RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poniżej przeszywały lasek małe grudki ołowiu w stalowych koszulkach, pędząc z szybkością znacznie przewyższającą prędkość dźwięku.Było wielu rannych i zabitych.Zdarza się.Potem ostrzał ustał i ukryty Niemiec z megafonem powiedział Amerykanom, żeby złożyli broń i wyszli z lasku z rękami na karku, gdyż w przeciwnym razie wznowią ostrzał i nie przerwą go, dopóki w lasku pozostanie choć jedna żywa dusza.Amerykanie złożyli więc broń i wyszli z lasku z rękami na karku, gdyż chcieli jeszcze pożyć, jeśli to tylko możliwe.* * *Billy przeniósł się w czasie z powrotem do szpitala dla weteranów wojennych.Miał głowę pod kołdrą.Na zewnątrz panowała cisza.– Czy moja matka poszła? – spytał Billy.– Tak.Billy zerknął spod kołdry.Na krześle dla odwiedzających siedziała teraz jego narzeczona.Nazywała się Walencja Merble.Była córką właściciela Szkoły Optyki w Ilium.Była bogata.I była zwalista jak stodoła, gdyż nie mogła przestać jeść.Teraz też jadła batonik pod nazwą “Trzej Muszkieterowie".Miała trójogniskowe okulary w wymyślnej oprawce wysadzanej sztucznymi diamentami.Ich błyskom odpowiadał echem błysk prawdziwego brylantu w zaręczynowym pierścionku.Brylant ten został ubezpieczony na sumę tysiąca ośmiuset dolarów.Billy znalazł go w Niemczech.Był to jego łup wojenny.Billy wcale nie chciał żenić się z brzydką Walencją.Była jednym z objawów jego choroby.Wiedział, że traci zmysły, kiedy usłyszał, jak się jej oświadcza i błaga, aby przyjęła pierścionek z brylantem i została jego towarzyszką do końca życia.* * *– Jak się masz? – pozdrowił ją Billy, a zapytany, czy chce cukierka, odpowiedział: – Nie, dziękuję.Potem spytała go, jak się czuje, na co powiedział:– Dziękuję, znacznie lepiej.Zapewniała, że w Szkole Optyki wszyscy martwią się o niego i mają nadzieję, że wkrótce wyzdrowieje, na co Billy odrzekł:– Jak ich zobaczysz, pozdrów ich ode mnie.Obiecała, że pozdrowi.* * *Potem spytała, czy chciałby, żeby mu coś przynieść do szpitala.– Nie – powiedział.– Mam wszystko, czego mi potrzeba.– Może jakieś książki? – spytała Walencja.– Leżę obok jednej z największych prywatnych bibliotek świata – odpowiedział Billy, mając na myśli zbiory fantastyki naukowej Eliota Rosewatera.Rosewater leżał w sąsiednim łóżku z książką i Billy wciągnął go do rozmowy, pytając, co teraz czyta.Rosewater odpowiedział, że jest to Ewangelia z Kosmosu Kilgore'a Trouta.Była to historia przybysza z Kosmosu, nawiasem mówiąc bardzo podobnego z wyglądu do Tralfamadorczyków.Przybysz prowadził poważne badania chcąc w miarę możności wyjaśnić, dlaczego chrześcijanie wykazują taką skłonność do okrucieństwa.Doszedł do wniosku, że przynajmniej częściowo wynika to z niedbałej konstrukcji fabularnej Nowego Testamentu.Przybysz zakładał, że zamiarem Ewangelii było między innymi nauczenie ludzi miłosierdzia, nawet dla najnędzniejszych z nędznych.Tymczasem wymowa Ewangelii była taka:Zanim kogoś zabijecie, upewnijcie się, czy nie ma on zbyt mocnych pleców.Zdarza, się.* * *Brakiem wszystkich opowieści o Chrystusie, twierdził ów przybysz z Kosmosu, jest to, że Chrystus, który nie prezentował się zbyt okazale, był w rzeczywistości Synem Najpotężniejszej Istoty Wszechświata.Czytelnicy wiedzieli o tym od początku, toteż kiedy dochodzili do sceny ukrzyżowania, myśleli sobie to, co Rosewater odczytał na głos:O rany, też wybrali sobie faceta do linczowania!Za tą myślą jak cień szła inna: są inni faceci, których można linczować.Jacy? Tacy, którzy nie mają pleców.Zdarza się.* * *Przybysz z Kosmosu podarował Ziemianom nową Ewangelię.Jezus był w niej naprawdę nikim i stał ością w gardle wielu facetom, którzy mieli znacznie lepsze plecy niż on.Mimo to nadal głosił wszystkie te cudowne i zagadkowe rzeczy, które znamy z innych Ewangelii.Tak więc pewnego dnia ludzie zabawili się, przybijając go do krzyża i wkopując ten krzyż w ziemię.Uczestnicy linczu byli przekonani, że sprawa nie wywoła żadnych następstw.Czytelnik powinien być również o tym przekonany, ponieważ nowa Ewangelia podkreślała przy każdej okazji, że Jezus był nikim.I nagle, na chwilę przed śmiercią tego włóczęgi, rozwarły się niebiosa wśród grzmotów i błyskawic i rozległ się głos Boga.Bóg powiedział ludziom, że adoptuje tego włóczęgę, czyniąc go swoim synem i dając mu wszelką władzę i przywileje Syna Stwórcy Wszechświata na wsze czasy.I powiedział Bóg, że od tej chwili będzie karał okrutnie każdego, kto spróbuje znęcać się nad jakimś biedakiem, który nie ma pleców.* * *Narzeczona Billy'ego skończyła jeść “Trzech Muszkieterów" i zabrała się do “Drogi Mlecznej".– Dajmy spokój książkom – powiedział Rosewater, rzucając tę, o której mówił, pod łóżko.– Do diabła z książkami.– Ta wygląda na interesującą – wtrąciła Walencja.– Jezu, gdyby tylko ten Kilgore Trout umiał pisać! – westchnął Rosewater.I miał rację: brak sławy Kilgore'a Trouta był całkowicie zasłużony.Proza w jego wykonaniu budziła grozę.Miał tylko dobre pomysły.* * *– Myślę, że ten Trout nigdy nie był za granicą – kontynuował Rosewater.– Mój Boże, pisze stale o Ziemianach, a wszyscy ci jego Ziemianie są po prostu Amerykanami.Tymczasem na świecie prawie nikt nie jest Amerykaninem.– A gdzie on mieszka? – spytała Walencja.– Nikt tego nie wie – odpowiedział Rosewater.– Wydaje mi się, że jestem jedynym człowiekiem, który w ogóle wie o jego istnieniu.Każda z jego książek ukazywała się w innym wydawnictwie i za każdym razem, kiedy pisałem do niego na adres wydawcy, list wracał, ponieważ okazywało się, że wydawca zbankrutował.Rosewater zmienił temat i wyraził podziw dla zaręczynowego pierścionka Walencji.– Dziękuję – powiedziała Walencja i podsunęła pierścionek Rosewaterowi, żeby mógł go lepiej obejrzeć.– Billy zdobył ten brylant na wojnie.– Dlatego właśnie wojny są takie pociągające – powiedział Rosewater.– Absolutnie każdy znajdzie tam coś dla siebie.Co zaś do miejsca zamieszkania Kilgore'a Trouta, to żył on otoczony pogardą i lekceważeniem w Ilium, rodzinnym mieście Billy'ego.Billy pozna go w przyszłości osobiście.* * *– Billy.– odezwała się Walencja Merble.– Hm?– Czy chcesz porozmawiać na temat wzoru naszych srebrnych nakryć?– Oczywiście.– Waham się pomiędzy Królem Duńskim a Pnącą Różą.– Pnąca Róża – powiedział Billy.– Nie powinniśmy decydować zbyt pochopnie – powiedziała Walencja.– Pamiętaj, że wybieramy coś na całe życie.Billy obejrzał fotografie.– Król Duński – powiedział.– Blask Księżyca jest także piękny.– Tak, to prawda – powiedział Billy Pilgrim.* * *I przeniósł się w czasie do ogrodu zoologicznego na Tralfamadorii.Miał czterdzieści cztery lata i był wystawiony na pokaz pod kopułą geodezyjną.Leżał na kanapie, do której przywykł w czasie podróży kosmicznej.Był nagi.Tralfamadorczycy chcieli widzieć jego ciało w całej okazałości.Tysiące ich stały na zewnątrz, wyciągając swoje małe rączki, aby móc go lepiej zobaczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl