RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym już wam mówiłam,że idzie o skarb i, na litość boską, nie mówcie o tym nikomu! Nie powiemy!  zapewnili wszyscy Kacperscy chórem, patrząc na mniedo tego stopnia pytająco, że wręcz musiałam wdać się w bliższe szczegóły. Zginęło to ścierwo już dawno  kontynuowałam relację. Podobno tomy koniecznie mamy go odnalezć, bo klejnot jest jakoby podwójny, my zaś bliz-niaczki i prababcia Karolina uznała to za omen.Szukają tego barachła także po-tomkowie faceta, który uciekł do Ameryki.W tym miejscu Marta podskoczyła. O Boże! Zapomniałam wam powiedzieć! Już wiem, kto kupił Przylesie,nazywa się Gurma, ten Amerykanin, Stanley Gurma.Z jubilerstwem nie ma nicwspólnego, w oponach samochodowych robił, a teraz wraca do Polski, bo wyje-chał stąd już po wojnie, jako dziecko, a tatuś i mamusia, zanim umarli, kazali muwrócić.Tyle się zdążyłam dowiedzieć.Ma żonę i dzieci.129 Przez chwilę gapiłyśmy się na nią tępo.Jeśli wyjechał już po wojnie.He-aston mógł go w ogóle nie znać i znów napotkał przeszkodę, Przylesie zostałonabyte przez obcego człowieka.Musiał się nieszczęsny włamywać! A, niech go diabli wezmą!  rozzłościła się nagle Krystyna. Niech sięwłamuje, aż go skręci, mam go dosyć! Tylko tu go nie wpuszczajcie, a my zatydzień wrócimy.* * *Nasz powrót za tydzień wypadł wielce dramatycznie.Już we wtorek wyszło na jaw, że cholerna Izunia uparła się złapać Pawła.Przytomnie uczepiła się mnie, bo Paweł jej się migał, i wręcz nie mogłam spotkaćsię z nim bez niej.Ciemno w oczach mi się robiło aż do chwili, kiedy, wychodzącz knajpy, ohydna zaraza morowa skręciła nóżkę.Natychmiastowej ulgi nie dozna-łam, przeciwnie, szlag mnie trafił jak stąd do Australii i z powrotem, bo oczy-wiście nikt inny nie mógł jej prowadzić, tylko Paweł.Do domu odwiezć, okładwykonać, do snu ułożyć.On zaś z miganiem pofolgował, jak każdego normal-nego mężczyznę bowiem ruszyły go łezki w pięknych oczkach i ta bezradnośćwdzięczna.Dziw, że od zgrzytania żaden ząb mi się nie złamał.Też jednak nie byłam od macochy i udało mi się powstrzymać go od dalszychzabiegów leczniczych.Nie odbierałam telefonów, kulawa Izunia zatem bała sięryzykować wizytę, skoro mogło mnie nie być w domu.Zwabiłam go do siebiepodstępnie i wówczas wybuchła awantura.Już byłam prawie zdecydowana zastosować się do rady Krystyny w kwestii tejciąży, ale uniemożliwił mi to radykalnie.Zamiast przystąpić do działań przydat-nych, złym głosem poinformował mnie, że chciałby się wreszcie ustabilizować,ożenić i mieć dzieci i nie ma ochoty czekać z tym do póznej starości.Dziecikoniecznie, co najmniej dwie sztuki.Najbardziej, wyznaje to uczciwie, chciał-by ożenić się ze mną, ale wstręty i opory, jakie prezentuję, zaczynają go napeł-niać zniechęceniem, a może nawet nieprzyjemną rozpaczą.Myślał, że jestem teżuczciwa, tymczasem kręcę, po cholerę wybierałam z nim nową kuchnię, skoro niezamierzam z niej korzystać.?! Dla innej baby? A innej babie mój wybór się niespodoba i co wtedy.?Kuchnią mnie lekko ogłuszył.Rzeczywiście, wybierałam jak dla siebie.Niech się zatem wreszcie na coś zdecyduję, bo trzymam go w głupiej niepew-ności, a to jest nie do zniesienia.O co mi chodzi, u diabła?! Bierzmy, do cholery,ten ślub albo on do reszty przestanie wierzyć w jakiekolwiek moje uczucie doniego, bo o tak zwanej miłości nawet wspominać nie warto! Jak wygląda miłość,130 potrafiły mu już pokazać inne kobiety, a on, kretyn, takiego czegoś oczekiwał odemnie.!!!Załamałam się.Niczego nie pragnęłam bardziej niż ślubu z Pawłem, a te innekobiety, to, oczywiście, Izunia.Dorwie go w końcu ta kochająca krowa.Do ołtarzabyłam wleczona rzetelnie, więcej nie mogłam wymagać, ale ciągle czułam w nimtę kretyńską pewność, że główną zaletę dla każdej baby stanowi forsa.Gdybyzbiedniał.! Nie, idiotyzm, nie będę mu przecież życzyć zubożenia, gdybym jasię wzbogaciła.! I Izunia z tą swoją nóżką i milionami. Dobrze, kochanie  powiedziałam z anielską słodyczą.Nie usłyszał.Robię z niego barana, ciągnę ku sobie i odpycham, co za cholerajakaś we mnie tkwi, zatruwam mu życie, zamiast je upiększać.Pomyślałam, że Iza odwaliła niezłą robotę. Dobrze, kochanie!!!  ryknęłam straszliwym głosem.Zatrzymał się nagle w swoim rozpędzie. Co.? Mówię, że dobrze.Zgadzam się.Możemy wziąć ślub. Poważnie mówisz.? Najpoważniej w świecie.Chcę cię za męża, chcę być dobrą żoną i wyobrazsobie, że nawet umiem gotować. Co to ma do rzeczy? Oszalałaś? Nie.Znam życie.Mężczyzna zle karmiony zniechęca się do swojej kobiety,nawet jeśli przedtem kochał ją nad życie.Możemy wziąć ten ślub za dwa miesiące. Wystarczy jeden.Chociaż wolałbym za tydzień. Ja chcę dwa, Pawełku.No dobrze, powiem ci to, co dotychczas ukry-wałam.Mam w perspektywie posag, a ty przecież nie uwierzysz, że cię kochambezinteresownie, jeśli nie przebiję Onassissa.Pieniądze padają na umysł. Zdaje się, że brak pieniędzy pada na umysł bardziej.Nie mów bzdur.Co toma za znaczenie, jak mnie kochasz, nawet gdybyś tylko udawała, że mnie kochasz,udawaj, byle dobrze.No owszem, powiedzmy, że taka, na przykład, Iza udawaćnie musi.W tym miejscu coś mi się zrobiło w sobie..ale wolę ciebie.Miesiąc.Albo, przysięgam Bogu, przestanę ci wierzyć,bo nic z tego zrozumieć nie mogę.Dobra, powiem ci prawdę, zacząłem już miećkretyńskie podejrzenia, wynająłem ludzi i sprawdziłem cię.Jakim sposobem udało mi się nie udusić na poczekaniu, sama nie mogłampojąć.Głosu mi w każdym razie zabrakło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl