[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To najnowszy kolor na wiosnę.- W różowym wyglądam jak wyblakła - oznajmiła mama Danielle.- A przede wszystkim Lisa jeszcze musi go do całej sprawy namówić.On powtarza, że mogą sobie po prostu razem mieszkać.Matka Lindsay podniosła Barbie Romantyczną Pannę Młodą i zaczęła poprawiać jej bufiaste rękawy.- Zawsze powtarzam, że po tym wariacie Matthew nigdy ponownie nie wyjdę za mąż - powiedziała.- Ale nie wiem, ostatnio czułam coś w rodzaju.nie wiem.Świądu? - pomyślałam.Zadzwonił telefon, Gina poszła do sypialni odebrać.Z kuchni rozległ się pisk i wszyscy tam ruszyli, by wzmacniać samoocenę.Podniosłam Barbie Romantyczną Pannę Młodą i popatrzyłam z podziwem na tiulowe pączki róż i białe falbanki.Mania Barbie nie powinna trwać dłużej niż dwa sezony.Nawet lalka Shirley Tempie była szałem tylko przez trzy sezony.A jednak Barbie bardzo się posunęła w latach.Ma już trzydziestkę.Nawet obecnie, w czasach feminizmu i neutralnego płciowo wychowania dzieci, święciła triumfy jak nigdy dotąd.Stanowiłaby idealny obiekt do studiów, co wywołuje manie, lecz nie byłam pewna, czy chcę to wiedzieć.Barbie to jedna z tych manii, których powszechność każe ci tracić wszelką wiarę w ród ludzki.Gina wyszła z sypialni.- Do ciebie.- Była wyraźnie zaintrygowana.- Możesz odebrać tam w pokoju.Odłożyłam Barbie Romantyczną Pannę Młodą i wstałam.- To moje urodziny! - wrzeszczała Brittany.- Ależ Peyton - mówiła mama Lindsay - jak twórczo potrafisz wykorzystać mrożony jogurt.Gina pośpieszyła do kuchni.Weszłam do sypialni.Fiołkowy wystrój, bezprzewodowy fioletowy telefon.Podniosłam go.- Czołem - odezwał się Billy Ray.- Zgadujesz, skąd dzwonię?- Kto ci powiedział, że tu jestem?- Zadzwoniłem do HiTeku i twoja asystentka mnie poinformowała.- Flip podała ci numer? Właściwy? - spytałam.- Nie wiem, jak ona ma na imię.Głos chrypiący.Bardzo kaszle.Shirl.Na pewno wklepywała do mojego komputera kolejną porcję danych Alicji.- Więc tak, posłuchaj, właśnie jadę przez Góry Skaliste i.zostań tam, zaraz będzie tunel.Zadzwonię, jak tylko przejadę.Usłyszałam brzęczenie, potem pstryknięcie.Odłożyłam telefon i usiadłam na fiołkowym łóżku Giny.Zastanawiałam się, jak Billy Ray załatwia pracę na farmie, skoro nigdy tam nie przebywa, i dumałam sobie, co takiego atrakcyjnego jest w Barbie.Częściowo polegało to chyba na tym, że lalka wchłaniała pojawiające się w ciągu tych lat inne manie.W połowie lat sześćdziesiątych Barbie miała prasowane włosy i ręcznie szyte stroje hippisowskie, w siedemdziesiątych - babcine suknie, w osiemdziesiątych - trykoty i getry.Obecnie istnieje Barbie astronautka, Barbie menedżer i nawet lekarka, choć trudno sobie wyobrazić, żeby Barbie prze-brnęła pomyślnie przez podstawówkę, nie mówiąc już o akademii medycznej.Billy Ray prawdopodobnie o mnie zapomniał, mama Pey-ton widocznie też, gdyż otworzyła drzwi, mówiąc:-.zarządzam ci teraz pauzę, dopóki się nie zdecydujesz nawiązać przyjaznych stosunków z rówieśnicami - i wprowadziła Peyton pokrytą mrożonym jogurtem.Nie zauważyły mnie, zwłaszcza Peyton.Zaczerwieniona, rzuciła się na drzwi i skamlała, a gdy pojęła, że to nic nie pomoże, schyliła się pod łóżko i wyciągnęła blok rysunkowy i kredki.Usiadła po turecku na podłodze, otworzyła pudełko z kredkami, wybrała różową i zaczęła rysować.- Cześć! - Z zadowoleniem zobaczyłam, że podskoczyła na pół metra.- Co robisz?- W czasie pauzy nie wolno rozmawiać - rzekła tonem niezwykle karnej dziewczynki.Nie wolno też rysować, pomyślałam, pragnąc, by Billy Ray sobie przypomniał, że ma do mnie zadzwonić.Wybrała zieloną kredkę i pochyliła się nad blokiem, mażąc z przejęciem.Przeniosłam telefon na drugą stronę łóżka, by widzieć obrazek.- Co rysujesz? Motyla? - zapytałam.Wywróciła oczyma.- Nie.To opowiadanie.- Opowiadanie? - Przechyliłam głowę, by lepiej widzieć rysunek.- O czym?- O Barbie.Westchnęła - sobowtór Flip - i wybrała jasnoniebieską kredkę.Dlaczego tylko okropne rzeczy stają się maniami? - pomyślałam.Wywracanie oczyma, Barbie, pudding chlebowy.Dlaczego nie sernik wiedeński albo samodzielne myślenie?Spojrzałam uważniej na rysunek.Bardziej przypominał wykres Mandelbrota niż opowiadanie.Jakaś mapa, a może schemat, rządki lawendowych gwiazdek i różowych zygzaków przecinały się na papierze.Widocznie Peyton pracowała nad tym podczas wielu pauz.- Co to jest? - Wskazałam fioletowe zygzaki.- Morze.- Położyła blok i kredki na mych kolanach.- Barbie pojechała do swego domu na plaży Malibu.- Narysowała falistą niebieską linię nad zygzakami.- To bardzo daleko.Musieli pojechać jej jaguarem.- I to właśnie jest ta linia? - Dotknęłam palcem niebieskich fal.- Nie - odparła zirytowana, że jej przerywam.- To żeby pokazać, w co jest ubrana.Widzisz, jak ona jedzie do domku na plaży Malibu, wkłada niebieski kapelusz.Więc wszyscy przyjechali do domku na plaży Malibu.- Prowadziła po kartce ołówek jak lalkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]