[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Och, jakże rychło zemściłbym się na każdej innej! Tak, dla ciebie jednej godzę się przeło-żyć pojednanie nad odwet; a nie sądz, że wstrzymuje mnie najmniejsza wątpliwość, niepew-ność: wiem wszystko.Jesteś w Paryżu od czterech dni; co dzień widywałaś się z Dancenym, i tylko z nim.Dziśnawet drzwi twoje były jeszcze zamknięte; jeżeli mimo to wszedłem, to jedynie dlatego, iżtwemu szwajcarowi nie stało tej pewności siebie, jaką ty posiadasz.Jednakże zapewniłaśmnie, iż pierwszy otrzymam wiadomość o twym przybyciu, przybyciu, którego dnia niby tonie mogłaś mi jeszcze oznaczyć, gdy wiem o tym pisałaś do mnie w wilię wyjazdu.Czyzaprzeczysz faktom, czy spróbujesz się wytłumaczyć? Jedno i drugie jest zarówno niemożli-we; i ja mimo to paktuję z tobą jeszcze! Poznaj w tym swoją władzę: ale wierz mi, poprzestańna tej próbie i nie przeciągaj struny.Znamy się, markizo, niech ci to wystarczy.Powiedziałaś mi, że nie będzie cię jutro cały dzień! Doskonale, jeżeli tak jest w istocie;zgadujesz, że się dowiem prawdy.Ale mam nadzieję, iż wrócisz wieczorem; że zaś jednanienasze dość jest trudne, nie będziemy mieli zbyt wiele czasu na nie aż do rana.Proszę więc owiadomość i oznaczenie miejsca, gdzie się mogą odbyć nasze liczne i obustronne ekspiacje: uciebie czy tam, u n a s? A przede wszystkim koniec z Dancenym.Pomyśl, że od tej chwilito, co było jedynie kaprysem, stałoby się wręcz wyróżnieniem go moim kosztem i na mą nie-korzyść.Nie mam najmniejszej ochoty znosić tego upokorzenia i nie spodziewam się doznaćgo od ciebie.Mam nadzieję, iż ofiara nie będzie zbyt ciężka.Ale gdyby cię to nawet miało coś koszto-wać, zdaje mi się, że ja dałem dosyć piękny przykład? %7łe urocza i kochająca kobieta, istnieją-ca jedynie dla mnie, umierająca może w tej chwili z miłości żalu, warta jest młodego ucznia-ka, któremu, mogę przyznać, nie zbywa urody i wdzięku, ale który ostatecznie jest jeszczesmarkaczem.Do widzenia, markizo; nie mówię nic o mych uczuciach dla ciebie.Wolę w tej chwili niezastanawiać się zbytnio nad nimi.Czekam odpowiedzi.Pomnij, że im łatwiej ci zatrzeć w mej185pamięci zniewagę, tym bardziej odmowa z tej strony, prosta odwłoka nawet, wyryłaby ją wmym sercu niezatartymi głoskami.Paryż, 3 grudnia 17**LIST CLIIMarkiza de Merteuil do wicehrabiego de ValmontMiejże trochę względów, wicehrabio, i oszczędzaj lękliwą kobietę! Zmiażdżyłeś mniegrozbą, iż mogę ściągnąć na siebie twoje oburzenie, a cóż dopiero zemstę! Tym bardziej, żejak wiesz, gdybyś ty mi wypłatał takie szelmostwo, niepodobna byłoby mi go odpłacić.Mo-głabym rozgłosić najwyżej to i owo: ale cóż stąd? Nie naruszyłoby to przecie w niczymświetności ani bezpieczeństwa twojej egzystencji.W istocie, czegóż miałbyś się obawiać? %7łebędziesz zmuszony wyjechać, o ile zostawią ci czas na to? Ba, czyż nie można żyć za granicą,tak samo jak tutaj? Razem wziąwszy, byle dwór francuski zostawił cię w spokoju na tymdworze, przy którym byś się schronił, byłoby to jedynie dla ciebie zmianą pola tryumfów.Potej próbie przywrócenia ci zimnej krwi niniejszymi paroma uwagami, wracam do naszejsprawy.Czy wiesz, wicehrabio, czemu nigdy nie chciałam wyjść powtórnie za mąż? Z pewnościąnie z braku korzystnych partii; jedynie, aby nikt nie miał prawa wtrącać się do mych czynno-ści.Nawet nie z obawy o moją swobodę, tę zawsze umiałabym wywalczyć: ot, po prostu,chciałam oszukiwać dla przyjemności, nie z musu.I oto ty mi piszesz list najbardziej mężow-ski, jaki można sobie wyobrazić.Prawisz mi o winach i o przebaczeniu! W jaki sposób możnauchybić temu, komu się nie jest nic winną? Tego doprawdy nie umiem pojąć!I o cóż idzie? Zastałeś mnie u Danceny ego i to ci się nie podobało? Doskonale! Ale cóż zawnioski? Albo że to wynik przypadku, jak ci mówiłam, albo też mojej woli, jak nie mówiłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]