[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poniewczasie Meredith zorientowała się, że blokują ruch.Odgłosy klaksonów świadczyły o zniecierpliwieniu innychkierowców.Dała się posadzić na tylnym siedzeniu z HenrymTennisonem, podczas gdy grozny pan Smith pakował jej walizkędo bagażnika.Rozglądała się po luksusowym wnętrzu samochodu.Prawdziwa skóra, nie mówiąc o barku, telewizorze, telefoniekomórkowym, nietypowym komputerze i drukarce.- Musi pan mieć fortunę - stwierdziła spontanicznie.- Tak - potwierdził w zamyśleniu.- Ale nie wygląda to takróżowo.Jestem niewolnikiem własnej pracy.- Wszystko ma swoją cenę, prawda? - spytała smutno.- Widocznie.- Usiadł wygodnie z założonymi rękami.PanSmith włączył silnik i ruszył, zostawiając z tyłu hałaśliweklaksony.- Proszę mi opowiedzieć o dziecku.Nie zastanawiając się, dlaczego z miejsca zaufała temunieznajomemu człowiekowi, zaczęła mówić.Opowiedziała oCyrusie i początkach ich romansu.Zciszyła głos, kiedy od opisuich namiętnej miłości przeszła do roli, jaką matka Cyrusa odegraław jej niesławnym wyjezdzie.- To w pana uszach musi brzmieć jak opowieść włóczęgi -doszła do wniosku.- Proszę nie pleść niedorzeczności - odparł delikatnie.- Niejestem płaczliwą dziewczynką.Czy ojciec dziecka pojedzie zapanią? Potrząsnęła przecząco głową.- On wierzy matce.- To zle.Cóż, na razie może pani pojechać do mnie do domu.Proszę się nie bać.Nie jestem rozpustnikiem, aczkolwiekzaprzysiężonym kawalerem.Będę się panią opiekował, dopóki niestanie pani na nogi.- Ależ ja nie mogę.- Musimy sprawić pani trochę ubrań - myślał głośno - izrobić też coś z włosami.- Ale ja jeszcze nie.- Delia, moja sekretarka, zajmie się panią, kiedy ja wyjadę.Powiem jej, żeby miała na wszystko oko.Będzie też panipotrzebowała dobrego lekarza położnika.Powiem Delii, żeby torównież załatwiła.Meredith wstrzymała oddech.Ten mężczyzna urządzałprzecież jej życie.- Ale.- Ile ma pani lat? Przełknęła ślinę.- Osiemnaście.Spojrzał badawczo zmrużonymi oczami.- Osiemnaście - powtórzył pod nosem.- Dosyć młoda, ale dasię zrobić.- Co da się zrobić?- Nieważne.- Pochylił się, opuścił ręce i spojrzał jej prosto woczy.- Wciąż go pani kocha, prawda?- Tak.Kiwnął głową.- Cóż, jakoś pokonam tę przeszkodę, kiedy do niej dojdę.-Znów rozsiadł się wygodnie.- Lubi pani quiche?- Co?- Quiche.Rodzaj francuskiego omletu.Och, nieważne,pokażę pani w domu. Dom okazał się apartamentem na najwyższym piętrzejednego z najbardziej luksusowych hoteli w Chicago.DlaMeredith szczytem wytworności była chatka ciotki Mary.Przepych salonu oszołomił ją i zachwycił.Stała na proguoniemiała.- Niech się pani nie czuje onieśmielona - odezwał się Henryz uśmiechem.- Przywyknie pani do tego momentalnie.Nie do wiary, ale tak właśnie się stało.No i, nie wiadomokiedy, Henry Tennison wziął ją w swoje władanie.Po parutygodniach zawarł z nią ślub i wysłał statkiem z kraju, do jednegoze swych domów na wyspach Bahama, w pobliżu Nassau.Zmieniła nazwisko na Kip Tennison.Henry zajął się jej dalsząedukacją w zakresie taktyki i strategii prowadzenia interesów.Jednocześnie odbywała lekcje naturalnego rodzenia zdyplomowaną pielęgniarką, którą wynajął Henry, aby mieszkała zKip i opiekowała się nią.Czekał na narodziny dziecka zeszczerym ojcowskim zachwytem.Rozpieszczał młodą żonę iodmłodniał dzięki jej ciąży o dwadzieścia lat.Westchnęła przypominając sobie te czasy.Powoli twarzHenry'ego w jej wyobrazni stawała się wyrazniejsza niż twarzCyrusa.Darzyła męża coraz większym zaufaniem.Polubiła go.Był przy narodzinach dziecka w Nassau i kiedy wziął na ręcemaleńkiego noworodka, rozpłakał się.Dopiero pózniej odkryła, że Henry był bezpłodny i nigdy niemógłby mieć własnego dziecka.To dlatego w wieku trzydziestuośmiu lat był kawalerem i nigdy nie prosił żadnej kobiety o rękę,dopóki nie pojawiła się Meredith.Miał w sobie jednak naturalneojcowskie odruchy i traktował Blake'a jak własnego potomka.Przez wszystkie miesiące, kiedy oczekiwali Blake'a, nigdynie dotknął Meredith.A przecież nie odmówiłaby mu.Okazał jejwięcej dobroci niż ktokolwiek w całym jej życiu.Henry wielbił jąi Meredith z czasem zaczęła odwzajemniać jego gorące uczucie iniecierpliwie czekać na wspólnie spędzane chwile.I wtedy pewnej nocy przyszedł do niej jak gdyby nigdy nic.Kiedy się kochali, powiedział cicho, że nigdy czegoś takiego nieprzeżył.Z Cyrusem łączyła ją wielka namiętność, lecz i zbliżeniaz Henrym nie były nieprzyjemne.Bo Henry ją kochał.Dlategopotrafiła zaakceptować jego zachowanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]