[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Flagit wyglądał na zmie-szanego. Szczury zawsze robią rysy na stołach zauważył Nabab. Nie, nie, raczej koty.To ma coś wspólnego z dbaniem o ostrość pazur-ków. Szczury, koty.i co z tego? Hmm, wydaje mi się, że nie rozumiesz.że nie wyraziłem się dostateczniejasno poprawił się Flagit, zauważając gniewny błysk w oczach Nababa i do-chodząc do wniosku, że konwersacja przyjmuje nieco inny tok, niż zaplanował. To nie był przypadkowy akt bezmyślnego wandalizmu. zaczął z innejstrony. Nie? To co w takim razie? Wyryły komplet dzieł Hieronima Kloscha? Nabab zachichotał nonszalancko.Flagit warknął głośno i gniewnie postąpił do przodu, unosząc środkowy pazurprawej łapy. Spoko, spoko! krzyknął Nabab. To właśnie kazałem wyskrobać szczurowi.Głęboko na ćwierć cala, w lśnią-cej powierzchni bardzo cennego, antycznego stołu z orzecha! Każde słowopodkreślał znaczącym machnięciem sztywnego pazura.Po raz pierwszy od nagłego wtargnięcia do wnętrza Nabab zamilkł.Nie trwałoto długo. Nie wierzę ci warknął, choć znacznie łagodniej niż poprzednio. Po-każ.Częściowo opanowując podniecenie, Flagit nałożył mu siatkową piuskę nagłowę i starannie umocował ją między rogami. Teraz zamknij oczy wyszeptał. Co? Mówisz poważnie.? Zamknij je i słuchaj uważnie.Szeptem przekazał szczegółowe instrukcje, wprowadzając go w bliski hipno-zie stan konieczny do Sugestywnego Oddziaływania Umysłowego.Gdy tylko Flagit zakończył komentarz, w sceptycznym umyśle Nababa poja-wiły się wizje, wpadając mu w jazń jak spaniele uganiające się za kością.33Jęknął i otworzył szeroko oczy. Chyba działa zachrypiał Flagit. Widziałeś fioletowy błysk i małegwiazdki?Nabab przytaknął bezwładnie. Co do diaska.? Spróbuj jeszcze raz.Trzymaj oczy zamknięte i wypatruj wąsików.Nabab zakrył powiekami wąskie zrenice.Powróciła ta sama wizja.Jęknął, usi-łując otworzyć na powrót oczy, ale pogrążał się w coraz wyraznie j szych obrazachz obcego świata leżącego tysiąc stóp nad nim. Widzisz wąsiki? dotarło do niego pytanie Flagita. Ja, ja, nie wymamrotał w odpowiedzi, cały czas usiłując dojść, co taknaprawdę widzi.Dokładnie nad nim krzyżowały się czarne pasma jakiegoś związku organicz-nego, podtrzymując płaską płytę węglanów i złóż mineralnych.Po jego lewejmrok rozjaśniała słabo lśniąca warstwa srebrnawego, przechłodzonego krzemianuwapnia. Co ze stołem? Widzisz stół? dręczył go szepczący wprost do ucha głos. Rozejrzyj się.Nagle wizja zadrżała i jęła wirować przed oczyma duszy Nababa.Jęknąłi chwycił za poręcz krzesła. Trzymaj oczy zamknięte! pouczył go Flagit. Mocno, bo ci umknie!Pojawiła się wizja stołu, na którym znajdowało się pęknięte lustro, niewielkistos pergaminu i kolekcja chrząszczy.Nabab zapragnął wstać i chwiejnym kro-kiem ruszył w stronę stołu.Musiał zobaczyć rysę.Odwrócił się i zawył, ujrzaw-szy w lustrze twarz.Twarz kędzierzawej dziewięciolatki, uosobienia niewinnościw jaskrawoczerwonej nocnej koszuli.Oto moja przynęta, pomyślał złowieszczo.Czas się zabawić!Wyraz ust w lustrze zamienił się w grymas zdecydowanie zbyt piekielny jakna przeciętną dziewięciolatkę, oczy zwęziły się, palce wygięły.Zaczęła szaleńczochichotać.* * *Tygodniowe pręgowane kociaki baraszkowały po chmurach z waty cukrowej,ścigając różowe motki wełny i radośnie trącając łapkami dmuchawcowe zegary.Jednodniowe pisklęta popiskiwały zachęcająco do nadmuchiwanych owieczek.Tak wyglądało pojęcie dziewięcioletniej dziewczynki o milutkim szczęściu.Nieumywało się do walk z piratami i poszukiwania skarbów, ale wystarczało jej, od-34kąd sięgała pamięcią.Aż do tego dnia.Nie mogła zdawać sobie sprawy, co spowodowało zmianę, ale w jej marze-niach kociakom wyrosły zębiska, a z miękkich poduszeczek wysunęły się pazu-ry [ Pobierz całość w formacie PDF ]