[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A ty jesteœ tam - powiedzia³ Puchatek.- Tak, jestem tutaj - powiedzia³ Królik z niecierpliwoœci¹ w g³osie.- Przechodz¹c do rzeczy, Maleñstwo pokaza³o mi swoje klocki.S¹ ³adnie ociosane i maj¹ namalowane litery.- Tak? - powiedzia³em.- W³aœciwie to s¹ dok³adnie takie, jakich mo¿na by siê spodziewaæ - powiedzia³ Królik, pocieraj¹c w¹sy w zamyœleniu.- A wiêc drog¹ eliminacji - rzek³ po chwili - wydaje siê, ¿e ma go K³apouchy.- Ale¿ Króliku - zacz¹³em.- To jest tak.- Tak - przerwa³ mi Królik.- Odwiedzê K³apouchego i dowiem siê, co on o tym wie.To jest nastêpny krok.- Ju¿ popêdzi³ - zauwa¿y³ Puchatek.Spogl¹daj¹c nieco wstecz mo¿emy stwierdziæ, ¿e Najêty Bryœ pojawi³ siê w Ameryce wraz z Purytanami, którzy zapracowywali siê na œmieræ w polu, nie dostaj¹c wiele w zamian za ten morderczy wysi³ek.Praktycznie g³odowali, dopóki m¹drzejsi mieszkañcy tej ziemi nie pokazali im, jak pracowaæ w harmonii z rytmami ziemi.Raz siê sieje, raz siê odpoczywa.Raz siê orze pole, raz siê je zostawia od³ogiem.Purytanie nigdy prawdziwie nie zrozumieli tej drugiej strony ¿ycia i nigdy w ni¹ nie uwierzyli.I tak, po dwóch czy trzech stuleciach wyciskania czego siê da z tej,i niegdyœ urodzajnej, ziemi, i po kilku dziesi¹tkach lat jeszcze szybszego niszczenia jej energii syntetycznymi stymulantami - mamy teraz jab³ka, które smakuj¹ jak karton, pomarañcze, które smakuj¹ jak pi³ki tenisowe, i gruszki, które smakuj¹ jak s³odzony styropian.Wszystko to s¹ produkty ziemi, której nie daje siê odpocz¹æ.Nie powinniœmy narzekaæ, ale tak po prostu jest.- Wiesz co, Puchatku, a dlaczego ty nie jesteœ taki Najêty? - zapyta³em.- Poniewa¿ jest ³adny dzieñ - odpar³ Puchatek.- No tak, ale.- Dlaczego mia³bym go zmarnowaæ? - doda³.- Ale móg³byœ robiæ coœ Wa¿nego - powiedzia³em.- W³aœnie coœ takiego robiê - rzek³ Puchatek.- Tak? A co?- S³ucham - odpowiedzia³.- Czego s³uchasz?- Ptaków.I tej wiewiórki, która tam siedzi.- I co one mówi¹? - zapyta³em.- ¯e jest ³adny dzieñ - odpowiedzia³ Puchatek.- Ale przecie¿ to ju¿ wiesz - zauwa¿y³em.- Tak, ale zawsze mi³o jest us³yszeæ, ¿e ktoœ inny te¿ tak myœli - wyjaœni³.- No dobrze, ale móg³byœ spêdzaæ czas zdobywj¹c Edukacjê przez s³uchanie Radia - ci¹gn¹³em dalej.- Tej skrzynki?- Oczywiœcie.A jak inaczej mo¿esz dowiedzieæ siê, co siê dzieje na œwiecie?- Wychodz¹c na zewn¹trz - odpar³ Puchatek.- Hm.tak.(Pstryk.) Pos³uchaj tylko, Puchatku.- Trzydzieœci tysiêcy osób zginê³o, kiedy piêæ samolotów pasa¿erskich zderzy³o siê nad centrum Los Angeles.- og³osi³o Radio.- I co ci to mówi o œwiecie? - zapyta³ Puchatek.- Hmm.W³aœciwie masz racjê.(Pstryk.) - A co teraz mówi¹ ptaki? - spyta³em.- ¯e jest ³adny dzieñ - powiedzia³ Puchatek.Rzeczywiœcie jest, nawet je¿eli Najêty Bryœ jest zbyt zajêty, ¿eby siê nim cieszyæ.Ale skoñczmy nasze wyjaœnienia.Twardog³owi wyznawcy wspomnianej wy¿ej Wykañczaj¹cej Religii Pracy nie byli w stanie dostrzec piêkna nieskoñczonych lasów i kryszta³owo czystych wód, jakie pojawi³y siê przed ich oczami na soczysto zielonym kontynencie Nowego Swiata.Wrêcz przeciwnie-spogl¹dali na raj, jaki tam zastali, i ¿yj¹cych w harmonii z nim ludzi jako na coœ obcego i zagra¿aj¹cego im, co trzeba zaatakowaæ i podbiæ - poniewa¿ sta³o to na drodze do Wielkiej Nagrody.Niezbyt lubili te¿ œpiewaæ.W gruncie rzeczy.- Co? - wtr¹ci³ siê Puchatek.- Nie œpiewali?- Puchatku, ja chcia³bym to ju¿ skoñczyæ.Ale to prawda - nie œpiewali.Nie lubili tego.- Je¿eli nie lubili œpiewaæ, to jaki by³ ich stosunek do Misiów?- Nie s¹dzê, ¿eby lubili Misie.- Nie lubili Misiów?- Nie.Przynajmniej nie za bardzo.- Nie œpiewali, nie lubili Misiów.A co oni w³aœciwie lubili?- Wydaje mi siê, ¿e nie lubili niczego, Puchatku.- Zatem nic dziwnego, ¿e teraz wszystko jest tu takie Pomieszane.W ka¿dym razie po Nieszczêsnym Purytaninie nadszed³ Niespokojny Pionier, a po nim Samotny Kowboj, zawsze jad¹cy w kierunku zachodz¹cego s³oñca, szukaj¹c czegoœ gdzieœ dalej, na szlaku.Od takich w³aœnie przodków - obcych na tej ziemi i stale niezadowolonychpochodzi Najêty Bryœ i, podobnie jak oni, nigdy naprawdê nie czu³ siê jak w domu, nie zazna³ spokoju w tej Przyjaznej Ziemi [ Pobierz całość w formacie PDF ]