobiłaś, aleniestety chłopiec godzinę temu zmarł.Nie mógł sobie znalezć miejsca, bez przerwy się kręciłi szukał swojej dajmony, pytając, gdzie jest i czy wkrótce wróci.Nie wypuszczał z rąk tegosuchego, starego kawałka ryby, jak gdyby sądził.Och, nie potrafię o tym mówić, dziecko.W końcu jednak zamknął oczy i znieruchomiał.Była to pierwsza chwila, kiedy wyglądałspokojnie, wtedy przypominał wszystkie zmarłe osoby, których dajmony odeszły zgodniez prawami natury.Nasi ludzie próbowali wykopać grób dla chłopca, ale ziemia jest twarda jakskała, więc John Faa nakazał rozpalić ogień i skremować ciało, aby nie stało się łupempadlinożerców.Dziecko kontynuował po chwili byłaś bardzo dzielna, a przy tym zrobiłaś dobryuczynek i jestem z ciebie dumny.Teraz, gdy już wiemy, do jakiej potwornej podłości zdolnisą ci ludzie, jeszcze wyrazniej niż dotąd jawi nam się obowiązek, który musimy spełnić.Tynatomiast powinnaś odpocząć i coś zjeść, ponieważ tak szybko zasnęłaś ubiegłej nocy, że niezdążyłaś się posilić, a przy takiej temperaturze trzeba jeść, inaczej organizm słabnie.Ojciec Coram wyglądał na bardzo zaniepokojonego, kręcił się, układał futra, zaciskałwokół sań liny i usiłował rozplątać psie postronki. Ojcze Coramie, gdzie jest ciało? Czy już zostało spalone? Nie, Lyro, leży tam. Chcę pójść je zobaczyć.Nie mógł jej tego zabronić.Wiedział zresztą, że miała już do czynienia z gorszymirzeczami niż martwe dziecko, i zdawał sobie sprawę z tego, iż ten widok może ją uspokoić.Lyra wraz z Pantalaimonem, spokojnie skaczącym przy jej nodze w postaci zającabielaka, pomaszerowała wzdłuż rzędu sań do miejsca, gdzie kilku mężczyzn stawiało stos.Ciało chłopca przykryte kraciastym kocem leżało obok ścieżki.Dziewczynka klęknęłai podniosła koc rękoma w rękawicach.Jeden z mężczyzn chciał ją powstrzymać, Pozostalijednak potrząsnęli głowami.Podczas gdy Lyra przyglądała się szczupłej, mizernej twarzy zmarłego, zbliżył sięPantalaimon.Dziewczynka zdjęła rękawiczkę i dotknęła gołą dłonią zimnych jak marmuroczu chłopca; Ojciec Coram miał rację: biedny mały Tony Makarios nie różnił się od innychzmarłych istot ludzkich, których dajmony odeszły.Och, gdyby zabrano mi Pantalaimona.pomyślała, po czym przygarnęła go do siebie i bardzo mocno przytuliła.A mały Tony miałjedynie nędzny kawałek.Dziewczynka chciała zobaczyć, gdzie jest ryba.Odsunęła koc.Ryby nie było.Lyra natychmiast wstała, wściekle błyskając oczyma na stojących niedalekomężczyzn. Gdzie jest jego ryba?Spojrzeli zaskoczeni i niepewni, o czym mówi, chociaż niektóre spośród ich dajmonnajwyrazniej zrozumiały pytanie i spoglądały po sobie.Jeden z mężczyzn zaczął się nerwowouśmiechać. Nie ważcie się śmiać! Zabiję was, jeśli będziecie się z niego śmiali! To była jedynarzecz, którą mógł do siebie tulić.Tylko tę starą suszoną rybę miał za dajmona, tylko ją mógłkochać i szanować! Kto mu ją zabrał? Gdzie jest?!Pantalaimon warczał zmieniony teraz w irbisa, niemal identycznego jak dajmonaLorda Asriela, ale dziewczynka tego nie dostrzegała, gdyż myślała tylko o wyrządzonejzmarłemu dziecku krzywdzie. Spokojnie, Lyro powiedział jeden z mężczyzn.Spokojnie, dziecko [ Pobierz całość w formacie PDF ]