[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem Poeta i Boron, sądząc, że ktoś tu wszedł i nadal jest w komnacie, rzucili sięz obnażonymi mieczami do oględzin każdego zakątka, a Baudolino przyklęknął przyciele cesarza, uniósł mu głowę i raz po raz otwartą dłonią uderzał lekko w policzki.Boidi przypomniał sobie o kordiale, który kupił w Gallipolis, otworzył oprawę swegopierścienia, rozchylił na siłę wargi cesarza i wlał w nie płyn.Fryderyk nadal leżał bezczucia.Rabbi Solomon nachylił się i spróbował otworzyć mu oczy, pomacał mu czoło,szyję, nadgarstek i w końcu rzekł drżącym głosem: Ten człowiek nie żyje, niechaj Zwięty, oby błogosławiony był zawsze, zmiłuje sięnad jego duszą. Chryste przenajświętszy, to niemożliwe! ryknął Baudolino.Choć nie był biegły w sztuce medycznej, zdawał sobie sprawę, że Fryderyk, świętyi rzymski cesarz, powiernik najświętszego Gradalisa, nadzieja chrześcijaństwa, jedynyi prawowity spadkobierca Cezara, Augusta i Karola Wielkiego, wyzionął ducha.Zarazteż zapłakał i okrywał pocałunkami to blade oblicze, i wykrzykiwał, że jest przecieżumiłowanym synem w nadziei, że cesarz go usłyszy.Lecz wiedział już, że daremnie.Powstał, krzyknął do przyjaciół, by raz jeszcze przeszukali wszystko, by nie omiesz-kali zajrzeć nawet pod łóżko, by rozejrzeli się za jakimś tajnym przejściem, opukalikażdą ścianę, nie ulegało jednak wątpliwości, że nie tylko nikt się tu nie ukrywa, ale i że227nie ukrywał się nigdy.Fryderyk Barbarossa rozstał się z życiem w pomieszczeniu do-kładnie zamkniętym od wewnątrz, a z zewnątrz pilnowanym przez swych najbardziejoddanych synów. Wezwijcie Ardzrouniego, jest biegły w sztuce medycznej! krzyknął Baudolino. Przecież to ja jestem biegły w sztuce medycznej skarżył się rabbi Solomon i wierzaj mi, twój ojciec nie żyje! O Boże, Boże wykrzykiwał jak w malignie Baudolino mój ojciec nie żyje!Zawiadomcie straże, wezwijcie jego syna! Szukajmy morderców! Zaraz, zaraz powiedział Poeta. Czy można tu mówić o morderstwie?Przebywał w zamkniętej komnacie i umarł.Sam widzisz, że u jego stóp leży Gradalis,w którym była odtrutka.Może poczuł się zle, zląkł się, że go otruto, i wypił płyn.Pozatym ktoś rozpalił w kominku.A któż mógł to uczynić, jeśli nie on sam? Wiem o takim,który poczuł silny ból w piersi, oblał się lodowatym potem, próbował jakoś się rozgrzać,szczękał zębami i wkrótce umarł.Może dym z kominka przyczynił się do pogorszeniajego stanu. Ale co było w Gradalisie?! ryknął nagle Zosima, wywracając oczami i chwyta-jąc rabbiego Solomona. Daj pokój, nikczemniku rzekł na to Baudolino. Sam widziałeś, że Kyotskosztował płynu. Za mało, za mało upierał się Zosima, targając Solomonem. %7łeby się upić, niewystarczy łyk wina! Jakimiż głupcami jesteście, że zawierzyliście %7łydowi! Jesteśmy głupcami, ale dlatego, że zawierzyliśmy takiemu Greczynowi jak ty! wykrzyknął Poeta, odpychając Zosimę od nieszczęsnego rabbiego, który szczękał jużze strachu zębami.Jednocześnie Kyot podniósł Gradalis i z czcią złożył go do szkatuły. Chcesz, jednym słowem, powiedzieć, że nie został zabity lecz zmarł z woli naszegoPana? spytał Baudolino Poetę. Snadniej to właśnie uznać, niż wyobrażać sobie, że jakaś powietrzna istota wdarłasię przez drzwi, których tak dobrze strzegliśmy. Wezwijmy więc syna i straże poradził Kyot. Nie sprzeciwił się Poeta. Druhowie najmilsi, idzie tu o nasze głowy! Fryderyknie żyje, a my wiemy, że nikt nie mógł wtargnąć do tej zamkniętej komnaty.Lecz ni syn,ni baronowie o tym nie wiedzą.Uznają, że wina spada na nasze głowy. Co za nikczemna myśl! powiedział Baudolino, z którego oczu nadal lały sięłzy.Rzekł na to Poeta: Posłuchaj, Baudolinie.Syn zgoła cię nie miłuje, nie miłuje też nas.I nigdy namnie ufał.My pełniliśmy straż, cesarz wyzionął ducha, a więc na nas spada odpowie-228dzialność.Zanim zdążymy otworzyć usta, syn każe powiesić nas na najbliższym drze-wie, a jeśli w tej przeklętej dolinie nie znajdzie się żadne drzewo, zawiśniemy na mu-rach zamku.Wiedz, Baudolinie, że na historię z Gradalisem syn zawsze patrzył jak naspisek, który miał pchnąć ojca tam, dokąd nigdy nie powinien się udawać.A jego baro-nowie? Na wieść o zabiciu cesarza zaczną oskarżać się wzajemnie, dojdzie do rzezi.Ktouwierzy w świadectwo bastarda, którym, wybacz, jesteś, pijaka, którym jestem ja, %7łyda,schizmatyka, trzech wędrownych klerków i Boidiego, który jako aleksandryjczyk miałnajwięcej powodów, by żywić urazę do Fryderyka? Już jesteśmy martwi, Baudolinie, taksamo jak twój przybrany ojciec. Cóż więc? spytał Baudolino. Jedyne wyjście to przekonać wszystkich, iż Fryderyk nie zmarł tutaj, gdzie robili-śmy co w naszej mocy, by go chronić. Przekonać, ale jak? Czyż nie obwieścił, że chce udać się nad rzekę? Ubierzemy go jak należy i okry-jemy płaszczem.Zejdziemy na mały dziedziniec, gdzie nie ma przecież nikogo, a za toczekają od wczorajszego wieczoru konie.Przywiążemy go do siodła, udamy się nadrzekę i tam uniosą go wody.Jakaż to chwalebna śmierć dla cesarza, który choć stary,stawia czoło siłom natury! Syn zdecyduje, czy podjąć marsz na Jerozolimę, czy też za-wrócić w stronę domu.A my będziemy mogli powiedzieć, że udajemy się do Indii, żebyspełnić ostatnią wolę Fryderyka [ Pobierz całość w formacie PDF ]