[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Za moim naleganiem, kiedy Odrade wyniosła mnie do Rady.Nie tylko dlatego, że Walii nauczyła się mojej odporności na zniewolenie seksualne Czcigodnych Macierzy.I nie dlatego, że jest wyczulona na moje potrzeby.Porozumiewamy się tajnym językiem.Walii i ja."Przez duże oczy Walii nie można już było zajrzeć w jej duszę.Były w nich delikatne bariery, które świadczyły o tym, że wiedziała, jak zablokować sondujące spojrzenia.Jasnobłękitne zabarwienie rogówek stanie się wkrótce całkiem niebieskie, jeśli kobieta przeżyje Agonię.Była prawie albinosem, kod genetyczny Walii nie kwalifikował jej do hodowli.Nawet skóra potwierdzała ten osąd: była blada, piegowata i niemal przezroczysta.Uwaga patrzącego nie skupiała się na samej skórze, ale na tym, co było pod nią: na różowym, przekrwionym ciele, bezbronnym wobec pustynnego słońca.Tylko tutaj, w cieniu, Walii mogła wystawić tę wrażliwą powierzchnię na spojrzenia pytających oczu."Dlaczego właśnie ona ma nami dowodzić? - zastanawiała się Sheeana.- Ponieważ ufam jej najbardziej, wiem, że zrobi to, co trzeba."Sheeana, jedząc z roztargnieniem kanapkę, zwróciła znowu uwagę na piaszczysty krajobraz.Pewnego dnia cała planeta będzie tak wyglądać.Druga Diuna? Nie.podobna, ale inna."Jak wiele takich miejsc tworzymy w nieskończonym wszechświecie?" Bezsensowne pytanie.Zniekształcone widzenie, spowodowane przez pustynię - ukazało w pewnej odległości od nich małą czarną kropkę.Sheeana spojrzała na nią z ukosa.Ornitopter.Powiększał się powoli, a potem znowu zmniejszał.Przeszukiwał piaski.Prowadził inspekcję."Co my tu naprawdę tworzymy?"Kiedy spoglądała na nadciągające wydmy, czuła butę."Spójrzcie na moje dzieło, nędzne ludzkie istoty, i rozpaczajcie.""Ale my to zrobiłyśmy, moje siostry i ja.""Naprawdę?"- W tej spiekocie wyczuwam nową suszę - zauważyła Walii.Sheeana zgadzała się z tym.Nie było potrzeby odpowiadać.Podeszła do dużego stołu roboczego, korzystając z tego, że mogła jeszcze przy świetle dziennym obejrzeć rozpostartą na nim mapę topograficzną: sterczały z niej małe chorągiewki, zielone nitki na pinezkach, tak jak to zaprojektowała.Kiedyś Odrade spytała:"Czy to naprawdę lepsze od projekcji?""Potrzebny mi jest dotyk tego."Odrade więcej nie pytała.Projekcje obmierzły jej.Zbyt oddalone od ziemi.Nie można pociągnąć palcem po projekcji i powiedzieć: "pójdziemy tędy".Palec na projekcji to palec zawieszony w powietrzu.Oczy to jeszcze nie wszystko.Ciało musi czuć swój świat.Sheeana poczuła ostry zapach męskiego potu, stęchłą woń wysiłku.Podniosła głowę i ujrzała ciemnoskórego młodego człowieka stojącego w drzwiach.Przybrał arogancką pozę i podobne popatrzył.- Och - powiedział.- Myślałem, że będziesz sama, Walii.Przyjdę później.Popatrzył na Sheeanę i wyszedł."Wiele jest rzeczy, które ciało musi poczuć, by je poznać".- Sheeano, dlaczego tu przybyłaś? - spytała Walii."Ty, która jesteś taka zajęta w Radzie, czego tu szukasz? Czy nie ufasz mi?"- Przybyłam, by rozważyć, jakie są wobec mnie zamiary Missionarii.One widzą broń - mity Diuny.Miliardy modlą się do mnie: "Święta, która przemawiałaś do Podzielonego Boga ".- Miliardy to nie jest dokładna liczba - powiedziała Walii.- Ale może być miarą tej siły, którą siostry we mnie widzą.Ci wyznawcy wierzą, że zginęłam wraz z Diuną.Stałam się potężnym duchem w panteonie uciśnionych.- Więcej niż misjonarką?- Co mogłoby się zdarzyć, Walii, gdybym pojawiła się w tym wyczekującym wszechświecie z czerwiem pustyni za plecami? Potencjał takiego zjawiska napełnia niektóre z moich sióstr nadzieją i obawami.- Rozumiem te obawy."Rzeczywiście.To ten sam rodzaj przeszczepu religijnego, które aplikowali niczego nie spodziewającej się ludzkości Muad`Dib jego syn, Tyran."- Dlaczego w ogóle to rozważają? - nalegała Walii.- Kiedy ja będę punktem oparcia, one będą dysponować potężną dźwignią, która poruszy wszechświat!- Ale jak mogłyby kontrolować taką potęgę?- Oto jest problem.Coś tak wiecznie chwiejnego.Religie nigdy nie poddają się rzeczywistej kontroli.Niektóre siostry jednak sądzą, że mogłyby kierować religią zbudowaną wokół mojej osoby.- A jeśli ich kierownictwo będzie za słabe?- Mówią, że religie kobiet zawsze sięgają głębiej.- Naprawdę? - Kwestionuje wysoko postawione źródło.Sheeana mogła tylko przytaknąć.Inne Wspomnienia to potwierdziły.- Dlaczego?- Ponieważ w nas odnawia się życie.- I to wszystko? - wątpiła otwarcie.- Kobieta często uważana jest za upośledzoną.Ludzie darzą szczególną sympatią tych, którzy są na dnie.Ja jestem kobietą, a jeśli Czcigodne Macierze chcą mojej śmierci, to muszę być błogosławiona.- To brzmi, jakbyś się zgadzała z Missionarią."Kiedy jesteś zwierzyną łowną, bierzesz pod uwagę każdą drogę ocalenia.Jestem wielebną.Nie mogę ignorować pojawiających się możliwości."Ani niebezpieczeństwa."Zatem imię moje stało się światłem w mrokach ucisku Czcigodnych Macierzy.Jak łatwo może się ono stać niszczycielskim płomieniem!"Nie.plan, który opracowali z Duncanem, był lepszy.Ucieczka z Kapitularza.Był on śmiertelną pułapką nie tylko dla swych mieszkańców, ale także dla marzeń Bene Gesserit.- Ciągle nie rozumiem, dlaczego tu przybyłaś.Być może nie jesteśmy już zwierzyną łowną.- Być może?- Ale dlaczego właśnie teraz?"Nie mogę o tym mówić otwarcie, bo strażniczki by się dowiedziały"- Fascynują mnie czerwie.To częściowo dlatego, że jedna z moich przodkiń uczestniczyła w pierwotnej migracji na Diunę."Pamiętasz, Walii.Mówiłyśmy kiedy ś o tym, tam na piaskach, kiedy byłyśmy tylko we dwie.Teraz już wiesz, dlaczego przybyłam z wizytą."- Pamiętam, mówiłaś, że była Fremenką.- I Mistrzynią Zensufizmu."Poprowadzę moją własną migrację, Walii.Ale będę potrzebowała czerwi, których ty możesz dostarczyć.I trzeba to zrobić szybko [ Pobierz całość w formacie PDF ]