RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ENONA samaWszystkom zdeptała dla niej, wszystko poświęciłam:I oto mi nagroda! Mam, co zasłużyłam.352 AKT PITYSCENA PIERWSZAH i p o l i t, A r y c j a, I s m e n aARYCJAJak to! W tak strasznej próbie książę milczeć będzie?Ojca, który cię kocha, pozostawisz w błędzie?Okrutny! Jeśli mimo łzy me i błaganieGodzisz się bez wysiłku na nasze rozstanie,Jedz więc; porzuć Arycję smętną, Hipolicie,Ale przynajmniej, jadąc, upewnij swe życie,Broń czci swej od potwarzy, co hańbą cię znaczy,I zmuś ojca, niech modły swe odwołać raczy.Jest czas jeszcze.Dlaczego, przez jaką swawolę,Potwarczyni zostawić pragniesz wolne pole?Objaśnij Tezeusza.HIPOLITCóż więcej mi czynić?Miałżem, dobywszy na jaw straszną tajemnicę,Szpetnym rumieńcem wstydu ojca splamić lice?Ciebie jedną mych nieszczęść powiernicą robię,Serce me bogom jeno otwarte i tobie.Nie mogłem tobie ukryć  osądz miłość moją Tego, co myśli nawet rozważać się boją.Ale bacz na zaklęcie, jakim cię związałem,Zapomnij, jeśli zdołasz, wszystko, coć wyznałem,I niechaj nigdy, pani, z ust twoich dziewiczychNie przeniknie opowieść tych przygód zbrodniczych.Na bogów sprawiedliwych zdajmy się z ufnością;Ich to sprawą, by ująć się za niewinnością:A Fedra, co mnie zgubić pragnęła niegodnie,Wcześniej lub pózniej znajdzie karę za swe zbrodnie.To jedyny wzgląd, który racz, proszę, zachować.Poza tym dziś nam wolno wszystkiego próbować,Petów krzywdzących zrzucić staraj się niewolę;Uchodz stąd ze mną, zechciej podzielić mą dolę;Wyrwij się z miejsc złowrogich i pełnych sromoty,Gdzie czystego oddechu nie masz już dla cnoty.Uchodz, pani, co rychlej, korzystając śmiało353 Z zamętu, jaki wstrząsa dziś Trezeną całą.Mogę ci do ucieczki zapewnić sposoby,Mnie jedynie za stróża masz jeszcze tej doby.Na potężnych obrońcach w Grecji nam nie zbywa,Argos nam dłoń podaje, Sparta nas przyzywa.Wszystkich przyjaciół skupi słuszna nasza sprawa:Nie pozwólmy, by Fedra, depcąc święte prawa,Ojczystą niwę dla się zagarniała żyznąI syna swego naszą stroiła puścizną.Sposobność piękna, piękne przed nami zadanie.Jakiż lęk cię wstrzymuje, mów, skąd to wahanie?Wszak jedynie twe dobro bodzcem mego kroku:Gdym ja cały z płomienia, skąd ten lód w twym oku?Czy dola ma wygnańcza lękiem cię zmroziła?ARYCJAZ jakimż szczęściem bym takie wygnanie dzieliła!Z jakąż rozkoszą, panie, żyjąc przy twym bokuWyrzekłabym się reszty śmiertelnych widoku!Ale zanim nas węzeł tak słodki nie spoi,Mogęż uchodzić z tobą, nie depcąc czci swojej?To wiem, iż bez uszczerbku dla mego imieniaWolno mi z rąk Tezeja szukać wybawienia.Inna rzecz dla rodziców jest powolność święta,A inna znów tyranii zerwać wrogie pęta.Lecz ty mnie kochasz, panie, i słuszna obawa.HIPOLITNie, nie, zbyt mi jest drogą twoja dobra sława.Szlachetniejszym pragnieniem czucia moje płoną:Uchodz z rąk wrogów, ale pod męża osłoną.Wolni w nieszczęściach naszych, gdy niebo tak każe,Sami, gdy zechcem, możem stanąć przed ołtarze.Serc związkom blask pochodni nie przymnaża ceny:Wśród odwiecznych grobowców, tam u bram Trezeny,Gdzie zewłok przodków moich dostojnych spoczywa,Jest świątynia łamiącym przysięgę straszliwa.Nikt tam śmiertelny kląć się nie odważy lekko,A zdrajca kary swojej nie szuka daleko;Lękając się na miejscu ponieść pewną zgubę,%7ładen kłamca nie waży zdać się na tę próbę.Tam, gdy zechcesz, miłości naszej wiekuistejPójdziemy ślub nawzajem złożyć uroczysty.Bóg w tej świątyni czczony świadkiem naszym będzie;Uprosimy go, by ojca zastąpił w tym względzie.Przysięgę najświętszymi potwierdzę imionyCzystej dziewicy Diany, dostojnej Junony;Wszyscy bogowie wreszcie, tkliwości mej świadki,Poręczą uczuć moich najczystsze zadatki.354 ARYCJAKról idzie; uchodz, książę; w drogę, w imię boże!Ja ledwie o chwil parę zamiar swój odłożę.Spiesz i zostaw mi kogoś, by w najbliższej dobieTrwożne me kroki powiódł co rychlej ku tobie.SCENA DRUGAT e z e u s z, A r y c j a, I s m e n aTEZEUSZBoże, rozprósz mym oczom mroków otchłań ciemnąI spraw, niech prawdy wreszcie nie szukam daremno!ARYCJAMyśl o wszystkim, Ismeno, i wnet bądz gotowa.SCENA TRZECIAT e z e u s z, A r y c j aTEZEUSZPobladłaś, pani, stoisz przede mną bez słowa;Mów, w tym miejscu, przy tobie, co Hipolit robił?ARYCJADo wiecznego rozstania, panie, się sposobił.TEZEUSZTyś pierwsza hardość jego pokonać umiałaI z pierwszych jego westchnień tobie rośnie chwała.ARYCJATak, panie, poznaj prawdę, którejś sobie życzył:Twej niesłusznej niechęci syn nie odziedziczył,Nie jako do zbrodniarki odnosił się do mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl