[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Do Nowego Jorku - rzekł Leo.- Wrócę tędy do P.P.Layouts.Wstał i podszedł do schodów.- Mam wrażenie, Eldritch, że coś jest nie w porządku z tym Chew-Z.I że nie odkryjemy tego w porę.Zaczął wchodzić po schodach i nagle przypomniał sobie dziewczynkę, Monikę.Zastanowił się, czy będzie jej tu dobrze, w świecie Palmera Eldritcha.- A co z dzieckiem? - Zatrzymał się.W dole dostrzegł maleńką postać Eldritcha, wciąż siedzącego na trawie z laską w ręku.- Gluki jej nie schwytały, co?- Ja byłem tą małą dziewczynką - odparł Eldritch.-Właśnie to usiłuję ci wyjaśnić.To dlatego twierdzę, iż Chew-Z oznacza prawdziwą reinkarnację, triumf nad śmiercią.Leo zamrugał i rzekł:- A więc to dlatego wydawała mi się znajoma.Urwał i popatrzył jeszcze raz.Eldritch zniknął.Zamiast niego na trawie siedziała mała Monika trzymająca w ręku walizeczkę doktora Smile'a.Teraz wszystko było jasne.Mówił - mówiła, mówili - prawdę.Leo powoli zszedł po schodach na trawiastą równinę.- Cieszę się, że pan nie odchodzi, panie Bulero - powiedziała Monika.- Miło się rozmawia z kimś tak sprytnym i zewoluowanym, jak pan.Poklepała walizkę stojącą obok niej.- Wróciłam i zabrałam go.Śmiertelnie bał się gluków.Widzę, że znalazł pan coś, co się z nimi rozprawi.- Skinęła głową w kierunku jego pułapki na gluki czekającej na nową ofiarę.-To bardzo pomysłowe.Nie przyszło mi to do głowy.Po prostu uciekałam, gdzie pieprz rośnie.Diencefaliczny objaw paniki.- Jesteś Palmerem, prawda? - powiedział do niej Leo po krótkim wahaniu.- To znaczy tam w głębi.Tak?- Weźmy na przykład średniowieczną doktrynę pozorów i istoty rzeczy - powiedziała łagodnie Monika.- Pozornie jestem dzieckiem, lecz w istocie, tak samo jak w przypadku opłatka i wina w przeistoczeniu.- W porządku - rzekł Leo.- Jesteś Eldritchem, wierzę ci.Jednak dalej nie podoba mi się to miejsce.Te gluki.- Nie obwiniaj o to Chew-Z - powiedziało dziecko.- To moja wina.Są produktem mojego umysłu, nie porostów.Czy każdy Wszechświat musi być ładny? Mnie podobają się gluki; mają w sobie coś pociągającego.- Załóżmy, że chciałbym stworzyć własny Wszechświat - rzekł Leo.- Może i we mnie też tkwi jakieś zło, jakiś aspekt mojej osobowości, o którym nic nie wiem.To spowodowałoby, że wytworzyłbym coś jeszcze paskudniejszego niż to, co ty powołałeś do życia.Z zestawami Perky Pat było się przynajmniej ograniczonym do tego, co umieściło się w nich wcześniej, jak to stwierdził sam Eldritch.I dlatego były bezpieczniejsze.- Cokolwiek by to było, zostałoby usunięte - powiedziało obojętnie dziecko - gdybyś stwierdził, że ci się nie podoba.A gdyby ci się spodobało.- Wzruszyła ramionami.- Wtedy to zatrzymasz.Czemu nie? Komu to szkodzi? Jesteś sam w swoim.- Urwała i zatkała sobie usta dłonią.- Sam - powiedział Leo.- Chcesz powiedzieć, że każdy przenosi się do innego Wszechświata? A więc to nie tak jak w przypadku zestawów, gdzie każdy w grupie zażywającychCan-D przenosi się do świata zestawu; mężczyźni stają się Waltem, kobiety Perky Pat.Jednak to znaczy, że ciebie tu nie ma.Albo, pomyślał, że mnie tu nie ma.Jednak w tym przypadku.Dziewczynka przyglądała mu się uważnie, próbując ocenić, ile wie.- Nie zażyliśmy Chew-Z - rzekł spokojnie Leo.- To wszystko rezultat hipnozy.Całkowicie wyimaginowane pseudośrodowisko.Nie ruszyliśmy się nawet na krok z punktu wyjścia.Nadal jesteśmy w waszej posiadłości na Lunie.Chew-Z nie kreuje żadnego nowego świata i ty dobrze o tym wiesz.Nie powoduje żadnej prawdziwej reinkarnacji.To jedna wielka halucynacja.Dziecko milczało, jednak nie odrywało oczu od Leo.Te oczy patrzyły bez mrugnięcia, zimne i jasne, palące.- No, dalej, Palmer - powiedział Leo.- Jak naprawdę działa Chew-Z?- Mówiłem ci - odparło chrapliwym głosem dziecko.- To jeszcze mniej realne niż świat Perky Pat po zażyciu naszego narkotyku.I pozostaje jeszcze sprawą otwartą, co jest lepsze - czy autentyczność przeżyć, czy też złożoność halucynacji.Sądzę, że bezdyskusyjnie to pierwsze.- To nie halucynacja - powiedziało dziecko.-1 lepiej w to uwierz, w przeciwnym wypadku nie wydostaniesz się z tego świata żywy.- Nie można umrzeć w wymyślonym świecie - powiedział Leo.- Tak samo, jak nie można się powtórnie narodzić.Wracam do P.P.Layouts.Ponownie zaczął wchodzić na schody.- No, idź - odezwała się dziewczynka za jego plecami [ Pobierz całość w formacie PDF ]