[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oni lubili coÅ›, co nazywali eksperymentami myÅ›lo-wymi.Jak gdyby w ten sposób można siÄ™ byÅ‚o czegoÅ› dowiedzieć.Teolodzy!Jane Libby miaÅ‚a ci zamiar opowiedzieć o kocie Schrödingera , czyli ekspery-mencie myÅ›lowym, który rzekomo miaÅ‚ coÅ› mówić na temat rzeczywistoÅ›ci.JotEl? To byÅ‚a gÅ‚upota, sir.Zamknąć kota w pudeÅ‚ku celem sprawdzenia, czy zo-stanie uÅ›miercony drogÄ… rozpadu izotopu o okresie rozpadu poÅ‚owicznego rów-nym godzinie.Pod koniec tej godziny kot jest żywy czy martwy? SchrödingertwierdziÅ‚, że ze wzglÄ™du na statystyczne prawdopodobieÅ„stwo w tym, co uważa-no wtedy za naukÄ™, dopóki ktoÅ› nie otworzyÅ‚ pudeÅ‚ka, kot nie byÅ‚ ani żywy, animartwy, lecz istniaÅ‚ jako chmura prawdopodobieÅ„stwa. Jane Libby wzruszyÅ‚aramionami, co wywoÅ‚aÅ‚o zdumiewajÄ…ce krzywe dynamiczne. Blert? Czy ktoÅ› wpadÅ‚ na to, żeby zapytać kota? To bluznierstwo odparÅ‚a Deety. Richard, to jest nauka , w styluniemieckich filozofów.Nie wolno ci siÄ™ uciekać do czegoÅ› równie wulgarnego.292W każdym razie Piksel zdobyÅ‚ wywieszkÄ™ z napisem kot Schrödingera , ponie-waż potrafi przenikać przez Å›ciany. Jak on to robi? To jest niemożliwe odparÅ‚a Jane Libby ale on jest tak mÅ‚ody, że jeszczeo tym nie wic, a wiÄ™c może tego dokonać.Dlatego nigdy nie wiadomo, gdzie siÄ™pokaże.MyÅ›lÄ™, że polowaÅ‚ na ciebie.Dora? Potrzebujesz czegoÅ›, Jot El? zapytaÅ‚ statek. Czy zauważyÅ‚aÅ› przypadkiem, jak ten kotek dostaÅ‚ siÄ™ na pokÅ‚ad? Nic nie umyka mojej uwadze.Nie zawracaÅ‚ sobie gÅ‚owy schodniÄ….Prze-szedÅ‚ prosto przez mojÄ… powÅ‚okÄ™.To Å‚askotaÅ‚o.Czy jest gÅ‚odny? Zapewne. Dam mu coÅ›.Czy jest już wystarczajÄ…co duży na staÅ‚e pożywienie? Tak, ale rozdrobnione.Jak dla niemowlÄ…t. Migiem. Moje panie odezwaÅ‚em siÄ™. Jane Libby użyÅ‚a słów bÅ‚yskotliwie siÄ™mylili w odniesieniu do tych niemieckich fizyków.Z pewnoÅ›ciÄ… nie wÅ‚Ä…czaciew to Alberta Einsteina? Jasne, że tak! odparÅ‚a z naciskiem Deety. Jestem zdumiony.W moim Å›wiecie Einstein nosi aureolÄ™. W moim palÄ… jego kukÅ‚Ä™.Albert Einstein byÅ‚ pacyfistÄ…, ale nieuczciwym.Gdy zagrożone byÅ‚y jego wÅ‚asne interesy, zapomniaÅ‚ o wszystkich swych pa-cyfistycznych ideaÅ‚ach i użyÅ‚ posiadanych przez siebie politycznych wpÅ‚ywów,by rozpocząć projekt, który doprowadziÅ‚ do wyprodukowania pierwszej bombyzdolnej zniszczyć miasto.Jego prace teoretyczne nie przedstawiaÅ‚y wiÄ™kszej war-toÅ›ci, a wiÄ™kszość z nich okazaÅ‚a siÄ™ bÅ‚Ä™dna.OkryÅ‚ siÄ™ jednak wiecznÄ… haÅ„bÄ…, jakopolityk-pacyfista, który przeksztaÅ‚ciÅ‚ siÄ™ w mordercÄ™.Pogardzam nim!ROZDZIAA XXVISukces polega na osiÄ…gniÄ™ciu szczytu Å‚aÅ„cucha pokarmowego.J.HARSHAW 1906Mniej wiÄ™cej w tej chwili pojawiÅ‚ siÄ™ niemowlÄ™cy pokarm dla Piksela,w spodku, który jak sÄ…dzÄ™ wzbiÅ‚ siÄ™ w powietrze ze stoÅ‚u.Nie mogÄ™ jed-nak przysiÄ…c, że tak byÅ‚o.Po prostu siÄ™ pojawiÅ‚.Karmienie kotka daÅ‚o mi czas nazastanowienie.Surowa opinia Deety zaskoczyÅ‚a mnie.Ci niemieccy fizycy żylii pracowali w pierwszej poÅ‚owie dwudziestego wieku niezbyt dawno z mojegopunktu widzenia, ale jeÅ›li to, o czym chcieli mnie przekonać ci Tercjanie, byÅ‚oprawdÄ… (maÅ‚o prawdopodobne!) dla nich byÅ‚o to bardzo dawno. Dwa tuzinystuleci. , powiedziaÅ‚a Jane Libby.Jak byÅ‚o możliwe, że ta mÅ‚oda, nieskÅ‚onna do zmartwieÅ„ kobieta, doktor De-ety, miaÅ‚a tak emocjonalne podejÅ›cie do od dawna nieżyjÄ…cych niemieckich uczo-nych w piÅ›mie? ZnaÅ‚em tylko jedno wydarzenie umiejscowione dwa tysiÄ…ce lubwiÄ™cej lat temu w przeszÅ‚oÅ›ci, które wywoÅ‚ywaÅ‚o u ludzi podobne emocje.a ononigdy nie miaÅ‚o miejsca.ZaczÄ…Å‚em sporzÄ…dzać w pamiÄ™ci listÄ™ rzeczy, które siÄ™ nie zgadzaÅ‚y rze-komy wiek Lazarusa ten dÅ‚ugi wykaz Å›miertelnych chorób, na które jakobycierpiaÅ‚em pół tuzina dziwacznych wydarzeÅ„ w Lunie a przede wszyst-kim sam Tertius.Czy rzeczywiÅ›cie byÅ‚a to obca planeta, daleko w czasie i prze-strzeni od Ziemi, czy też wioska potiomkinowska na wyspie na poÅ‚udniowymPacyfiku? Albo nawet w poÅ‚udniowej Kalifornii? Nie widziaÅ‚em miasta zwanegoBoondock (okoÅ‚o miliona mieszkaÅ„ców, jak twierdzili).WidziaÅ‚em wszystkiegomoże z pięćdziesiÄ™ciu ludzi.Czy inni istnieli tylko jako zapamiÄ™tane tÅ‚o dla im-prowizowanego dialogu pasujÄ…cego do potiomkinowskich ról?(Ostrożnie, Richard! Znowu ogarnia ciÄ™ paranoja).Ile lat potrzeba, żeby zmÄ…cić mózg? Deety, odnoszÄ™ wrażenie, że masz silny emocjonalny stosunek do doktoraEinsteina.294 Mam powody! Ale on żyÅ‚ już tak dawno temu. Dwa tuziny stuleci , jak to powiedziaÅ‚aJane Libby. Dawno temu dla niej.Nie dla mnie! PuÅ‚kowniku Campbell wtrÄ…ciÅ‚ siÄ™ doktor Burroughs zdaje siÄ™, żeuważasz nas za rodowitych Tercjan.Nie jesteÅ›my nimi.JesteÅ›my uciekinieramiz dwudziestego stulecia tak samo jak ty.Pod sÅ‚owem my rozumiem siebie, Hil-dÄ™, Zebadiaha i mojÄ… córkÄ™.mojÄ… córkÄ™ Deety, nie Jane Libby.Jot El urodziÅ‚asiÄ™ tutaj. Celny strzaÅ‚, tatku powiedziaÅ‚a mu Deety. Ledwo, ledwo dodaÅ‚a Jane Libby. Ale trafiÅ‚ w tarczÄ™.Nie możesz siÄ™ go za to wyrzec, najdroższa. Nie mam takiego zamiaru.Jak na tatÄ™, jest do zniesienia.Nie próbowaÅ‚em siÄ™ poÅ‚apać, o co chodzi.DojrzewaÅ‚o we mnie przeÅ›wiadcze-nie, że wedÅ‚ug standardów obowiÄ…zujÄ…cych w Iowa wszystkich Tercjan uznano byza chorych na umyÅ›le. Doktorze Burroughs, nie wywodzÄ™ siÄ™ z dwudziestego wieku.UrodziÅ‚emsiÄ™ w Iowa w roku 2133. Przy tych odlegÅ‚oÅ›ciach to prawie to samo.Ale to byÅ‚a chyba inna liniaczasu, rozbieżne wszechÅ›wiaty.Mimo to obaj mówimy z tym samym akcentem,w tym samym dialekcie i używamy tego samego sÅ‚ownictwa.Rozwidlenie, któreumieÅ›ciÅ‚o ciebie w jednym Å›wiecie, a mnie w innym, musiaÅ‚o mieć miejsce w nie-dalekiej dla nas przeszÅ‚oÅ›ci.Kto pierwszy dotarÅ‚ na Księżyc i w którym roku? Neil Armstrong.W 1969. Och, to ten Å›wiat.MieliÅ›cie trochÄ™ kÅ‚opotów.Podobnie zresztÄ… jak my.U nas do pierwszego lÄ…dowania na Księżycu doszÅ‚o w roku 1952.HMAAFS PinkKoala , dowódca Ballox O Malley. Doktor Burroughs rozejrzaÅ‚ siÄ™ wokół.Lazarus, coÅ› ci dolega? PchÅ‚y? ZwierzbiÄ…czka? JeÅ›li ty i twoje córki nie macie chÄ™ci do pracy, to proponujÄ™, żebyÅ›cie po-szli sobie pogadać gdzie indziej.Może do sÄ…siedniego pokoju.Bajarze i history-cy nie majÄ… nic przeciwko uganianiu siÄ™ za sennÄ… marÄ….SÄ…dzÄ™ też, puÅ‚kownikuCampbell, że wygodniej ci bÄ™dzie karmić swego kota w innym miejscu.SugerujÄ™odÅ›wieżacz zaraz w kierunku ruchu wskazówek zegara za moim salonikiem. Nie chrzaÅ„, Lazarus! odparÅ‚a Deety. JesteÅ› zrzÄ™dliwym, opryskliwymstaruchem.Nie ma sposobu, by przeszkodzić matematykowi w pracy.Popatrz naLib.mógÅ‚byÅ› eksplodować petardÄ™ pod jej bokiem, a nawet by nie mrugnęła. Deety wstaÅ‚a. Woodie, chÅ‚opcze, potrzebne ci kolejne odmÅ‚odzenie.RobiszsiÄ™ starczo grymaÅ›ny.Chodz, Jot El.Doktor Burroughs wstaÅ‚, ukÅ‚oniÅ‚ siÄ™ i powiedziaÅ‚: Czy mogÄ™ was przeprosić? po czym wyszedÅ‚, nie spoglÄ…dajÄ…c na Laza-rusa.Nastrój zrobiÅ‚ siÄ™ nerwowy.Trzeba byÅ‚o oddzielić od siebie dwa stare byki,295zanim wdadzÄ… siÄ™ w bójkÄ™.Albo trzy byki należaÅ‚o liczyć też mnie.Ochrzanienie mnie z powodu kotkabyÅ‚o przesadÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]