[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.60 Jestem o tym przekonany rzekł inspektor. Ma pani masę pracy, żeby nakar-mić i dostarczyć rozrywki swoim chłopcom podczas tych wakacji.Kiedy wracają doszkoły? Pojutrze. Mam nadzieję, że dobrze pani wypocznie. Zamierzam naprawdę poleniuchować.Młody mężczyzna, który siedząc w milczeniu robił notatki, zaskoczył ją trochę nie-spodziewaną uwagą. Powinna pani wziąć jedną z tych dziewcząt z zagranicy powiedział. Tych aupair, jak je nazywają.Najmują się do posług w zamian za naukę angielskiego. Mogłabym spróbować zastanowiła się pani Ramsay choć uważam, że z tymiobcokrajowcami mogą być kłopoty.Mąż śmieje się ze mnie.A on, oczywiście, wie naten temat więcej niż ja.Nie jezdziłam za granicę tak często, jak on. Właśnie wyjechał? spytał Hardcastle. Tak, do Szwecji, na początku sierpnia.Jest inżynierem konstruktorem.Szkoda,że musiał wyjechać właśnie na początku wakacji.Tak dobrze radzi sobie z dziećmi.Naprawdę bardziej lubi bawić się kolejką elektryczną, niż synowie.Czasem tory, stacjerozrządowe i inne rzeczy przechodzą do hallu i drugiego pokoju.Trudno nie potknąćsię o nie. Potrząsnęła głową. Mężczyzni, to takie duże dzieci powiedziała po-błażliwie. Kiedy spodziewa się pani męża? Nigdy nie wiem westchnęła. To takie& kłopotliwe westchnęła głosemlekko drżącym.Colin przyjrzał się jej uważnie. Nie będziemy zabierać pani czasu. Hardcastle wstał. Może chłopcy pokażąnam ogród?Bill i Ted czekali w hallu i natychmiast przyjęli propozycję. Oczywiście to nie jest bardzo duży ogród rzekł Bili przepraszająco.Zrobiono coś niecoś dla utrzymania ogrodu w porządku.Jedną stronę obsadzonodaliami i michałkami.Potem był mały trawnik, trochę nierówno przystrzyżony.Zcieżkiwymagały gracowania, wokół leżały modele samolotów, pistolety kosmonautów i inneokazy techniki, lekko podniszczone.Na końcu ogrodu rosła jabłoń z apetycznie wyglą-dającymi, czerwonymi jabłkami.Obok widać było gruszę. To właśnie jest to powiedział Ted, wskazując przestrzeń między jabłonią a gro-sza, w której widać było wyraznie tył domu panny Pebmarsh. To jest numer 19, gdziezdarzyło się morderstwo. Macie zupełnie dobry widok na ten dom rzekł inspektor. Jeszcze lepszychyba z górnych okien. To prawda odparł Bili. Gdybyśmy tylko patrzyli wczoraj, mogliśmy coś zo-61baczyć.Ale nie patrzyliśmy. Byliśmy w kinie rzekł Ted. Czy były odciski palców? spytał Bili. Nie takie, które by nam pomogły.Wychodziliście wczoraj do ogrodu? O tak, od czasu do czasu.Przez cały ranek.Ale niczego nie widzieliśmy ani nie sły-szeliśmy. Gdybyśmy byli w domu po południu, mogliśmy usłyszeć okropne krzyki po-wiedział tęsknie Ted. Tam były okropne krzyki. Znacie pannę Pebmarsh, panią, która jest właścicielką tamtego domu?Chłopcy popatrzyli na siebie i przytaknęli. Ona jest ślepa rzekł Ted ale potrafi chodzić po ogrodzie.I nie musi chodzićz laską.Kiedyś odrzuciła nam piłkę.Była całkiem miła. Nie widzieliście jej wczoraj?Potrząsnęli głowami. Nie mogliśmy zobaczyć jej rano.Zawsze wychodzi wyjaśnił Bili. Do ogroduidzie zwykle po herbacie.Colin odkrył wąż do polewania, podłączony do kranu w domu.Przeciągnięty byłprzez ogród i leżał w rogu, koło gruszy. Nie wiedziałem, że drzewa wymagają podlewania zauważył. Ach, to Bill wydawał się lekko zakłopotany. Ale ciągnął Colin gdybyście wlezli na to drzewo popatrzył na chłopcówi nagle uśmiechnął się strumień wody byłby wystarczająco silny, żeby zabawić sięz kotem, co?Chłopcy przesuwali nogami żwir i nie patrzyli na Colina. To właśnie robiliście, prawda? No powiedział Bili kotom nie robi to krzywdy.To nie to samo co proca. Kiedyś pewnie używaliście procy. Właściwie nie odparł Ted. Nigdy nie trafiliśmy. W każdym razie macie trochę uciechy z tym wężem, a potem przychodzi paniHemming i skarży się. Ona zawsze narzeka. Wchodziliście kiedyś przez jej płot? Nie przez ten drut tutaj rzekł nieopatrznie Ted. Ale dostawaliście się czasem do jej ogrodu, co? Jak to robiliście? Można wejść przez tę siatkę do panny Pebmarsh.Potem dołem, po prawej stroniemożna przecisnąć się przez żywopłot do ogrodu pani Hemming.Jest dziura w płocie. Nie potrafisz się zamknąć, durniu? fuknął Bili. Przypuszczam, że szukaliście śladów morderstwa rzekł Hardcastle.62Chłopcy popatrzyli na siebie. Założę się, że kiedy wróciliście z kina i usłyszeliście o morderstwie, weszliścieprzez ogrodzenie do ogrodu nr 19 i rozejrzeliście się trochę. Noo& Bili przerwał przezornie. Możliwe, że znalezliście coś, co my przegapiliśmy.Jeżeli macie& ee& ten zbiórśladów, byłbym zobowiązany, gdybyście go pokazali.Bili zastanowił się. Przynieś, Ted.Ted posłusznie pobiegł. Boję się, że nie mamy nic ważnego.My tylko udawaliśmy.Patrzył na inspektora niespokojnie. Doskonale cię rozumiem.Większa część pracy policji polega na tym.Masa roz-czarowań pocieszył go inspektor.Przybiegł Ted.Przyniósł węzełek z brudnej chusteczki do nosa, w którym coś brzę-czało.Hardcastle rozwinął go i wysypał zawartość [ Pobierz całość w formacie PDF ]