RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Matka, wróciwszy do domu, nie wątpiła, że pani Lunardo wkrótceukaże się ustrojona w jaki nowy klejnot.Ale ta powzięła zamiar wcale innego rodzaju.Chciała pójść do kościoła z najętym lokajem w liberii i zwierzyła się z tym zamiarem swemu mężowi.Lunardo, z natury niesłychanie skąpy, łatwo przystawał na kupno kawałka złota, które zda-wało mu się równie bezpieczne na głowie żony, jak w jego własnejszkatule, ale zupełnie odmiennego był zdania, gdy go proszono o uncję złota dla próżniaka, który nie wiedzieć dlaczego przez pół godziny miałstać za ławką jego żony.Jednakże pani Lunardo tak go męczyła i drę-czyła bezustannie, że postanowił na koniec dla oszczędności sam ubrać się w liberię i pośpieszyć za żoną do kościoła.Pani Lunardo uznała, że mąż równie jest zdolny do tego rzemiosła, jak ktokolwiek inny i odnajbliższej niedzieli postanowiła ukazywać się w kościele z lokajem tego nowego rodzaju.Wprawdzie sąsiedzi śmieli się z tej maskarady, ale ciotka moja przypisywała to uczuciu niepohamowanej zazdrości.Gdy zbliżała się do kościoła, żebracy zaczęli krzyczeć na cale gar-dło we właściwym im narzeczu.:– Mira Lunardu che falucriadu desu a mugiera!Ponieważ jednak biedni tylko do pewnego stopnia posuwają swojąśmiałość, przeto pani Lunardo spokojnie weszła do kościoła, gdzie rozstąpiono się przed nią z należnym poszanowaniem.Podano jej wodęświęconą i posadzono w ławce, podczas gdy matka moja stała wśródkobiet z najniższych warstw.Matka, powróciwszy do domu.natychmiast zaczęła obszywać nie-bieski kaftan ojca starym żółtym galonem, odprutym od ładownicy ja-kiegoś munduru.Ojciec, zdziwiony, zapytał o przyczynę, na co opo-wiedziała mu postępek siostry, której mąż był tak grzeczny, że ubraw-NASK IFPUGZe zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG61szy się w liberię, poszedł za nią do kościoła.Ojciec zapewnił ją, że nigdy nie zdobędzie się na tę grzeczność, wszelako następnej niedzieli najął za uncję złota wygalonowanego lokaja, który poszedł za matką do kościoła, i znowu pani Lunardo musiała ustąpić siostrze.Tego samego dnia, zaraz po mszy, Monaldi przyszedł do mego ojcai odezwał się tymi słowy:– Kochany Zoto, dowiedziałem się o współzawodnictwie w dzi-wactwach, jakie żona twoja ze swą siostrą wyprawiają.Jeżeli śpiesznie temu nie zaradzisz, będziesz nieszczęśliwy przez całe życie.Masz więc dwie drogi przed sobą: albo dać żonie porządną naukę, lub też jąć się rzemiosła, które by zaspokoiło jej skłonność do wydatków.Jeżelichwycisz się pierwszej drogi, ofiaruję ci leszczynową różdżkę, której często używałem na nieboszczkę moją małżonkę.Nie jest to wprawdzie jedna z tych leszczynowych różdżek, które ujęte za oba końce obracają się w rękach i służą do odkrywania źródeł, a nawet czasami i skarbów, ale jeżeli weźmiesz ją za jeden koniec, a drugi przyłożysz do pleców twojej żony, zaręczam, że wkrótce łatwo ją wyleczysz zewszystkich przywidzeń.Z drugiej strony, jeżeli pragniesz zaspokoić wszelkie jej żądania, ofiaruję ci przyjaźń najdzielniejszych ludzi w ca-łych Włoszech, którzy teraz radzi przebywają w Benewencie, jako mie-ście granicznym.Sądzę, że mnie rozumiesz; namyśl się i daj mi odpowiedź.To mówiąc Monaldi położył różdżkę na warsztacie mego ojca i od-szedł.Tymczasem matka moja po mszy poszła na korso i do kilku przyja-ciółek, aby pochwalić się swoim lokajem.Nareszcie wróciła uradowa-na do domu, ale ojciec całkiem inaczej ją przyjął, aniżeli się tego spodziewała.Lewą ręką porwał ją za ramię, prawą zaś ująwszy leszczynową różdżkę zaczął wykonywać rady swego przyjaciela.Z taką gorli-wością oddał się udzielania tej nauki, że matka padła zemdlona, co wi-dząc przestraszony małżonek wyrzucił różdżkę, jął błagać o przebaczenie, otrzymał je i pokój znowu został przywrócony.W kilka dni potem ojciec udał się do Monaldiego i powiedziawszymu, że leszczynowa różdżka nie poskutkowała, polecił się przyjaźni dzielnych towarzyszów, o których ten mu wspomniał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl