[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zona na pewno miała rację. Znasz klub Whiskey Clone ? Nie.Znów głaskał aluminiowe krawędzie Sandbendera. A Monkey Boxing ?Popatrzył na nią i potrząsnął głową. Pewnie rzadko wychodzisz, no nie?Wytrzymał jej spojrzenie. Tylko do Warownego Miasta. Chcę pojechać do tego klubu, Monkey Boxing.Tyle że teraz może na-zywać się już inaczej.Znajduje się w dzielnicy Shinjuku.Byłam tam już na stacjimetra. O tej porze kluby są pozamykane. W porządku.Chcę tylko, żebyś pokazał mi, gdzie to jest.Wtedy sama będęmogła tam trafić. Nie.Muszę wracać do Warownego Miasta.Wzywają mnie obowiązki.Znajdz adres tego klubu, a ja wyjaśnię twojemu komputerowi, jak tam dojść.Sandbender sam mógł znalezć drogę, lecz Chia uznała, że nie chce tam iść sa-ma.Lepiej pójść z tym chłopakiem niż z Mitsuko, której lojalność względem miej-scowego oddziału mogła stanowić poważny problem.Przede wszystkim chciałapo prostu wydostać się stąd.Zaniepokoiły ją wiadomości przekazane przez Zonę.Ktoś wiedział, że ona tu jest.I co znajduje się w jej torbie? Podoba ci się, prawda? wskazała na Sandbendera. Tak odrzekł. Oprogramowanie jest jeszcze lepsze.Mam tam emulator, który zainstalujewirtualny Sandbender w twoim komputerze.Zaprowadz mnie do Monkey Bo-xing , a będzie twój.* * * Zawsze tu mieszkaliście? spytała Chia, gdy szli na stację. W tejokolicy?Masahiko wzruszył ramionami.Chia uznała, że zle się czuł na ulicy.Możerzadko wychodził.Zmienił szary dres na równie wypchane spodnie z czarnej ba-wełny, ściągnięte w kostkach elastycznym czarnym nylonem nad skórzanymi bu-ciorami.Wciąż miał na sobie wojskową kurtkę, tylko na głowę włożył czarnąskórzaną czapkę z krótkim daszkiem, która mogła być kiedyś częścią szkolne-96go mundurka.Tunika była na niego za duża, natomiast czapka za mała.Nosił jąprzekrzywioną na bok i nasuniętą na czoło. Mieszkam w Warownym Mieście powiedział. Mitsuko mówiła mi o tym.To coś w rodzaju domeny wielu użytkowników. Warowne Miasto jest jedyne w swoim rodzaju. Podasz mi adres, kiedy dam ci emulator.Sama sprawdzę.Chodnik piął się nad cementowym kanałem, którym płynęła szarawa woda.Chii przypomniała się Wenecja.Ciekawe, czy tam też kiedyś płynął strumień. Ono nie ma adresu. To niemożliwe! wykrzyknęła Chia.Nic nie powiedział.Myślała o tym, co znalazła, kiedy otworzyła reklamówkę ze sklepu wolno-cłowego na SeaTac.Płaski prostokąt, ciemnoszary.Może wykonany z jednegoz tych niesamowitych plastików, które zawierają metal.Na jednym końcu rządniewielkich otworów, a na drugim skomplikowane wypukłości z metalu i innegorodzaju plastiku.Nie było widać żadnego zamka, żadnej szczeliny.Jakichkolwiekoznaczeń.Nic nie grzechotało przy potrząśnięciu.Może rozpoznałby to Co jestczym? podręczny słownik komputera, ale nie miała czasu, żeby się nim posłu-żyć.Masahiko przebierał się na dole, kiedy Chia przecięła niebiesko-żółty plastikscyzorykiem Mitsuko, z numerem seryjnym i napisem Lo/Rez.Rozejrzała siępo pokoju, szukając jakiejś kryjówki.Zbyt czysto i porządnie.W końcu schowała to z powrotem do torby, słysząc, jak chłopak idzie po ku-chennych schodach.I teraz niosła ją pod pachą, z tym czymś i Sandbenderem,kiedy weszli na stację.Pewnie nie było to zbyt rozsądne, ale nie widziała innegowyjścia.Skorzystała z karty Kelsey, żeby kupić bilety.Rozdział 19ArleighKiedy Blackwell odwiózł go do hotelu, na Laneya czekała wiadomość.By-ła wydrukowana na drogim szarym papierze listowym, który drastycznie kon-trastował z treścią faksu, wysłanego z całodobowego sklepu spożywczego Luc-ky Dragon , mieszczącego się przy Sunset.Uśmiechnięty smok, ziejąc dymemz nozdrzy, widniał tuż pod tłoczonym srebrem logo hotelu, przypominającym La-neyowi rozdeptany kapelusz [ Pobierz całość w formacie PDF ]