[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli to nie demony, co powoduje, że lód tam umiera?– Nie wiemy, co się tam dzieje – przypomniał mu Ethan.– Istnieje pewien system wewnętrznego ogrzewania, który.Na twarzy Landgrafa zaczął pojawiać się taki wyraz, że Ethan urwał, odwrócił się i kiwnął na Millikena Williamsa.Nauczyciel zrobił, co w jego mocy, żeby jak najprościej wyłożyć T’hosjerowi podstawy wulkanologii, geofizyki i tektoniki płyt kontynentalnych.Było rzeczą niemożliwą zorientować się, ile z tego zrozumiał młody władca.W końcu wtrącił się September.– Szukamy przyczyny.Czy są nią wulkany, demony, gorące źródła, czy cokolwiek innego, nie wiemy.Dlatego tam się wybieramy.Co by to nie było, znajdziemy to i to szybko.– Rozparł się na krześle.– Muszę złapać następny statek.– Kiwnął głową w kierunku tłumu dworzan, który pochłonął ich przyszłą przewodniczkę.– I wciąż jeszcze wolałbym, żeby drogę wskazywał nam ktoś, kto nie jest osobiście i to tak emocjonalnie, zainteresowany wynikiem naszej podróży.– Seesfar jest w gorącej wodzie kąpana – przyznał T’hosjer – ale jest jedyną osobą, jaka podróżowała po regionie, który chcecie odwiedzić.– A więc ustalone – powiedział Ethan szybko, zanim September zdążył wymyślić następne zastrzeżenie.– Jestem pewien, że będzie bardzo pomocna.T’hosjer T’hos podniósł się.– Dopilnuję, żeby zaopatrzono was we wszystko, co będzie wam potrzebne.– Ta-hoding próbował coś mówić, ale Hunnar z pośpiechem uciszył zachłannego kapitana.– Dodatkowa załoga, o którą prosiliście, stawi się na waszym doku nie później niż dziś wieczorem, żebyście mieli czas poinstruować ich przed odjazdem.Chodź, Stonetree.Chciałbym jeszcze porozmawiać o tej sprawie.Staruszek doradca ukłonił się znowu, opierając się mocno na swojej lasce.Wyszli.Ethan złapał Septembra za nadgarstek.– Zlekceważyłeś swoją własną radę.Tłumaczyłeś mi przecież, że powinniśmy byli przyjąć propozycję przewodnika, bo inaczej możemy urazić naszego gospodarza.Olbrzym miał niewyraźną minę.– Spodziewałem się kogoś zainteresowanego topografią, a nie zemstą.Może nami źle pokierować, szukając swoich krewniaków.– Użyjże swojej głowy, Skuo.Wystarczy, że uprzejmie wysłuchamy jej sugestii, przytakniemy z aprobatą, a potem pojedziemy tam, dokąd poprowadzą nas nasze mapy i pomiary.September powoli pokiwał głową.– Mam nadzieję, że się nie mylisz mój chłopcze.Co się stało, to się nie odstanie.Ale widywałem już ten wyraz twarzy i słyszałem ten ton zarówno u ludzi, jak i nie-ludzi i powiadam ci, że jeżeli ta krewka mała tranka zobaczy coś, co dla niej będzie ważne, wykorzysta Slanderscree i resztę z nas, żebyśmy to dla niej zdobyli.– Możliwości i determinacja niekoniecznie chodzą w parze, Skuo.Poradzimy sobie z nią.– Może i tak.– Oczami wciąż przeszukiwał tłum, nie znajdując tej głowy ze zmierzwioną grzywą, której szukał.– A może, jeżeli ona jest przekonana, że to demony porwały jej ojca i męża, to znajdzie sposób, żeby nas wykierować prosto do piekła.– Widziałeś wydruki satelity badawczego – przypomniał mu spokojnie Ethan.– Z jakiego to powodu sądzisz, że już nie wjechaliśmy na tę drogę?ROZDZIAŁ 6Przygotowując się następnego dnia do odjazdu odnosili wrażenie, że połowa obywateli miasta-państwa zebrała się, żeby im się przyglądać.Poyolavomaarczycy porozsiadali się na obrzeżach doków, poustawiali wzdłuż muru portowego i szifowali po lodzie, a młodziki popisywały się, żeby zobaczyć, który z nich zdoła wykonać najbardziej zawiły i ryzykancki manewr.Kilku żeglarzy z klipra lodowego z energią wdało się w handel towarami, które przywieźli ze sobą z Asurdunu, będącego wciąż jeszcze niewiele więcej jak samą nazwą dla większości mieszkańców wysp.Ta-hoding narzekał, że w przyspieszonym tempie zmienia się z kapitana żeglarzy w kapitana kupców i że Slanderscree tak została obładowana rozmaitym towarem, że nie będzie chciała słuchać steru.Ale chociaż tak narzekał, zasłużenie miał opinię człowieka tolerancyjnego.Pozwalał na handel do chwili, kiedy kucharz statku usiłował wnieść na pokład rozebrany na części, wymyślnie rzeźbiony poyolavomaarski dom, za który dał kilka beczek suszonych jarzyn z zapasów statku.Na ten widok Ta-hoding tak rozpuścił język, że jego ludzie rozpierzchli się, usiłując usunąć mu sprzed oczu swoje nabytki, zanim zdoła je powyrzucać za burtę.Następny żeglarz, który będzie próbował wymienić chociażby guzik, zostanie przywiązany do rufy klipra lodowego i będzie wleczony za statkiem jak bagaż przez całą drogę na południowy kontynent, ryczał Ta-hoding.Załoga burczała niezadowolona, ale wróciła na stanowiska i do swoich zajęć.Ta-hoding mógł być opasły i mieć nieco zabawny wygląd, ale cieszył się wielkim autorytetem i wymagał od swoich podwładnych bezwzględnego posłuszeństwa, a w tym nie było już nic do śmiechu.Ze swojej strony Poyolavomaarczycy oklaskami nagradzali każdą z inwektyw pomstującego kapitana i usilnie namawiali go, by błysnął jakimś jeszcze bardziej wymyślnym słowno-anatomicznym dowcipem.Najlepiej podsumował to September:– Nie ma to jak drobna wymiana kulturalna, żeby scementować przyjaźń między nowymi sojusznikami, chłopcze.Podczas trwania tego handlu wymiennego, tak na słowa, jak i na towary, uczepiona olinowania przedniego masztu Grurwelk Seesfar kpiła ze swoich przepychających się kolcgów-żeglarzy.Komentarze Septembra przerwał Suaxus dal-Jagger, starszy giermek Hunnara, który przeprosił, że przeszkadza, ale ma coś do powiedzenia.– Może zechcielibyście panowie wspomóc nas swoją mądrością w niewielkim problemie.– Co to za problem – westchnął Ethan.Z jakiegoś niewiadomego powodu tranowie przekonani byli, że posiada wielką moc przekonywania i godzenia ludzi.– Właściwie to dwa problemy; są tuż za panami.Mężczyźni odwrócili się.Członkowie załogi statku zajmowali się swoimi sprawami, chowali do składów ostatnie zapasy, czyścili pokład, wylewali wodę, żeby powstały nowe ścieżki lodowe, i za pomocą lampy rozmrażali zamarznięte liny z pika-piny.Kilku udzielało rekrutom z Poyolavomaaru instrukcji, dotyczących co bardziej precyzyjnych aspektów działania klipra lodowego.Ethan miał się właśnie odwrócić z powrotem do dal-Jaggera, kiedy uwagę jego zwrócił jakiś ruch w pobliżu jednej z głównych ramp towarowych.W pierwszej chwili przemknęło mu przez myśl, że wśród nowej załogi znalazły się dwa karły.Kiedy jednak postacie zatrzymały się i zobaczył ich pucołowate buzie, zorientował się, że to kocięta.W samej ich obecności nie było nic dziwnego, wszędzie, gdzie cumowali, kocięta uwielbiały bawić się naokoło wielkiego statku, szifować wokół jego wielkich, metalowych płóz i wspinać się na powrozy, które zabezpieczały kotwice lodowe.Zaskakujące było to, że znalazły się na pokładzie.Zapracowani członkowie załogi na ich wygłupy reagowali raczej powarkiwaniem niż uśmiechem.– Wchodzą w drogę – skomentował Ethan.Dal-Jagger z aprobatą przytaknął.– No, to może by je przegonić?– W tym właśnie problem, Sir Ethanie.To jest potomstwo tej Seesfar, którą nam narzuć.nam przydzielił Landgraf Poyolavomaaru.To wykracza poza ramy umowy.– Wyraźnie było widać, że giermek jest wytrącony z równowagi.– Podobnie jak większość rozumiem, że musimy ją przyjąć, ponieważ odmowa stanowiłaby obrazę dla naszych nowych sojuszników, ale przekracza to granice zdrowego rozsądku, żeby przyjmować z nią całą jej rodzinę.Slanderscree to nie żłobek.– A może by to tak zostawić? – zaproponował September [ Pobierz całość w formacie PDF ]