[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Martwiła się, żenie miałam do niej dość zaufania.Jakoś to zasmuciło mnie bardziej niż cokolwiek innego,łącznie z perspektywą pogrzebania przez lawinę.- Zadzwonię do twojej babci i powiem jej, co się stało - rzekła pani Metis cicho.-Jestem pewna, że zechce z tobą porozmawiać.Ja też byłam tego pewna.Babcia Frost nieczęsto gniewała się na mnie, ale kiedy sięgniewała, to wielkie nieba! Pewnie niezle się wścieknie, kiedy o wszystkim się dowie.Choćna swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że nic się nie działo, póki nie wyszłam od niej zdomu.- Przede wszystkim nie wolno ci opuszczać hotelu, póki nie wrócimy do akademiibądz też nie rozwiążemy tego problemu - zarządził Nickamedes.- Nie żartuję.Nie wolno cinawet wystawić nogi poza ten budynek, rozumiesz?Spojrzałam na niego naburmuszona.- Rozumiesz? - powtórzył tonem tak ostrym, że się skuliłam.- Tak, proszę pana - wymamrotałam.Nickamedes rzucił mi jeszcze jedno spojrzenie, ale już nic nie powiedział.Choć napewno miał ochotę.Ze złości jego twarz zrobiła się blada jak prześcieradło.Jednak zamiastwrzeszczeć na mnie, odwrócił się do Ajaksa i cała trójka, z panią Metis, udała się na drugikoniec izby chorych, gdzie zaczęli rozmawiać półgłosem.Pewnie próbowali zgadnąć, kto jesttym żniwiarzem i jak mogą trafić na jego ślad.Daphne została przy moim łóżku.- Przepraszam - szepnęła.- Nie chciałam cię wkopać.- Wiem - westchnęłam.- Miałaś rację.Wtedy, po zajęciach, powinnam byłapowiedzieć o wszystkim Metis.I powinnam była zdradzić tobie i Carsonowi, że wilk, któregozobaczyłam, nie był zwykłym fenrirem.Muszę przyznać, choć przychodzi mi to z trudem, żeNickamedes i inni nauczyciele mają prawo być wściekli.Wszystkich naraziłam naniebezpieczeństwo, nie tylko siebie.- Więc czemu im nie powiedziałaś o żniwiarzu? Albo nie przekonałaś nas z Carsonemco do wilka?Wyrzuciłam ręce w górę.- Bo chodzę do szkoły dla genialnych wojowników! Wszyscy w Akademii Mitupotrafią się ochronić, ty i Carson też.Chciałam być taka sama.Założę się, że jeśli jakiśżniwiarz zawziąłby się na Logana albo innego Spartanina, to nauczyciele nie robiliby z tegopowodu takiego rabanu.Na pewno nie kazaliby mu się chować w hotelu, jakby byłdzieckiem.Ajaks pewnie sam wręczyłby mu broń i zachęcił do polowania.Piekący wstyd i zażenowanie pomogły przemóc poczucie winy za to, że nic niemówiłam.Jedna z przyczyn, dla których tak bardzo od początku nienawidziłam akademii, toto, że wszyscy byli ode mnie o wiele lepsi.Odważniejsi, wytrzymalsi, sprytniejsi, silniejsi.Wporównaniu z nimi wypadałam słabo, skoro jedynym moim mocnym punktem był cygańskidar.- Ale nie przeszłaś treningu, który każdy z nas przeszedł - wytknęła Daphne.- Mama ibabcia chroniły cię przed tym wszystkim.Ja zaczęłam strzelać z łuku, kiedy miałam trzy lata.Długo uczyłam się, jak się nim posługiwać, nie mówiąc o innej broni, a jeszcze dłużejprzyzwyczajałam się do myśli, że faktycznie mogłabym kogoś zranić.- A myślisz, że byś mogła? - spytałam.- Myślisz, że mogłabyś zabić żniwiarza,gdybyś musiała?Walkiria zastanowiła się.- Chyba tak, po tym wszystkim, co widziałam w ciągu tych lat: zamordowane dzieci,rodzice i profesorzy.Mam nadzieję, że byłabym w stanie, bo wiem, że jeśli nie zabijężniwiarza, to on bez wahania zabije mnie.Mimo, że cały czas przykrywały mnie koce termalne, zadrżałam.Wiedziałam, żeDaphne ma rację.Nikt, kto zadał sobie trud wywołania lawiny, nie zawahałby się przebićmnie mieczem.- Rób, co każą nauczyciele, i nie wychodz z hotelu, póki nie wrócimy do akademii,dobrze, Gwen? - powiedziała Daphne, patrząc na mnie z troską.- Nie chcę, żeby ci się cośstało.Pani Metis i reszta też tego nie chcą.Nawet Nickamedes, mimo że po nim tego niewidać.Co do bibliotekarza, to wątpię, ale tylko potężnie westchnęłam i skinęłam głową.- Dobra, teraz będę grzeczną dziewczynką.- To świetnie - odparła Daphne z uśmiechem i znowu wzięła mnie za rękę.Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, mimo że drugą ręką trzymałam kciuk.Może togłupie, lecz trzymanie kciuków nie pozwalało mi całkiem się zdołować z powodu okłamaniaprzyjaciółki.Teraz jednak było to konieczne.Bo to, co się stało, nie tylko bardzo mniewystraszyło, ale też potężnie wkurzyło [ Pobierz całość w formacie PDF ]