RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Darby podziękowała jej i ruszyła za Laurą Kaas.Tłum przerzedził się.Studenci wychodzili na dwór.- Przepraszam.Nazywasz się Laura Kaas, prawda?Rosła dziewczyna przystanęła i spojrzała na nią.- Tak.- Jestem Sara Jacobs i piszę artykuł dla “Washington Post”.Czy mogę zadać ci kilka pytań?- Na jaki temat?- Zajmie nam to minutę.Czy możemy tu wejść? - Wskazała na pustą salę wykładową.- Latem miałaś praktykę u White’a i Blazevicha.- Owszem - odparła Laura z ociąganiem.Była podej­rzliwa.Sara Jacobs starała się opanować zdenerwowanie.To było okropne.- W jakim dziale?- Podatkowym.- Lubisz PIT-y, co? - zażartowała, lecz zabrzmiało to żałośnie.- Lubiłam.Teraz ich nienawidzę.Darby uśmiechnęła się promiennie, jakby usłyszała najza­bawniejszy dowcip.Wyciągnęła z kieszeni zdjęcie i podała je Laurze.- Czy rozpoznajesz tego człowieka?- Nie.- Jest prawnikiem u White’a i Blazevicha.- Tam są sami prawnicy.- Nie znasz go?- Nie.- Laura oddała jej fotografię.- Przez cały czas siedziałam na czwartym piętrze.Musiałabym pracować tam wieki całe, żeby poznać wszystkich.I jeszcze ta rotacja! Wiesz, jak to jest z prawnikami.Laura spojrzała w bok.Rozmowa dobiegła końca.- Jestem ci bardzo wdzięczna - powiedziała Darby.- Nie ma sprawy - rzuciła Laura już od drzwi.Dokładnie o wpół do jedenastej spotkali się ponownie w sali trzysta trzydziestej szóstej.Gray złapał Ellen Reinhart przed domem, gdy wycho­dziła na zajęcia.Praktykę odbywała w dziale procesowym, a jej przełożonym był wspólnik o nazwisku Daniel O’Malley.Większość czasu spędziła w Miami, gdzie toczyło się akurat jakieś postępowanie ugodowe.Przez dwa mie­siące nie było jej w waszyngtońskiej centrali firmy.White i Blazevich mieli swoje przedstawicielstwa w czterech miastach, także w Tampa na Florydzie.Nie rozpoznała Garcii i bardzo jej się śpieszyło.Judith Wilson nie było w mieszkaniu, ale jej współlo­katorka powiedziała, że powinna wrócić o pierwszej.Wykreślili z listy Maylora, Kaas i Reinhart.Poszeptali chwilę i znów się rozdzielili.Gray miał znaleźć Edwarda Linneya, który wedle spisu praktykował u White’a i Blazevicha dwa lata z rzędu.Jego nazwiska nie było w książce telefonicznej, ale mieli jego adres.Mieszkał w Wesley Heights, na północ od kampusu.O dziesiątej czterdzieści pięć Darby stanęła ponownie przed tablicą ogłoszeń, mając nadzieję, że tym razem speł­nią się jej oczekiwania.Akers był facetem i łatwiej będzie go skłonić do rozmowy.Przypuszczała, że jest w sali dwie­ście jeden, gdzie zapoznawano się z kodeksami postępo­wania karnego.Po kilku minutach drzwi sali otworzyły się i na korytarz wyległo pięćdziesięciu studentów.Nie mogłaby być reporterką.Nie jest łatwo podchodzić do ob­cych ludzi i nakłaniać ich do rozmowy.Czuła się niezrę­cznie i bardzo nieswojo.Pokonała jednak wewnętrzne opo­ry i podeszła do nieśmiałego z wyglądu młodzieńca o smut­nych oczach ukrytych za grubymi szkłami okularów.- Przepraszam - zaczęła.- Czy znasz może Michaela Akersa? Zdaje się, że miał tutaj zajęcia.Chłopak uśmiechnął się.Miło być zauważonym.Wskazał na grupę studentów idących w stronę wyjścia.- To ten w szarej bluzie.- Dzięki.- Machnęła mu ręką na pożegnanie.Po wyjściu z budynku grupa rozproszyła się.Akers i je­szcze jeden chłopak szli chodnikiem.- Panie Akers! - krzyknęła.Zatrzymali się i odwrócili głowy.Gdy ruszyła nerwowo w ich stronę, na twarzach studentów pojawił się uśmiech.- Czy to ty jesteś Michael Akers? - spytała.- Owszem, a ty kim jesteś?- Nazywam się Sara Jacobs i piszę artykuł dla “Was­hington Post”.Czy możemy porozmawiać w cztery oczy?- Jasne.Znajomy Akersa pojął, o co chodzi, i odszedł.- O czym chcesz rozmawiać? - spytał Akers.- Czy zeszłego lata miałeś praktykę u White’a i Blazevicha?- Tak.- Akers był miły.Widać Sara Jacobs przypadła mu do gustu.- W jakim dziale?- Nieruchomości.Nuda jak jasna cholera, ale trzeba to było odwalić.Co chcesz wiedzieć?- Czy poznajesz tego mężczyznę? - Podała mu zdjęcie.- Pracuje w tej kancelarii.Akers bardzo się starał rozpoznać Garcię.Chciał pomóc i umówić się z reporterką na kawę, ale twarz była mu obca.- Dosyć podejrzane zdjęcie, nie sądzisz? - spytał.- Możliwe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl