[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Jeżeli uważają, że rycerze Jedi są takimi samymi wojownikami jak oni, będą oczekiwali, że staniemy z nimi do walki.Widoczny na hologramie Han kiwnął głową.- Ja też tak sądzę - powiedział.- Wyzywają rycerzy Jedi.Bylibyście głupcami, gdybyście się zgodzili.Zwłaszcza teraz, gdy wiecie, że na was czekają.- Mamy pozwolić, żeby wymordowali wszystkich uchodźców? -W podnieceniu dotychczasowej dyskusji spokojny głos Jacena zabrzmiał niezwykle cicho.Młody Jedi odwrócił się do Anakina i Tahiri.- Jeżeli damy się sprowokować i zaczniemy wymachiwać świetlnymi mieczami, tylko spowodujemy śmierć wielu innych istot.Anakin spiorunował go spojrzeniem.Ostatnio często mu się to zdarzało, ilekroć rozmawiał ze starszym bratem.- Możesz stać na uboczu, czekać i tylko obserwować.- zaczął.Jacen przerwał mu uniesioną ręką.- Pozwól mi skończyć, Anakinie.Chcę tylko podkreślić, że żadnego z tych sposobów nie uważam za dobry.- Powiódł spojrzeniem po twarzach pozostałych uczestników narady.- Jeżeli podejmiemy walkę, Yuuzhan Vongowie zabiją więcej niewinnych istot.A jeżeli się nie zgodzimy, tak czy owak ich zamordują.Nie wolno nam pozwolić ani na jedno, ani na drugie.Rycerze Jedi powinni być obrońcami życia w galaktyce.- Co chcesz przez to powiedzieć, Jacenie? - żachnął się jego ojciec.- Że rycerze Jedi powinni się poddać? - Zamknął oczy i skrzywił się, jakby go coś zabolało.- Powiedz mi, że chodziło ci o coś innego.- Nikt nie zamierza się poddawać, Hanie - zapewnił go Luke.Dobrze wiedział, co Han czuje.Prawdę mówiąc, podzielał jego niepokój.Ze wszystkich młodych rycerzy Jedi, którzy przybyli do Zaćmienia, Jacen miał chyba najbardziej filozoficzne podejście do życia.Poważnie traktował paradoksalną teorię, w myśl której niekiedy trzeba było coś zniszczyć, aby ocalić od zagłady coś innego.Luke wiedział, że niepokój siostrzeńca wynika z koszmarnej wizji, jaką młody Jedi miał kiedyś na Duro.Jacen zobaczył wówczas, jak galaktyka ześlizguje się w objęcia ciemności, a sam nie mógł zrobić nic, żeby ją powstrzymać.Obawiając się, że cokolwiek uczyni, tylko przyspieszy tempo zagłady, młody człowiek na jakiś czas całkowicie wyrzekł się władania Mocą.Kiedy jednak śmiertelne niebezpieczeństwo zagroziło jego matce, zmienił zdanie i posłużył się Mocą bez wahania.Mimo to nadal nie był pewien, czy postąpił słusznie.Czasami ogarniały go wątpliwości i wtedy znów się wahał, czy jednak nie powinien powstrzymać się od działania.W pewnym sensie jego sytuacja była równie trudna jak ta, która mogła niedługo zachęcić Alemę do wkroczenia na niebezpieczną ścieżkę.- Nikt nie zamierza się poddawać - powtórzył mistrz Jedi.- Nie dopuścimy tylko, aby Yuuzhan Vongowie zmusili nas do walki, zanim się przygotujemy.- Odwrócił się do Danni i Cilghal.- Czy Program Zaćmienie przyniósł jakiekolwiek rezultaty?Danni pokręciła głową.- Na razie nie - powiedziała.- Przeglądając hologramy, możemy stwierdzić, skąd yuuzhański yammosk kieruje ruchami swoich flot i wojowników.Nie mamy jednak pojęcia, w jaki sposób przesyła rozkazy.Prawdopodobnie potrzebujemy na to więcej czasu.Luke przeniósł pytające spojrzenie na Cilghal.- A villipy? - zapytał.- Obawiam się, że naukowcy z mojej grupy poczynili jeszcze mniejsze postępy - przyznała ponuro Kalamarianka.- Wygląda na to, że Yuuzhan Vongowie przestali posługiwać się przechwyconymi przez nas villipami i jedyne, co nam pozostaje, to sekcja.Na razie nie mamy pojęcia, jakim cudem stworzenia przesyłają obrazy.Luke kiwnął głową jednej i drugiej.- Jeszcze za wcześnie, aby spodziewać się czegoś konkretnego -podsumował.- Wasze badania muszą jednak w końcu przynieść jakieś wyniki.- Odwrócił się do pozostałych uczestników narady.Wśród mniej więcej pięćdziesięciorga istot znajdowali się także Mara, mały Ben i prawie dwudziestu ochotników, którzy nie wykazywali wrażliwości na oddziaływanie Mocy.- Jeszcze nie wiemy, jaką ścieżką podążymy, ale jednego jestem pewien.Okazalibyśmy się głupcami, gdybyśmy pozwolili, aby Yuuzhan Vongowie wciągnęli nas do walki, zanim będziemy do niej przygotowani.Mam nadzieję, że okażemy cierpliwość.Powinniśmy zawierzyć Mocy, że obarczy winą za śmierć pasażerów „Ścigacza Mgławic” sumienia tych, którzy naprawdę za to odpowiadają.Zebrani przyznali mu rację chóralnym pomrukiem i powoli zaczęli się rozchodzić.Dopiero wtedy podeszła do niego Mara.- Dobrze powiedziane, Luke - pochwaliła go.Trzymając na jednej ręce małego Bena, objęła drugą męża i pocałowała go w policzek.-Jednak czułabym się o wiele lepiej, gdyby Moc umiała oddziaływać także na sumienia Yuuzhan Vongów [ Pobierz całość w formacie PDF ]